Autor: Marta Matyszczak
Tytuł: Wypocznij i zgiń (Kryminał pod psem #7) / Tajemnicza śmierć Marianny Biel (#1) / Zbrodnia nad urwiskiem (#2) / Strzały nad jeziorem (#3) Zło czai się na szczycie (#4) / Morderstwo w hotelu Kattowitz (#5) / Trup w sanatorium (#6) / Las i ciemność (#8) / Noc na blokowisku (#9) / Sopot w trzech aktach (#10)
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 320
Rok pierwszego wydania: 2019
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Śmierć, zbrodnia, strzały, zło, morderstwo, trup, zgiń – oj, Marta Matyszczak nie da swoim bohaterom odetchnąć! No cóż, taki już los prywatnego detektywa i jego pomocników, że nie dla nich błogi relaks i miłe spędzanie czasu… Podobnie się ma sprawa w najnowszym tomie ich przygód o mało zachęcającym z życiowego punktu widzenia tytule „Wypocznij i zgiń”. Jeśli tak reklamowałby się pensjonat, to raczej nie wybrałabym go na wczasy, jednak jeśli to kolejny tom cyklu Kryminał pod psem, to nie waham się ani chwili! Jaką sprawą tym razem zajmuje się Szymon Solański?
Pod wyciągiem narciarskim na szczawnickiej Palenicy zostaje znalezione ciało Mateusza Słowika. Dla detektywa to wręcz idealne zrządzenie losu, ponieważ planował zabrać ukochaną Różę na narty. A że średnio mu wychodzi to całe planowanie, oglądanie pensjonatów i hoteli, bukowanie i tym podobne niedorzeczności, jest zadowolony, że trup niejako załatwił to za niego. Właściciel wyciągu wynajmuje Solańskiego i zleca mu złapanie mordercy, więc sprytny Szymon łączy przyjemne z pożytecznym, to znaczy śledztwo z wypoczynkiem. Czy muszę dodawać, że Róża inaczej wyobraża sobie udany wypoczynek i że szusowanie na nartach nie jest jej marzeniem? A jednak dziennikarka dla miłości jest w stanie znieść wiele i zgadza się spróbować zjeżdżania ze stoku, co, jak można się domyślić, kończy się… Nie, nie tragedią, raczej mnóstwem śmiechu. Momentów humorystycznych jest tu zresztą naprawdę wiele, a choć ja akurat nie jestem specjalnym śmieszkiem, to muszę przyznać, że Kwiatkowska zdołała tym razem rozbawić mnie do łez.
– Hej, Janicku, siwy włos! – wydarła się Róża. Niekoniecznie wchodząc odpowiednio w takt. – Co do nos nie zaziyros! Hej, cy się mamy bois? – darła się, a ja się bałem, i owszem, ale nie żadnej mamy, tylko że nam się sufit na łby zawali, bo zaprawa murarska nie zdzierży tej decybelowej bonanzy.
No tak, ale co ze śledztwem? Oczywiście z początku wszystko idzie nie tak… Miejscowy policjant, komisarz Edward Salamon, nie pali się do roboty i z radością oddaje się konsumpcji potraw w miejscowym zajeździe, a śledztwo zrzuca na trójkę detektywów. Tak, tak, trójkę! No bo chyba nie zapomnieliście o Guciu?! Pies jak zwykle korzysta z tego, że ludzina nie podejrzewa, ile on widzi, słyszy i rozumie (okej, widzi akurat niewiele z powodu nie najlepszego już wzroku, ale nie bądźmy małostkowi, dobra?!), więc bezpardonowo podsłuchuje, a także wchodzi tam, gdzie nie powinien. Dzięki temu dowiaduje się ciekawych rzeczy i może pomóc swoim państwu trafić na odpowiedni trop… A wszystko się komplikuje, gdy w toku śledztwa wychodzi na jaw, że sprawa ma związek z tragedią, która wydarzyła się w dwudziestoleciu międzywojennym, gdy do tutejszych wód ściągały osobistości świata kultury.
Wątek sprzed lat daje autorce możliwość przywrócenia na kartkach książki do życia takich osobistości jak Julian Tuwim czy Stanisław Ignacy Witkiewicz (w powieści kolejno: Jan Maria Boryczko oraz Lesław Abszac), których to ekscesów nie trzeba nawet specjalnie ubarwiać, wystarczy przenieść je do historii 1:1. Szalone przyjęcia, dowcipy, szarady słowne, sztuka, alkohol i narkotyki: ot, bohema! W ogóle cyganeria artystyczna dwudziestolecia międzywojennego to świetne środowisko nie tylko dla jednego wątku, ale i dla całej powieści kryminalnej, gdzie pisarze, malarze i inni twórcy tamtego okresu grać będą pierwsze skrzypce. Proszę, niech ktoś to napisze!

Premiera książki „Wypocznij i zgiń” (Dopełniacz, Chorzów)
A wracając do „Wypocznij i zgiń”: dzieje się! Jeśli jeszcze nie jesteście przekonani, to dodam do tego wątek przygotowań ślubnych Szymona i Róży. Solański szykuje dla Kwiatkowskiej niespodziankę, ale że cierpliwość nie jest mocną stroną kobiety (skąd ja to znam?), to stara się ona wyciągnąć jak najwięcej szczegółów z ukochanego. A, jak wiemy, Róża jest w stanie zrobić wiele, prawda? A zakochana Róża jeszcze więcej. Obiecuję Wam więc jazdę bez trzymanki – i to nie tylko na stoku!
Szymonek kroczył przede mną raźno, a mroźne powietrze z pewnością działało pozytywnie na jego nadwątlony bliskimi i częstymi kontaktami z Różą intelekt. Na dowód poprawy jego stanu załączam informację, że mój pan podczas spacerku aż cztery razy zwrócił się do mnie słowami: „chodź, Guciuniu”, „Guteczku mój kochany”, „Gucio piesiucio” oraz – najbardziej słodko, choć zarazem żenująco – „Dżakunia pierdziunia”.
Może więc jednak z tym progresem intelektu przesadziłem.
Nie jest łatwo utrzymać dobry poziom przy siódmym tomie cyklu, a Marcie Matyszczak się to udaje. Szczególnie widać to moim zdaniem w rozwoju postaci, bo od premierowej „Tajemniczej śmierci Marianny Biel” trochę się w życiu Szymona i Róży pozmieniało, my, czytelnicy, lepiej ich poznaliśmy, a jednak żadne z nich ani na chwilę nie straciło na realizmie. Równocześnie nie są to sztampowe postaci z kryminałów. Solański co prawda przeżył życiową tragedię, ale nie popadł w alkoholizm, a choć się nie goli jak 90% ponurych komisarzy i prywatnych detektywów z książek, to jednak nie stał się pozbawionym uczuć draniem. Ze świecą szukać drugiej takiej postaci jak Kwiatkowska: szalona, działająca w myśl zasady „A teraz zróbmy to, zanim dotrze do nas, że to bez sensu”, szczera, wciąż ładująca się w przekomiczne sytuacja dziennikarka. To taka trochę polska Bridget Jones kryminału, tylko bez dziennika. Po prostu nie da się jej nie lubić i nie kibicować jej poczynaniom. No i Gucio, mądry kundelek, który im zawsze towarzyszy. Tu nic dodawać nie trzeba, bowiem Gutek zdobył moje serce na samym początku i to pozostaje niezmienne.
Jedyne, do czego można się przyczepić, to pewna powtarzalność budowy kolejnych powieści: Róża i Szymon gdzieś wyjeżdżają i bach! Trup i śledztwo. Aż strach wysłać gdzieś jeszcze tę dwójkę… Niemniej nie ma się co specjalnie krzywić, bowiem taka specyfika kryminałów. Z dwojga złego bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że morderstwa są dokonywane w kolejnych miejscach, w których pojawia się para (albo że zostają tam oni wezwani przez kogoś, kto zleca im śledztwo), niż że ktoś wciąż ginie w tej samej okolicy, a i takie cykle znam i lubię (vide: Flawia de Luce). Nie jestem też przeważnie fanką łączenia w książce dwóch wątków, współczesnego i historycznego, bo wolę powieści, które skupiają się na jednym, ale akurat u Marty Matyszczak to fajnie współgra i nie wydaje się łączone na siłę. No i jak mogłabym tak naprawdę narzekać na zabieg, dzięki któremu mogłam obserwować zbrodnię w towarzystwie Tuwima i Witkacego!
Bardzo się cieszę, że mamy na Górnym Śląsku pisarkę, która tak wspaniale się rozwija (tak, odzywa się we mnie lokalny patriotyzm). I choć najbardziej lubię, gdy Marta umieszcza akcję w naszych stronach, to historią ze Szczawnicy również mnie kupiła! Może ma też coś z tym wspólnego fakt, że w „Wypocznij i zgiń” zostaje wspomniana pewna pracująca w bibliotece Karolina, która ma czasem do czynienia z naprawdę porąbanymi wypożyczającymi… 😉
5/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat oraz stowarzyszeniu Śląscy Blogerzy Książkowi:
Pingback: „Morderstwo w hotelu Kattowitz” M. Matyszczak [PREMIERA] | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Trup w sanatorium” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Zło czai się na szczycie” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Strzały nad jeziorem” M. Matyszczak [PRZEDPREMIEROWO] | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Zbrodnia nad urwiskiem” M. Matyszczak [PRZEDPREMIEROWO] | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Tajemnicza śmierć Marianny Biel” M. Matyszczak [PREMIERA] | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Mam w planach!
Miłej lektury 🙂
Pingback: Podsumowanie marca | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Las i ciemność” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Czytelnicze podsumowanie roku 2020 | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Noc na blokowisku” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Sopot w trzech aktach” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku