Autor: Marta Matyszczak
Tytuł: Morderstwo w hotelu Kattowitz (Kryminał pod psem #5) / Tajemnicza śmierć Marianny Biel (#1) / Zbrodnia nad urwiskiem (#2) / Strzały nad jeziorem (#3) Zło czai się na szczycie (#4) / Trup w sanatorium (#6) / Wypocznij i zgiń (#7) / Las i ciemność (#8) / Noc na blokowisku (#9) / Sopot w trzech aktach (#10)
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Liczba stron: 304
Rok pierwszego wydania: 2019
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Seria zabawnych kryminałów z Szymonem Solańskim, Różą Kwiatkowską i najlepszym psim pomocnikiem detektywa, kundelkiem Guciem, rozwija się w najlepsze. I choć ma swoje wzloty i (maleńkie) upadki, to wciąż czytam kolejne części z niesłabnącą przyjemnością. Po tomie pierwszym, „Tajemniczej śmierci Marianny Biel”, byłam zachwycona faktem, że w końcu czytam kryminał dziejący się na Górnym Śląsku, czyli w mojej małej ojczyźnie! Cóż, kiedy począwszy od drugiej powieści, nasze trio rusza w Polskę, a nawet… w świat (wyspa Inishmore w Irlandii w „Zbrodni nad urwiskiem”). Z radością przyjęłam więc fakt, że „Morderstwo w hotelu Kattowitz”, jak już sam tytuł wskazuje, rozgrywa się w Katowicach i okolicach. Hurra, nasi bohaterowie powrócili na Śląsk!
Jest grudzień, prószy śnieg, a ulice Katowic przykryte są puszystą pierzynką… Poczuliście się już miło i bezpiecznie? To błąd, bowiem Matyszczak szybko nas z tej sielskiej zimowej atmosfery wytrąca. Otóż w podrzędnym hotelu Kattowitz, zmuszona okolicznościami, zatrzymuje się młoda gwiazdka muzyki pop, DJ Dzidzia, która ma niebawem dać w stolicy Górnego Śląska koncert. Do występu jednak nie dojdzie, ponieważ Dzidzia zostaje zamordowana. Co robiła piosenkarka na nieczynnym, siódmym piętrze hotelu i kto ją zabił? Do pomocy w śledztwie zostaje zawezwane nasze dzielne trio, czyli Szymon, Róża i Gucio. Idąc śladem mordercy, muszą wniknąć w świat szołbiznesu, celebrytów i internetowych hejterów. Sprawa, rzecz jasna, gmatwa się i plącze, a we wspólnym dochodzeniu nie pomaga bynajmniej fakt, że stosunki Solańskiego i Kwiatkowskiej są od pewnego czasu dość, hmm… Napięte.
Nie ma jednak wyjścia, mordercę trzeba ująć. Na szali stoi i tak już nadszarpnięta opinia hotelu Kattowitz: to miejsce bynajmniej nie może się poszczycić maksymalną liczbą gwiazdek na popularnym portalu do oceniania wczasowych kwater… Niewyjaśniona śmierć DJ Dzidzi nie pomaga w zdobywaniu kolejnych gości. Chcąc nie chcąc, dzielna ekipa Solańskiego bierze się do roboty. Czy odkryją prawdę? I jak potoczą się prywatne losy Szymona i Róży?
Marta Matyszczak nie traci impetu. To piąty tom serii, więc czytelnicy mieli już okazję trochę poznać głównych bohaterów, a nawet się z nimi zaprzyjaźnić. W poprzedniej części, „Zło czai się na szczycie”, autorka zdradziła sporo z przeszłości Solańskiego, dzięki czemu jego postać stała się bardziej wyrazista i wielowymiarowa. Była to też póki co najmniej zabawna książka Matyszczak, ponieważ tragiczne losy detektywa wpłynęły mocno na wydźwięk całości. Nie jest to bynajmniej minus i nie upieram się, by powieści z serii „Kryminał pod psem” były zawsze tylko i wyłącznie wesołe! Ucieszyłam się jednak, że „Morderstwo w hotelu Kattowitz” wróciło do typowego dla śląskiej autorki humoru i czytelnik znów może znaleźć w treści sporo żartów sytuacyjnych (najwięcej śmiechu jest zawsze przy scenach z kundelkiem, zwłaszcza, gdy w pobliżu jego mordki znajduje się kiełbasa).
Jednak powieść Matyszczak nie przykrywa humorem kiepskiego wątku kryminalnego, co to, to nie! On broni się sam: i mam wrażenie, że z tomu na tom śledztwo, jakie mają przed sobą Szymon, Róża i Gucio jest coraz bardziej skomplikowane. Jak w pierwszych trzech tomach można było jeszcze zauważyć pewną prostotę fabularnych rozwiązań, tak od dochodzenia z tytułu „Zło czai się na szczycie” naprawdę nie mam się w tej kwestii czego doczepić. W „Morderstwie w hotelu Kattowitz” autorka wodziła mnie za nos do samego końca – gdy już byłam pewna, że został schwytany właściwy człowiek, ona raz jeszcze wywiodła mnie w pole.
Jest to zdecydowanie moja ulubiona powieść Matyszczak. W dużej mierze odpowiada pewnie za to fakt, że rozgrywa się w dobrze mi znanym miejscu, czyli centrum Katowic. To spora frajda, poczytać, że bohaterowie śledzą podejrzanego w przejściu podziemnym przy Spodku, przeprowadzają obserwacje na lodowisku usytuowanym zimą na rynku, czy zaglądają na Dąb do Silesia City Center. Jednak nie tylko to jest zaletą „Morderstwa w hotelu Kattowitz” – jeśli czytaliście poprzednie części to wiecie, że Marta Matyszczak potrafi zgrabnie pleść fabułę, piętrzyć kolejne zabawne sytuacje, nie popadając przy tym w przesadę, i prowadzić wątki tak, że książka zdaje się właściwie czytać sama. W piątym tomie serii, który ma premierę właśnie dziś, 30.01.2019, jest wszystko to, co lubię w jej prozie, tylko jeszcze bardziej: jeszcze lepsze dialogi Szymon-Róża, jeszcze bardziej zagmatwane śledztwo, jeszcze ciekawsze wątki poboczne, jeszcze zabawniejsze gagi i, jeśli to w ogóle możliwe, jeszcze bardziej ciapowata Róża! Musicie poczytać sami o akcji na lodowisku…
Podsumowując: fanów serii z pewnością nie muszę zachęcać do przeczytania „Morderstwa w hotelu Kattowitz”, a tych z was, którzy jeszcze nie sięgnęli po komedie kryminalne Matyszczak, zachęcam do spróbowania. Jeśli znacie już powieści Alka Rogozińskiego, Olgi Rudnickiej czy Marty Obuch, pora na Martę Matyszczak. Nie będziecie zawiedzeni.
5/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat oraz stowarzyszeniu Śląscy Blogerzy Książkowi:
Pingback: „Tajemnicza śmierć Marianny Biel” M. Matyszczak [PREMIERA] | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Zbrodnia nad urwiskiem” M. Matyszczak [PRZEDPREMIEROWO] | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Strzały nad jeziorem” M. Matyszczak [PRZEDPREMIEROWO] | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Zło czai się na szczycie” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Też jestem fanem tej serii. Początkowo zastanawiałam się dlaczego (nie mieszkam na Śląsku 🙂 ). Teraz wiem, to nie tylko humor, te książki są ciepłe, trójki bohaterów nie można nie lubić, kiedy śmiejemy się z nich to tylko dobrotliwie. Co za miła odmiana po tych okropnościach kryminalnych które się ostatnio czytuje.
Coś w tym jest, to taki „miły” kryminał 🙂 Detektyw nie jest alkoholikiem niezdolnym do życia w społeczeństwie, a i inni bohaterowie zdecydowanie dają się lubić.
Pingback: Podsumowanie stycznia | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Trup w sanatorium” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Dom tajemnic” A. Rogoziński | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Wypocznij i zgiń” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Las i ciemność” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Noc na blokowisku” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Sopot w trzech aktach” M. Matyszczak | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku