„Zbrodnia nad urwiskiem” M. Matyszczak [PRZEDPREMIEROWO]

Autor: Marta Matyszczak

Tytuł: Zbrodnia nad urwiskiem (Kryminał pod psem #2) / Tajemnicza śmierć Marianny Biel (#1) / Strzały nad jeziorem (#3) / Zło czai się na szczycie (#4) / Morderstwo w hotelu Kattowitz (#5) / Trup w sanatorium (#6) / Wypocznij i zgiń (#7) / Las i ciemność (#8) / Noc na blokowisku (#9) / Sopot w trzech aktach (#10)

Wydawnictwo: Dolnośląskie

Liczba stron: 296

Rok pierwszego wydania: 2017 (premiera 13.09.2017)

Źródło: Egzemplarz recenzencki

Wyzwanie: Przeczytam kryminał


No i proszę, już się ucieszyłam, że mamy w końcu prawdziwy śląski kryminał, a tu niespodzianka – w części drugiej detektyw Solański i pies Gucio przenoszą się ze śledztwem na Irlandię! Nie ma jednak co dużo narzekać, bowiem to miejsce kryminalnie niewyeksploatowane, niosące zielony powiew świeżości. Na szczęście, mimo nowego śledztwa, nie rozstajemy się również z dobrze znanymi bohaterami, a poza prywatnym detektywem i jego niezwykle mądrym psem w sprawę wikła się ponownie Róża Kwiatkowska, i to mimo że przysięgła sobie nie mieć z Szymonem Solańskim już nic wspólnego… Chcąc nie chcąc łączy ich „Zbrodnia nad urwiskiem”.

588179-352x500Kto by się spodziewał, że kolejne zlecenie zaprowadzi detektywa na wyspę Inishmore, deszczową, ponurą irlandzką dziurę? Jednak skoro klient płaci to Solański nie dyskutuje: i choć po cichu podejrzewa, że starszy pan, zaniepokojony brakiem kontaktu z wnuczką, Kasią Walasek, przesadza, a młoda dziewczyna po prostu nie ma czasu i ochoty na telefony do dziadka, przyjmuje zlecenie i dostaje się – nie bez trudu – na wyspę. Na morzu panuje sztorm, wyspę zalewa deszcz, a tubylcy nie wydają się zbyt zadowoleni z przybycia grupy poszukiwawczej. Właścicielka Kelly’s Bed&Breakfast, gdzie pracowała Polka, obawia się, że jej noclegownia może teraz nabrać złej sławy, a już zupełnie jej nie w smak, że ona oraz reszta obsługi i mieszkańców, jest podejrzana w sprawie śmierci Walasek. Wyspa jest mała, mieszkańców garstka, a śmierć Kasi nie wydaje się przypadkiem. Wniosek nasuwa się sam.

Z powodu nieustającego sztormu Szymon Solański i Gucio zdani są właściwie na siebie. Jest jeszcze Liam, miejscowy przedstawiciel policji, jest jednak przerażony pierwszą poważną sprawą w swojej karierze i zdecydowanie nie radzi sobie z odpowiedzialnością. No bo czy udawanie problemów żołądkowych i zabarykadowanie się na tydzień w łazience można nazwać poważną pracą śledczą? Dobrze, że trio Solański-Kwiatkowska-Gucio rusza do boju, bo co trzy głowy, to nie jedna! Gucio nie zawodzi i ponownie pomaga w śledztwie, a jego wrażliwy nos, żywa inteligencja oraz fakt, że jako pies nie jest traktowany jako groźny przeciwnik powodują, że odkrywa różne tropy. A to ktoś zdradzi mu tajemnicę, szepcząc ją na ucho, a to węch zaprowadzi go do złodzieja pewnych ważnych listów… No właśnie, listy.

Poza wątkiem współczesnym, Marta Matyszczak wprowadziła też do fabuły historię sprzed lat. Listy, które Czesław Walasek, zleceniodawca i dziadek Kasi, dał do przeczytania Solańskiemu, z pozoru nijak nie łączą się ze sprawą, którą prowadzi, jednak w miarę czytania wiele detektywowi wyjaśniają. Mamy je zresztą przywołane w tekście, możemy więc śledzić kolejne burzliwe losy braci Czesia i Milka. A te obejmują i wojnę, i czasy PRL-u, a rozciągają się od Górnego Śląska po… Amerykę. To bardzo ciekawa, słodko-gorzka historia, inspirowana zresztą (jak czytamy w podziękowaniach) prawdziwą historią dziadka autorki.

Jeśli chodzi o śledztwo, toczyło się początkowo dość niemrawo. Marta Matyszczak tak w tej części, jak i w debiutanckiej „Tajemniczej śmierci Marianny Biel” skupiła się przede wszystkim na bohaterach, kreśląc ich sylwetki i pokazując zależności między nimi. Jeśli lubicie kryminały pełne akcji to ostrzegam, że styl autorki może nie przypaść Wam do gustu. Jeśli jednak lubicie kryminały bardziej psychologiczne, skupiające się na ludzkich słabościach i pokazujące skomplikowane relacje między bohaterami to seria Kryminał pod psem jest dla Was.

Ponownie kupił mnie Gucio i humor, który wprowadza w „zbrodnicze” otoczenie. Jego komentarze i wściubianie mokrego, psiego nosa tam, gdzie nie trzeba dodają lekkości historii. Trzeba też przyznać, że i Róża ma spory potencjał komediowy. Nie zdradzając za dużo powiem, że moim faworytem jest scena ze spodniami. I czemu potem zawsze wszystko jest na psa?!

Podsumowując, część pierwsza podobała mi się ciut bardziej, szczególnie ze względu na znane mi otoczenie. Zdaje się jednak, że Solański i Gucio wracają na Śląsk (bo jeśli chodzi o Różę to kto wie, czego się po niej można spodziewać!), więc liczę na kolejne górnośląskie akcenty w dalszej części przygód detektywa i jego psa. Najbardziej podobała mi się tym razem historia Cześka i Milka, no i ciągle bezbłędny humor. Przyznam szczerze: czekam na więcej!

4/6

Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat oraz Śląskim Blogerom Książkowym:

publicat_logosbk_logo_kolor2-1