Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: Chór zapomnianych głosów (Chór zapomnianych głosów #1) / Echo z otchłani (#2)
Wydawnictwo: Genius Creations
Liczba stron: 410
Rok pierwszego wydania: 2014
Źródło: E-book
Wyzwanie: Czytam opasłe tomiska (410 stron), TBR na lato
Jak wiadomo, Remigiusz Mróz namaścił się na autora, który odnajdzie się w każdym gatunku, o ile tylko będzie mógł wcisnąć do niego thrillerowy wątek. Trochę się sam podłożył, bo teraz wpieram mu, żeby napisał erotyk (nie mam nic przeciwko temu, żeby był z trupem w tle), no ale cóż… Tymczasem ja zabrałam się do lektury science fiction w jego wykonaniu. Ogromnie byłam ciekawa jak Mróz poradzi sobie z tym gatunkiem. Jak wypadł „Chór zapomnianych głosów”?
Zaczyna się od mocnego uderzenia. Astrochemik Håkon Lindberg podróżujący na pokładzie statku „Accipiter” budzi się przedwcześnie z kriostazy, w której miał być pogrążony do momentu dotarcia do celu wyprawy badawczej. Pobudka nie jest bynajmniej przyjemna, bowiem o jego komorę uderza ciało martwego załoganta. Gdy Lindberg rozgląda się z przerażeniem dookoła, widzi wszędzie krew i rozbebeszone zwłoki. Przy życiu ostał się tylko on i nawigator, Dija Udin Alhassan, zaczepny muzułmanin, o istnieniu którego Håkon wcześniej nie słyszał. Ale czy to dziwne, gdy podróżuje się na tak dużym statku z liczną załogą?
W oczywisty sposób Lindberg kieruje swe podejrzenia na Alhassana, jednak ten zapewnia go o swojej niewinności. Astrochemik porzuca chwilowo poszukiwania zabójcy, bowiem obaj mają inny problem – okazuje się, że „Accipiter” podczas ich kriogenicznego snu zboczył z trasy i znajduje się obecnie w zupełnie nieznanej części kosmosu, systemy awaryjne wyją, informując o zagrożeniu, a w dodatku mężczyźni mają irracjonalne wrażenie, że na pokładzie znajduje się ktoś jeszcze… Jakaś tajemnicza, groźna istota, która zostawia im jedną, niezrozumiałą wiadomość: Rah’ma’dul…
Remigiusz Mróz nie ukrywa, że „Chór zapomnianych głosów” to książka czerpiąca z wielu szablonów kanonu sci-fi. Nie można więc chyba czynić zarzutu z tego, że czytając tę powieść dostaje się przegląd wszystkich typowych dla gatunku spraw: mamy podróż w kosmos, odkrywanie nowych planet, tajemnicze artefakty, podróże w czasie, obce cywilizacje, próbę kolonizowania obcych planet w celu zwiększenia miejsca do życia, wojny między różnymi gatunkami, alternatywne ścieżki rzeczywistości i… Jak na osobę trochę już oczytaną w science fiction było mi tego z jednej strony za dużo naraz, jakby Mróz chciał koniecznie poupychać wszystkie fajne chwyty w jednej książce, a z drugiej – w warstwie formalnej nic mnie nie zaskoczyło. Może jest to książka dla czytelników mniej obeznanych z gatunkiem?…
Jednak bynajmniej nie znaczy to, że „Chór zapomnianych głosów” mi się nie podobał. Mróz może tym razem nie zafundował nam szaleńczo pędzącej akcji (jak na przykład w „Kasacji”), postawił jednak na niepokojący klimat, przesiąknięty strachem wynikającym z niewiedzy – czy jesteśmy w kosmosie sami? A gdy bohaterowie dojdą już do tego, jaka jest prawda, wcale nie robi się mniej strasznie. Świetnie wykreowani główni bohaterowie – Håkon Lindberg i Dija Udin Alhassan przekomarzają się przyjacielsko przez większą część książki i choć spotkałam się z zarzutem, że autor chyba uważa, iż mężczyźni potrafią się porozumiewać jedynie za pomocą słownych prztyczków przetykanych gęsto przekleństwami, ja bym tego się zdecydowanie nie czepiała. Na pewno nie każdy facet zachowuje się w ten sposób, ale sama znam męskie przyjaźnie, które w warstwie słownej tak właśnie wyglądają. No i wreszcie – zakończenie… Nie napiszę Wam oczywiście, co się stało, ale muszę przyznać, że gdy już zwątpiłam, czy coś mnie w tej książce zdziwi, to Mróz oczywiście udowodnił mi, że owszem. Jak zwykle dałam się autorowi poprowadzić za rękę i nabrałam się prawie na wszystkie sztuczki.
4+/6 (i tak, nadal kocham książki autora, bo już mi tu zarzucono, że się odkochałam ;))
Pingback: Recenzje od A do Z | Kultura czytania - moje recenzje książek
zapomniałem, że w temacie Mrozowej literatury z tym sci-fi jeszcze nie obcowałem… koniecznie trzeba nadrobić bo niedługo już nowe jego książki..
No właśnie wyszłam z tego samego założenia 😀 Obiecałam autorowi, że przed „Ekspedycją” przeczytam co najmniej jedną jego książkę, no i padło na „Chór…” 😀 To nadrabiaj koniecznie 🙂
ano.. nadrobię nadrobię.. choć dobrze by było aby Parabellum się w końcu ukazało, ale póki co nie widać w zapowiedziach nigdzie…
Niestety. Trochę się sprawa pokomplikowała, ale jak mówi sam Remigiusz, stara się, żeby trzeci tom wyszedł jak najszybciej 🙂
szkoda tych komplikacji, bo przy jego tempie to już powinna się wyjść czwarta część hehe
Ano, jak by to zależało od autora, to na pewno czwarta by już była ogarniana w wydawnictwie 🙂 W każdym razie trzymaj kciuki, bo Remigiusz działa 😀
Tak, tak! Przygodę z autorem zacznę od tej książki. Uwielbiam fantastykę a ta historia brzmi bardzo wciągająco 🙂
Muszę przyznać, że Mróz zawsze mnie wciąga w swoje historie 😀 Jak lubisz sci-fi to ta powinna być dobra na początek 😀
Fiu, fiu 😀 Ta książka to coś dla mnie 😀 Uwielbiam niewyjaśnione zbrodnie, mimo iż nie czytałam powieści sci-fi 🙂
Na prawdę myślałam, że się odkochałaś w twórczości Remigiusza 😛
Jakże bym mogła?! 😀 Tylko po prostu „Kasacja” i „Parabellum” podobały mi się ciutkę bardziej. A skoro lubisz takie klimaty, to koniecznie chwytaj za „Chór…” 😀
OK, kolejna książka „do przeczytania”. Ale najpierw „Parabellum” – chciałabym zdążyć z przynajmniej jedną częścią przed sierpniową premierą 🙂
„Parabelum” to moja absolutna książkowa miłość (bo tu, jak widzisz, mam pewne „ale”), także cóż mogę rzec? Czytaj koniecznie! 😀 Jak już zaczniesz, to jestem pewna, że lektura pójdzie Ci raz dwa 🙂
Pingback: 10 pytań do… Remigiusza Mroza | Kultura czytania - moje recenzje książek
Hmmm, erotyk z trupem w tle… Myślisz, że Mróz odnajdzie się w temacie nekrofilii? 😉
Ja po Marsjaninie, który trafił we mnie kartoflem i tym skutecznie odstraszył od gatunku, chwilowo mam dość kosmosu, więc może gdzieś dopiero w dalszej przyszłości spróbuję „Chór…”
Hahaha, nie chodzi mi o to, żeby ktoś uprawiał seks z trupem! 😀 Myślisz, że powinnam to Remigiuszowi uściślić? 😀
Ja „Marsjanina” jeszcze nie czytałam i sama nie wiem, czy się brać… Ale lubię takie klasyki jak „Diuna” czy książki Philipa K. Dicka, Vonneguta etc. 🙂
Myślę, że możesz zawierzyć inteligencji Mroza 😉 Przecież żartowałam 😀
No wiem, tylko mnie rozśmieszyłaś 😀 😀 😀
Schematyczności moc, ale przynajmniej samych najlepszych i najsmaczniejszych kąsków z light sci-fi 😀
Właśnie 😀 Świetnie to podsumowałaś 😀
Psychofanka w akcji 😀 No nie wiem, ja już nie mam funduszy, nabyłam dwa tomy Parabellum i jak mi się nie spodoba, to podam Cię i Hasacza do sądu 😛 No i s-f ja nie wiem… chyba nawet Wasz Bożyszcz mnie nie przekona do tego
Ej, ej, naumiała się prawa sądowego i teraz mnie będzie straszyć 😀 Fajnie, że kupiłaś „Parabellum”, będę czekać na Twoją opinię 😀
Naumiała bo nie miała wyjścia 😛 Prawo sądowe to niekoniecznie idealne określenie, ale psychofance wiele się wybacza 😛 Podam Was, gdyż, albowiem, jako że skończyły mi się czereśnie – czeka mnie śmierć głodowa 😛 W razie W.
Nie chodzi o to nawet, że psychofanka, tylko nie znam się na prawie 😛 Spoko, jak by co, to będę Ci wysyłać żarcie pocztą 😉 😀
I dlatego też się nie czepiam. Możesz już nadać pierwszą transzę paszy
Załatwione 😀
Ja właśnie zaczynam czytać, mam nadzieję, że mi się spodoba, bo nie jestem niestety fanką zbyt wielką fantastyki 🙂
O, to czekam na Twoją opinię 🙂 Ja za to jestem ogromną fanką fantastyki (a też kiedyś nie byłam do tego gatunku przekonana) 😀
Po przeczytaniu recenzji mamy sporą ochotę przeczytać tę książkę, brzmi naprawdę ciekawie i kto wie, może być naprawdę dobra. Sami często piszemy o fantastyce i sporo książek z tego gatunku czytamy, więc tym bardziej jesteśmy ciekawi, jak wypadnie ta pozycja na tle innych.
Pozdrawiamy i gratulujemy tekstu!
Dziękuję za miłe słowa! Jeśli lubicie fantastykę, to serdecznie Was zachęcam do sięgnięcia po „Chór zapomnianych głosów” 😀 Pozdrawiam również 🙂
Na pewno się z tą książką zapoznamy, dzięki za polecenie!
Do usług 😀
Pingback: Tydzień Blogowy #13 | Wielki Buk
A myślałam, że będziesz zachwycona, bo Mróz, a tu niespodzianka! 😀
Też tak myślałam, także zaskoczyłam samą siebie 😀
Pingback: Złota Zakładka – nagroda blogerów książkowych. Moje nominacje | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: Podsumowanie lipca | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: Słów kilka o letnim TBR i „wyzwaniu urlopowym” | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: ŚBK: autorzy, którzy poruszają nasze dusze | Książkowe światy - moje recenzje książek
Hm, a mi się to strasznie podobało. Chyba samo nazwisko Mroza tak na mnie działa;-) Chociaż przyznam, że np. wątek miłosny był potraktowany po macoszemu. Choć, z drugiej strony, też się nabrałam. Na wszystko. I przy opisach rozbebeszonych flaków miałam mdłości;-)
Ależ mnie też się podobało! Acz nie bezkrytycznie, swoje musiałam wytknąć 🙂 Ale ogólnie ja darzę pisarstwo Remigiusza miłością wielką i wiele autorowi jestem w stanie wybaczyć 😀
Pingback: „Echo z otchłani” R. Mróz | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku