„Nacisk śruby i inne opowieści o duchach” H. James

Autor: Henry James

Tytuł: Nacisk śruby i inne opowieści o duchach

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Liczba stron: 424

Rok pierwszego wydania: 1898 (to wydanie: 2024)

Tłumaczenie: Jerzy Łoziński

Źródło: Egzemplarz recenzencki


Jest w klasyce grozy coś, co mnie do niej przyciąga i przez co do niej co jakiś czas wracam. Zwykle to Vesper króluje w wypuszczaniu na polski rynek klasycznych tytułów, lecz tym razem mam dla Was coś od wydawnictwa Zysk i S-ka: zbiór opowiadań grozy Henry’ego Jamesa. W tomie zatytułowanym „Nacisk śruby i inne opowieści o duchach” poza tytułowym, najbardziej chyba znanym (i najdłuższym w tym zbiorze) jego dziełem, znajdziemy jeszcze pięć innych jeżących włos na głowie tekstów.

„Nacisk śruby” opowiada historię młodziutkiej kobiety, która podejmuje swoją pierwszą pracę, zostając guwernantką pary uroczych dzieci: Milesa i Flory. Akcja toczy się w wiktoriańskim domku na odludziu, gdzie poza wymienionymi już postaciami mieszka nieliczna służba. Rodzice Milesa i Flory nie żyją, a ich wuj odsuwa od siebie wszelką odpowiedzialność, mieszka w Londynie i tylko od czasu do czasu wymienia z młodą guwernantką listy na temat ich życia w domku w Bly. Początkowo młoda kobieta jest zachwycona i oczarowana dzieciakami i otoczeniem, z czasem jednak zaczyna czuć się coraz bardziej nieswojo, szczególnie w towarzystwie Milesa. Zabieg opowieści w opowieści (historię przytacza z rękopisu pewien mężczyzna, w domyśle sam autor) jest ciekawy i nowatorski jak na tamte czasy. „Ostatni z Valeriów” to opowieść o młodym mężczyźnie, który odkrywszy podczas zleconych wykopalisk w ogrodzie swojego domu piękny posąg Junony, daje się uwieść jego niezwykłemu magnetyzmowi. Zazdrosny o rzeźbę jak o kochankę, nie dopuszcza do niej nikogo, a wkrótce zaczyna wznosić do niej modły i kieruje się ku wierze w pogańskich bogów. „Upiorny czynsz” to typowa opowieść o nawiedzonym domu, całkiem jednak ciekawa i dobrze napisana. Młody ksiądz podczas spaceru przyłapuje pewnego staruszka na odwiedzinach w tajemniczym, popadającym w ruinę domu, a choć może przysiąc, że w środku nie powinno być nikogo więcej, wyraźnie widzi dwa cienie… To jedno z moich ulubionych opowiadań z tego zbioru. „Sir Edmund Orme” to historia miłosna, jednak oczywiście i tu nie obyłoby się bez porządnej szczypty grozy. Pewien młodzieniec zakochuje się w swej uroczej znajomej, jednak im bardziej się do niej zbliża, tym bardziej niepokoi go postać pewnego chmurnego mężczyzny, który jej towarzyszy. Kim jest Sir Edmund Orme? „Ołtarz zmarłych” to chyba mój numer jeden, historia przyjaźni dwojga ludzi, którzy poznali się w przykościelnej kaplicy, gdy opłakiwali swoich zmarłych. Złączeni rytuałem zapalania świec i cichej modlitwy, zbliżą się do siebie, by odkryć, że przed laty mieli wspólnego znajomego. Zamykający zbiór „Ostatni zaułek” to niepokojąca historia o sobowtórze, Doppelgangerze, złym bliźniaku głównego bohatera. Jednak czy na pewno nie jest to druga, skrywana strona jego osobowości?

Dziecko znowu wstało, tym razem zdmuchując świeczkę, znowu też, gwoli obserwacji czy jakiegoś odzewu, wślizgnęła się za żaluzję i wglądała w noc. Dowodem na to, że coś widziała ‒ w przeciwieństwie do poprzedniego razu, w czym się upewniłam ‒ był brak reakcji na ponowne zapalenie przeze mnie świecy i moje pospieszne nałożenie pantofli oraz szlafroka. Ukryta, chroniona, zaabsorbowana siedziała na parapecie ‒ okno było uchylone ‒ zapomniawszy o całym świecie.

Sięgając po klasyczne historie o duchach musimy mieć na uwadze, że raczej nie będziemy przerażeni, co najwyżej lekko zaniepokojeni. Tak też było w przypadku „Nacisku śruby…”: coś, co na przełomie XIX i XX wieku mogło rozstroić nerwowo co wrażliwsze panie i panów, współcześnie nie robi wielkiego wrażenia. Opowiadania w zbiorze są nierówne i były takie, które czytałam z napięciem („Ostatni z Valeriów”, „Upiorny czynsz”, „Ołtarz zmarłych”), by w przypadku innych ze znudzeniem przewracać strony. Zawiódł tytułowy „Nacisk śruby”, w moich oczach przegadany ‒ napięcie było w tej historii budowane za długo, przez co straciłam zainteresowanie. Zresztą główny motyw (dla nieznających tej historii nie zdradzę jaki) choć wtedy nowatorski, później został z o wiele lepszym (i straszniejszym!) skutkiem wykorzystany w wielu jeszcze powieściach grozy i horrorach.

Zobacz także:

Mam wrażenie, że lepiej niż straszenie wychodziło Henry’emu Jamesowi opisywanie relacji między bohaterami, cała ta obyczajowa część, dla której „straszydła” były jedynie otoczką. Pozytywnie zaskakuje portret hrabiego Valerio („Ostatni z Valeriów”), oddającego się pogańskiemu kultowi i oddalającemu od żony i świata, świetny jest też portret młodego ciekawskiego księdza („Upiorny czynsz”) czy nawet takie drugoplanowe postaci jak portret matki dziewczyny, w której kocha się młodzieniec z opowiadania „Sir Edmund Orme”. Widać, że autor był świetnym obserwatorem ludzkich zachowań, namiętności i słabości oraz potrafił wiarygodnie przelać je na papier.

Jak to często przy klasykach bywa, mój wniosek jest taki, że warto je znać, mimo że z pewnością nie robią już takiego wrażenia jak w czasach, kiedy powstały. „Nacisk śruby…” dziś już nie straszy, ale jest ciekawym zbiorem opowieści o duchach.

4-/6

Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka:

2 myśli w temacie “„Nacisk śruby i inne opowieści o duchach” H. James

  1. Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku

  2. Pingback: Podsumowanie maja | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku

Dodaj komentarz