Autor: George Orwell, Fido Nesti
Tytuł: Rok 1984. Powieść graficzna
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 288
Rok pierwszego wydania: 2020
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
Źródło: Egzemplarz recenzencki
„Rok 1984” jest chyba najbardziej znaną antyutopią: w czasach, gdy był pisany, opowiadał o niedalekiej przyszłości, dla czytelników współczesnych jest to oczywiście przeszłość, ale to w żaden sposób nie zmniejsza grozy, którą odczuwamy przy lekturze. Wciąż bowiem istnieje ryzyko, że któregoś dnia obudzimy się w rzeczywistości, w której Wielki Brat obserwuje nas bez ustanku, a wszelkie przejawy buntu przeciw władzy są surowo karane. Musimy wciąż uważać, nie ufać propagandowym przekazom i myśleć samodzielnie. Miałam okazję sięgnąć niedawno po tę historię w formie powieści graficznej. Jakie są moje wrażenia?
Akcja toczy się w Londynie, jednak nie jest to świat, który znamy. W powieściowym roku 1984 świat dzieli się na trzy państwa: Oceanię (to tu żyje główny bohater, Winston Smith), Eurazję i Wschódazję. Te trzy supermocarstwa wciąż ze sobą walczą, co jakiś czas zawiązując nowe alianse i zwracając się przeciwko dotychczasowym sojusznikom. Oceania ma cztery ministerstwa: Ministerstwo Pokoju, zajmujące się w rzeczywistości ciągłymi działaniami wojennymi, Ministerstwo Prawdy, którego celem jest propaganda i nieustanne fałszowanie wszelkich informacji, Ministerstwo Miłości, odpowiedzialne za inwigilację oraz egzekucje, Ministerstwo Obfitości, zajmujące się produkcją i gospodarką, a także – poprzez głodowe racje żywnościowe – utrzymywaniem obywateli w poczuciu ciągłego niedostatku spowodowanego działaniami wojennymi. Winston Smith pracuje w Ministerstwie Prawdy, gdzie zajmuje się „aktualizowaniem” prasy, to jest usuwaniem z dawnych gazet niewygodnych treści. Do jego obowiązków należy między innymi usuwanie nazwisk ewaporowanych (zabijanych i wymazywanych ze zbiorowej pamięci) osób, poprawianie błędnych prognoz rządu (tak, aby jego przewidywania okazały się trafne), wymazywanie niespełnionych obietnic rządu czy nawet pisanie od nowa całych artykułów, jeżeli są w całości niezgodne z „rzeczywistością”. Jednak pewnego dnia Smith popełnia myślozbrodnię – ma wątpliwości co do sensowności działań Partii i zapisuje swoje myśli w nielegalnie zakupionym zeszycie.
Zdaniem Winstona to, że Partia mogła wsadzić rękę w przeszłość i oznajmić, że to lub tamto w ogóle się nie wydarzyło, było bardziej przerażające niż pospolite tortury i śmierć. Jeśli wszyscy akceptowali kłamstwo, wchodziło ono do historii i stawało się prawdą. Wystarczyła tylko niekończąca się seria zwycięstw nad własną pamięcią.
Wydaje mi się, że nie ma potrzeby dalszego streszczania powieści, którą każdy powinien choć jako tako kojarzyć z lekcji polskiego. Nie będę więc mówić o podziale klasowym, o kolejnych represjach i o tym, jak postępował bunt Winstona. „Rok 1984” to historia przesiąknięta pesymizmem, o społeczeństwie, które już się w zasadzie poddało i dało wtłoczyć w tryby systemu klasowego dopracowywanego i poprawianego latami, dzięki czemu właściwie nie ma możliwości się z niego uwolnić. Te jednostki, które pomyślą o buncie, które zostaną przyłapane choćby na czymś tak drobnym i prozaicznym jak niewłaściwy grymas podczas słuchania wystąpień Partii, spacer nieodpowiednią dzielnicą miasta czy zbyt długie spojrzenie na drugiego człowieka, są natychmiast brane pod lupę Wielkiego Brata. Wielki Brat to obecnie symbol tak rozpoznawany, przetwarzany i adaptowany przez różne media, że każdy chyba kojarzy ideę, jaka za nim stoi: to nieustanna kontrola. Kontroli tej poddana jest inteligencja, bowiem „prole”, czyli proletariat, klasa pracująca, są uważani za zbyt obojętnych i biernych, by rzeczywiście móc się zbuntować.
Zobacz także:
Angsoc to bezlitosny i działający jak dobra maszyna system, w którym nie ma miejsc na błędy: tu wrogowie państwa nie są likwidowani pokazowymi procesami, lecz leczeni, by potencjalna rewolta nie miała męczenników, a niekończąca się wojna z jednym z dwóch pozostałych supermocarstw pozwala utrzymać status quo wewnątrz – Partia jest potrzebna, dopóki na zewnątrz są jej wrogowie. Główny bohater, żeby móc funkcjonować w tej rzeczywistości, ze wszystkich sił stara się stosować dwójmyślenie, czyli równoczesną wiarę w wiele poglądów sprzecznych pod względem logicznym. A jednak Winton Smith nie potrafi poddać się w pełni Partii, z czego wynikają wszystkie jego problemy i konflikt z systemem. Czy bunt ma sens?
Nie mogę, rzecz jasna, nie wspomnieć o stronie graficznej: kreska Fido Nesti jest bardzo niepokojąca, obrazki głównie w odcieniach szarości i czerni, co oczywiście świetnie współgra z mrocznym przesłaniem „Roku 1984”. Jest tu, inaczej niż w „Folwarku zwierzęcym”, wyraźny podział na okienka, w których z rzadka jedynie jedna scena „przechodzi” do kolejnego: raczej są to zamknięte mini sceny. Jedyne, co mi przeszkadzało, to miejsca, w których na tle ciemnoszarego tła pojawia się czarny font, ponieważ miałam naprawdę spore trudności, by odczytać tak podane treści. Co do reszty, nie mam zarzutów, zdecydowanie grafika podbija klimat beznadziei, jaki panuje w świecie rządzonym przez Wielkiego Brata.
Jeśli czujesz, że warto pozostawać człowiekiem, nawet jeśli to nic nie daje, to znaczy, że ich pokonałeś.
„Rok 1984” to klasyczna pozycja książkowa, którą warto poznać: może forma powieści graficznej zachęci osoby, które inaczej by po nią nie sięgnęły? Zachęcam.
5+/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję wydawnictwu Jaguar oraz Stowarzyszeniu Śląskich Blogerów Książkowych:

Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Podsumowanie listopada | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Czytelnicze podsumowanie roku 2020 | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku