„Klucz do północy” D. Koontz

Autor: Dean Koontz

Tytuł: Klucz do północy

Wydawnictwo: Albatros

Liczba stron: 480

Rok pierwszego wydania: 1979

Tłumaczenie: Izabela Matuszewska

Źródło: Egzemplarz recenzencki

Wyzwanie: Czytam opasłe tomiska (480 stron)


Kontrolowanie ludzkich umysłów to coś, o czym marzy wielu zdeprawowanych polityków. I choć może się wydawać, że dosłowne przejęcie władzy nad ludzkim zachowaniem to bajda, historia zna takie przypadki. Niechlubny przykład dało CIA: już w latach 40. XX wieku przeprowadzili tajną operację o kryptonimie BLUEBIRD. Operacja ta miała na celu zmianę zachowań ludzkich poprzez hipnozę i stymulowanie elektrowstrząsami oraz narkotykami (LSD). CIA liczyło na to, że tak potraktowane osoby, wśród których byli głównie więźniowie, osoby psychicznie chore i dzieci, będą im posłuszni i posłużą do kontrwywiadu, szpiegostwa i tajnych manipulacji w globalnej polityce.¹ Drugi projekt Centralnej Agencji Wywiadowczej to MKULTRA, który był prowadzony w latach 50. i 60. XX wieku. Ponownie badano możliwości sterowania ludzkim mózgiem, tym razem za pomocą takich praktyk jak środki psychodeliczne, bodźce elektryczne, analiza fal mózgowych oraz formy percepcji podprogowej. Według wielu relacji, badania były często brutalne i odbywały się także na nieświadomych ich celu obywatelach USA, czasem z tragicznymi skutkami.² Przypuszczam, że te wydarzenia stały się inspiracją dla Deana Koontza. „Klucz do północy” to thriller szpiegowski o kontrolowaniu ludzkich umysłów.

391588-352x500

Joanna Reed jest młodą amerykańską kobietą, która na stałe mieszka w Japonii. Prowadzi w Kioto dobrze prosperujący nocny klub, którego równocześnie, jako wspaniała pieśniarka, jest główną atrakcją. Wydawałoby się, że jej sytuacja życiowa jest stabilna, ale… No właśnie. Joanna ma problem z bliskością, więc zaprzyjaźnia się trudno (ma tylko jedną bliską osobę w Tokio, Mariko), a gdy tylko poczuje choć odrobinę cieplejsze uczucia do mężczyzny, jakiś wewnętrzny głos każe jej go porzucić w możliwie najbrutalniejszy sposób. Żeby już nigdy nie wrócił i nie naruszył jej strefy komfortu. Do tego kobieta ma co noc ten sam koszmar – koszmar o człowieku z mechaniczną dłonią…

Gdy więc na wypoczynek do Kioto przyjeżdża Alex Hunter, właściciel agencji detektywistycznej, i między nim a Joanną zaczyna iskrzyć, sytuacja się komplikuje. Tym bardziej, że Alex nie da się tak łatwo odtrącić, ponieważ Joanna wydaje mu się znajoma – widział ją kiedyś na zdjęciu, ale to było dziesięć lat temu. Tyle tylko, że kobieta nazywała się wtedy inaczej i była uprowadzoną córką prezydenta USA. Co się stało ze wspomnieniami kobiety? Czy została poddana hipnozie, podczas której wymazano jej z mózgu przeszłość i zastąpiono wymyśloną osobowością?

Muszę przyznać, że Dean Koontz napisał thriller, który spełnia jedno z głównych założeń gatunku, mianowicie czyta się go z łatwością i z rosnącym poczuciem, że trzeba się dowiedzieć co będzie dalej. Intryga szpiegowska wydawała mi się początkowo przesadzona i mało wiarygodna, z tym większym zdziwieniem dowiedziałam się, że praktyki polegające na czyszczeniu wspomnień i kontrolowaniu ludzkich zachowań za pomocą hipnozy były stosowaną przez służby specjalne praktyką. Im bardziej zagłębiamy się w powieść, tym całość staje się mroczniejsza, a odzyskanie przez Joannę części wspomnień jest dopiero początkiem drogi ku wolności. Nagle okazuje się, że rozgrzebywanie starej sprawy bardzo się nie podoba pewnym wpływowym ludziom i para orientuje się, że jest nieustannie śledzona i podsłuchiwana.  Dokąd zawiedzie ich prawda i czym jest klucz do północy?

Mniej przekonująco od wątku sensacyjnego wypadł wątek miłosny. Między Alexem a Joanną rodzi się trudne uczucie, bowiem oboje zostali kiedyś skrzywdzeni, choć każde w inny sposób. Koontz przekonuje, że nawet po ciężkich przejściach jest nadzieja na miłość, choć, rzecz jasna, wymaga to poświeceń. Truizm? No właśnie, ale przecież nie mamy do czynienia z romansem, a z thrillerem i jako taki „Klucz do północy” zapewni rozrywkę na poziomie. Jeśli interesujecie się tajnymi służbami i ich praktykami, jeśli lubicie książki pełne akcji, pościgów, strzelanin i dezorientujących wątków, ta powieść będzie dobrym wyborem. Mnie czegoś zabrakło, bym zupełnie dała się porwać, ale i tak spędziłam na lekturze kilka satysfakcjonujących godzin.

4+/6

Za egzemplarz recenzencki dziękuję sklepowi internetowemu Empik.com:

unnamed


¹ https://pl.wikipedia.org/wiki/BLUEBIRD

² https://pl.wikipedia.org/wiki/MKULTRA

18 myśli w temacie “„Klucz do północy” D. Koontz

  1. Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy - moje recenzje książek

  2. Koontza czytałam tylko „Odd Thomasa” i muszę przyznać, że szalenie mi się podobało, jako właśnie taka lektura lekka, przyjemna, ale przyprawiającą o gęsią skórkę 😀

  3. Ja podchodzę do prozy Koontza tak, jak do Mastertona, trochę jak pies do jeża – nigdy nie do końca daję się porwać wizji autora, która wypada mało przekonująco. Zobaczymy, jak będzie w tym przypadku 🙂

    • Mam podobnie z Mastertonem. Co do Koontza, lata temu czytałam jego bardzo złą powieść (ale nie pamiętam tytułu) i się mocno zraziłam, ale ileś osób przekonywało mnie, że Koontz ma też wiele świetnych książek, więc postanowiłam dać mu drugą szansę 🙂 I nie wykluczam, że po coś tego autora jeszcze sięgnę.

  4. Koontza czytałam tylko „Apokalipsę”, ale to było ze sto lat temu. Pamiętam, że książka mi się podobała. Przy kolejnej wizycie w bibliotece chyba znowu skuszę się na jedną z jego książek.

  5. Pingback: Tydzień Blogowy #25 | Wielki Buk

  6. Pingback: Podsumowanie listopada | Książkowe światy - moje recenzje książek

Dodaj komentarz