„Wysepka” A. Levy

Autor: Andrea Levy

Tytuł: Wysepka

Wydawnictwo: Albatros

Liczba stron: 512

Rok pierwszego wydania: 2004

Tłumaczenie: Izabela Matuszewska

Źródło: Egzemplarz recenzencki


Mam poczucie, że moim obowiązkiem moralnym jest czytanie książek o pewnych wykluczanych i dyskryminowanych mniejszościach. Choć osobiście staram się nikogo nie krzywdzić ze względu na pochodzenie, rasę czy orientację seksualną, to jednak jako biała, wykształcona kobieta z klasy średniej jestem osobą niezamierzenie jakoś uprzywilejowaną. Wydawało mi się do tej pory, że historia rasizmu i dominacji nad ciemnoskórym człowiekiem nie jest na szczęście kulturowym grzechem Europejczyków, ale „Wysepka” Andrei Levy uświadomiła mi, że się myliłam. Bowiem po II wojnie światowej, wojnie, w której ramię w ramię walczyli białoskórzy i ciemnoskórzy, rasizm i uprzedzenia wśród obywateli Wielkiej Brytanii były spore.

Czytaj dalej

„Cantoras” C. De Robertis

Autor: Carolina De Robertis

Tytuł: Cantoras

Wydawnictwo: Albatros

Liczba stron: 448

Rok pierwszego wydania: 2019

Tłumaczenie: Izabela Matuszewska

Źródło: Egzemplarz recenzencki


Na polskim rynku jak grzyby po deszczu wyrastają ostatnio powieści o osobach nieheteronormatywnych. Czy to dobrze, czy źle? Ja jestem zdania, że o ile nie są to byle jak posklejane historie stworzone bez pogłębienia wiedzy i napisane bez wrażliwości, to wszyscy na tym zyskujemy. Ci spod znaku LGBTQ+, bo mają swoją reprezentację, a ci heteroseksualni dlatego, że mogą poszerzyć horyzonty i poznać Innego. Wydaje mi się, że zdecydowana większość tych historii opowiada o gejach, związki lesbijskie spychając w kąt. O kobietach kochających kobiety od lat pisze Sarah Waters i… na tym mogłabym skończyć do niedawna swoją listę, poznałam jednak na szczęście Carolinę De Robertis i jej powieść „Cantoras”.

Czytaj dalej

„Cztery muzy” S. Haydock

Autor: Sophie Haydock

Tytuł: Cztery muzy

Wydawnictwo: Albatros

Liczba stron: 480

Rok pierwszego wydania: 2022

Tłumaczenie: Izabela Matuszewska

Źródło: Egzemplarz recenzencki


Może zabrzmi to górnolotnie, ale sztuka jest dla mnie czymś, co oddziałuje na emocje. Zbudzona w środku nocy nie wymienię pewnie dziesięciu malarzy kubistycznych ani najnowszych nurtów w rzeźbiarstwie, ale gdy wchodzę do muzeum, gdy oglądam wystawione tam przedmioty, czuję jak wzbierają we mnie różne uczucia: przeżywam sztukę, ale nie nazwałabym się znawczynią tylko miłośniczką tejże. Obrazy Egona Schielego kojarzyłam: jak się je raz zobaczy, raczej trudno zapomnieć. Nie wiedziałam natomiast praktycznie nic o jego życiu ani o tym, kim były dla niego kobiety z jego obrazów. Szczęśliwie dzięki Sophie Haydock i jej „Czterem muzom” to się miało zmienić.

Czytaj dalej