„Saga Puszczy Białowieskiej” S. Kossak

Autor: Simona Kossak

Tytuł: Saga Puszczy Białowieskiej

Wydawnictwo: Marginesy

Liczba stron: 496

Rok pierwszego wydania: 2016

Źródło: Egzemplarz recenzencki


Puszcza Białowieska, ostatnie takie miejsce w Europie, gdzie znaleźć jeszcze można fragmenty lasu pierwotnego, czyli takiego, który nie został poddany ingerencji człowieka, a o jego rozwoju decydują siły natury. Niewątpliwie jest to obszar, który należy chronić z całych sił. Jednak Puszcza Białowieska istniejąca od tysięcy lat, będąca najpierw domem dla zwierząt (ponoć już 11 tysięcy lat temu, w holocenie, na terenach dzisiejszej puszczy żyły mamuty włochate, piżmowoły, niedźwiedzie jaskiniowe czy jelenie olbrzymie), pewnego dnia spotkała człowieka, najbardziej drapieżnego ssaka, z jakim miała do czynienia. I tak z roku na rok, z wieku na wiek, ludzie wgryzali się w Puszczę Białowieską i wyrywali jej coraz więcej, nie myśląc o konsekwencjach. Tę smutną historię opisuje dokładnie Simona Kossak w swej wielkiej pracy z dziedziny biologii – „Sadze Puszczy Białowieskiej”.

471862-352x500Saga to utwór epicki, którego akcja rozciąga się na wieki. Pierwowzorem są sagi skandynawskie: zwykle takie utwory opowiadały o królach, rycerzach czy wielkich bohaterach. Simona Kossak, biolożka specjalizująca się w zoobiologii, profesor doktor habilitowany nauk leśnych, postanowiła opowiedzieć dzieje królewskiego lasu – Puszczy Białowieskiej. Kossak sama nazywała się psychologiem zwierząt, a jej walka na rzecz zachowania resztek naturalnych ekosystemów Polski zasługuje na najwyższe uznanie. Była stanowcza, nie ustępowała na krok, a jej główny cel był jeden: uratować Puszczę Białowieską i zachować jej unikatową florę i faunę.

Puszcza nigdy nie była i nigdy nie będzie stara. Ona, nieporuszona w swym ponadczasowym majestacie, trwa w opływających ją tysiącleciach wciąż tak samo żywotna. W sobie właściwym rytmie rodzą się, dojrzewają, starzeją i zamieniają się w proch kolejne generacje drzew i jednoroczne zioła. Jesienne wichury, letnie burze, zimowe okiście w mgnieniu oka zamieniają całe jej połacie w spiętrzone rumowiska połamanych pni i konarów. Z upływem czasu rany zabliźniają się i pokrywają zielenią nowo narodzonego życia.

Puszcza trwała „od zawsze”, po czym zasiedlił ją człowiek i zaczął korzystać z jej zasobów. Najpierw delikatnie, biorąc tylko to, co niezbędne do życia, z biegiem lat coraz odważniej i coraz bardziej bezmyślnie czerpiąc z jej zasobów, wierząc, że te nigdy się nie skończą i przejawiając butne przekonanie, że natura istnieje dla człowieka, podczas gdy ta trwa dla samej siebie. Kolejni sobiepanowie, władcy i szlachcice rozdrapywali puszczę. W Europie już w XV wieku zaczęło brakować drewna. Władcy polscy byli niezwykle przedsiębiorczy: to Zygmunt I Stary i Zygmunt II August zawiązują pierwsze ustawy leśne zezwalające na ubijanie zwierząt oraz wycinkę drzew, z których koszta spłyną do królewskiego skarbca. W wieku XVII zaczęto czerpać z zasobów Puszczy Białowieskiej i ten proces trwa do dziś. Kolejni królowie, a potem prezydenci państw i inni prominentni politycy wchodzili do puszczy jak do własnego domu i przekształcali pierwotne ostępy według własnych potrzeb. Wybić jakiś gatunek zwierzęcia, bo wielki pan życzy sobie polować? Czemu nie! Sprowadzić gatunki obce tym terenom (na przykład daniele czy norki amerykańskie)? Wybornie, będzie do czego strzelać! Wyrąbywać wielkie połacie drzew, w tym naprawdę stare sztuki? Nie ma sprawy! Cóż to, prawo zabrania? Zatem zmienimy prawo!

Mroczne są tajniki duszy ludzi przekonanych, że rozpędzanie tokowisk i ładowanie ołowiu w bezradne ptaki [głuszce], które szczęśliwie przezimowały i zamierzały właśnie przedłużyć istnienie gatunku, jest czymś pożytecznym, nobilitującym i szlachetnym, czym można się szczycić. W podobny zresztą sposób niektórzy myśliwi, najczęściej mężczyźni, załatwiają swoje porachunki z innymi zwierzętami, do niedawna zabijając w czasie godów cietrzewie, bataliony i jarząbki, a do dziś – słonki, dzikie kaczki, sarny, jelenie i łosie.

„Saga Puszczy Białowieskiej” to epicka opowieść, która pod przewodnictwem Simony Kossak prowadzi nas przez wieki istnienia tego wspaniałego lasu. Autorka pokazuje dzieje puszczy od zarania do, niemalże, 2000 roku (ostatni wpis głosi: „W ostatnich dniach drugiego tysiąclecia naszej ery, na szczeblu rządowym zapadła decyzja: Puszcza Białowieska nie będzie Parkiem Narodowym”), przy okazji zapoznając nas dokładnie ze zwierzętami, które ją zamieszkiwały i zamieszkują. Dużo tu dat i liczb, więc chwilami można czuć się zmęczonym (i przez to zdecydowanie nie jest to książka, którą można czytać jednym tchem), szczególnie, gdy na co dzień nie zajmujemy się biologią, ale jeśli ekologia jest nam bliska, a losy naszej planety nie są obojętne to warto sięgnąć po ten tytuł. Simona  Kossak prezentuje zarówno porządnie opracowany rys historyczny, jak i luźniejsze, pisane prozą fragmenty, wyróżnione w tekście zielonym tuszem.

Zresztą wydanie zasługuje na najwyższe słowa uznania. Piękna szata graficzna i cudowne ilustracje to coś, co wyróżnia serię EKO (podobnie było w książce Mikołaja Golachowskiego pt. „Czochrałem antarktycznego słonia”) i za co wydawnictwu Marginesy należą się wielkie brawa. Świetnie, że ktoś postawił na tematy eko i wydaje naprawdę wartościowe tytuły. Kłaniam się w pas!

5/6

Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję internetowej księgarni Platon24:

platon

10 myśli w temacie “„Saga Puszczy Białowieskiej” S. Kossak

  1. Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy - moje recenzje książek

    • Bardzo wartościowa pozycja, naprawdę warto po nią sięgnąć, choć nie czyta się jej łatwo, zarówno ze względu na temat, jak i, momentami, sposób przedstawienia (te wszystkie daty i liczby!).

  2. Książki z serii EKO bardzo przypadły mi do gustu. Jeśli chodzi o Simonę Kossak i jej „Sagę”, to czytając tę część zaznaczoną zielonym kolorem, słyszałam w wyobraźni głos lektorów programów przyrodniczych, takich jak Krystyna Czubówna, albo David Attenborough. 🙂

  3. Pingback: Tydzień Blogowy #61 – Wielki Buk

  4. Czas najwyższy, żeby ludzie zrzucili klapki z oczu i zaczęli się interesować tym co dzieje się z przyrodą, dzięki której tak naprawdę żyjemy. Ludzka bezmyślność i bezrefleksyjność jest zatrważająca, a próżność i zaspokajanie swoich zbędnych potrzeb na polowania jest skandaliczne. Dobrze, że powstają takie książki i bardzo dobrze, że o takich książkach się pisze. 🙂

  5. Pingback: Podsumowanie września | Książkowe światy - moje recenzje książek

  6. Pingback: Podsumowanie listopada | Książkowe światy - moje recenzje książek

Dodaj komentarz