„Obrona” S. Cavanagh [PRZEDPREMIEROWO]

Autor: Steve Cavanagh

Tytuł: Obrona (Eddie Flynn #1) / Zarzut (#2)

Wydawnictwo: Filia (Mroczna strona)

Liczba stron: 336 (egzemplarz recenzencki)

Rok pierwszego wydania: 2015 (polska premiera: 2.03.2016)

Tłumaczenie: Jan Stanisław Zaus

Źródło: Egzemplarz recenzencki

Wyzwanie: Klucznik (Czasoumilacz), Wielkobukowe Wyzwanie (Książka z ulubionym kolorem na okładce)


Mafia – zorganizowana grupa przestępcza o dużych wpływach, powiązaniach z osobami na różnych szczeblach władzy, policją, biznesem, prowadząca działalność gospodarczą finansowaną z przestępstw¹. Choć to wdzięczny temat dla literatury, w rzeczywistości mafia wzbudza strach. Są pisarze, którzy przedstawiają fikcyjne dzieje mafiosów w taki sposób, że zaczynamy czuć do nich sympatię i łapiemy się na tym, że rozumiemy motywy ich postępowania (vide: Don Corleone z chyba najbardziej znanej powieści o mafii, czyli „Ojcu chrzestnym” Mario Puzo), lecz to nie jest przypadek Steve’a Cavanagha. Olega Wołczeka, szefa nowojorskiej mafii rosyjskiej, należy się bać, szczególnie w momencie, gdy mężczyzna wybiera sobie kogoś za cel, by wybronił go w (zdawałoby się) niemożliwym do wygrania procesie sądowym – i nie przyjmuje odmowy. Eddie Flynn (którego można scharakteryzować za pomocą kilku słów: adwokat, mąż, ojciec, oszust, łgarz, pijak) szybko rozumie, że nie ma żadnego wyboru, skoro propozycja zostaje poparta lufą wciśniętą w plecy. Jakby tego było mało, okazuje się, że w płaszczu Eddiego jest ukryta bomba, a mafia porwała jego dziesięcioletnią córkę Amy. Gorąco? A to dopiero początek powieści „Obrona”, w której akcja pędzi na łeb, na szyję od pierwszej strony. Ale czego innego spodziewać się po thrillerze z takim pierwszym zdaniem?

Zrobisz dokładnie to, co ci powiem, albo wpakuję ci kulkę w kręgosłup.

obrona

Jest jeszcze jeden szczegół: Eddie Flynn ma na wszystko 48 godzin. 48 godzin, by wybronić Wołczeka i przy okazji za pomocą bomby pozbyć się niewygodnego świadka. Jeśli nie uda mu się tego zrobić, mafia bez mrugnięcia okiem zabije jego córkę. Flynn walczy więc o wszystko, wydaje się jednak, że nie ma żadnych szans: czasu jest mało, on dawno już nie brał żadnej sprawy i mógł wypaść z formy, a do tego zupełnie nie miał kiedy przygotować się do rozprawy. Jednak nawet rosyjska mafia nie wie, że Flynn nie zawsze był adwokatem i nie od początku wiódł spokojne, ułożone życie. Flynn ma swoje znajomości (zarówno w świecie prawniczym, jak i mafijnym), swój spryt i swoje sztuczki.

– Zwróć mi ją, a pozwolę ci żyć – warknąłem.

To wywołało śmiech Wołczeka i jego ludzi. Oni mnie znali tylko jako Eddiego Flynna, adwokata: nie znali dawnego Eddiego Flynna – cwaniaka, łobuza i oszusta. Tak naprawdę ja też już zupełnie o nim zapomniałem.

On nie zamierza grać czysto, nie pora na to, gdy zagrożone jest życie jego dziecka. On ma zamiar grać nie fair, kopać leżącego, sięgnąć po wszystkie możliwe środki, by ośmieszyć oskarżenie. Chce prowokować oskarżycieli, by popełniali błędy i pozyskiwać dla sprawy sędziów przysięgłych. A do tego wszystkiego chce także przechytrzyć Olega Wołczeka.

Musisz to zrozumieć – nie potrzebujesz bomby, żeby wygrać. Masz już swoją bombę – ja jestem tą bombą!

I tak zaczyna się walka o życie Amy i wybronienie szefa rosyjskiej mafii. Nie przypuszczałabym, że książka poświęcona właściwie w całości procesowi sądowemu może być tak fascynująca. Wyścig z czasem, nieczyste zagrania Flynna (którego ciężko nazwać pozytywnym bohaterem, a jednak mu kibicujemy), ostra walka w sądzie, odkrywanie kolejnych tajemnic i powiązań, a wszystko to opisane w krótkich, dynamicznych rozdziałach, które sprawiają, że od lektury literalnie nie można się oderwać. Jakże nie powiedzieć sobie „jeszcze jeden rozdział”, gdy wzmiankowany rozdział ma tu 2-3 strony? I tak też sobie mówiłam, a „po chwili” orientowałam się, że jestem już sto stron dalej.

Ogromnym atutem „Obrony” Cavanagha jest wyrazisty główny bohater i niesamowite zwroty akcji. Co prawda wszystko to jest do bólu amerykańskie: Eddie Flynn brawurowo radzi sobie w każdej, nawet najbardziej dziwacznej i niebezpiecznej sytuacji (na przykład zrywa się spod nadzoru gangsterów i spaceruje po wąskich parapetach na wysokości 14. piętra), więc do lektury należy podejść z odpowiednim nastawieniem. Jeśli jednak przygotujecie się na książkę o adwokacie-twardzielu, któremu nawet mafia nie podskoczy, gwarantuję Wam, że będziecie się świetnie bawić, bowiem „Obrona” ma w sobie wszystkie te elementy, dzięki którym można ją nazwać wyśmienitym thrillerem. Połkniecie i nawet nie będziecie wiedzieć kiedy. Uwaga: nie zaczynajcie wieczorem, bo jest więcej jak pewne, że się nie wyśpicie! Z drugiej strony… Mieć deficyt snu z powodu świetnej książki to sama przyjemność.

obrona grafika

5+/6

Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję wydawnictwu Filia:

filia mroczna strona logo


¹ https://pl.wikipedia.org/wiki/Mafia

11 myśli w temacie “„Obrona” S. Cavanagh [PRZEDPREMIEROWO]

  1. Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy - moje recenzje książek

  2. Pingback: Tydzień Blogowy #40 – Wielki Buk

  3. Ostatnio potrzebuję czegoś mocniejszego – „Obrona” wydaje się idealnym kandydatem. 😀 A sen… po co spać, jak ma się książki?

  4. Pingback: Podsumowanie lutego | Książkowe światy - moje recenzje książek

  5. Pingback: #Pogaduchy u Aguchy TAG | Książkowe światy - moje recenzje książek

  6. Pingback: „Zarzut” S. Cavanagh | Książkowe światy - moje recenzje książek

Dodaj komentarz