Autor: Sarah Waters
Tytuł: Za ścianą
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 656
Rok pierwszego wydania: 2014
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Wyzwanie: Czytam opasłe tomiska (656 stron), Klucznik (Coś białego, Więcej niż 500 stron)
Każdy z nas jest w pewnym stopniu podglądaczem, choć może nie zawsze chcemy się do tego przyznać. Słuchamy ukradkiem odgłosów życia sąsiadów, jesteśmy mimowolnymi świadkami czyichś rozmów telefonicznych (o, nie zawsze nas to cieszy), oglądamy wszelkie reality shows, czytamy plotki z życia gwiazd. Chcemy widzieć, wiedzieć, słyszeć. Co jest tak fascynującego w cudzych losach? Może inne niż nasze zachowanie, odmienny rozkład dnia i przyzwyczajenia? Tak czy inaczej, jesteśmy ciekawi.
Książka Sarah Waters „Za ścianą” pokazuje zamkniętą przestrzeń domu, którego właścicielkami są pani Wray i jej córka Frances, stara panna. Mamy początek XX w. i ciągle obowiązuje przekonanie, że niezamężna kobieta pod trzydziestkę przegrała swoje życie. Obie panie z powodu kłopotów finansowych są zmuszone odnająć część pokoi lokatorom. I tak któregoś dnia wprowadza się do nich młode małżeństwo – Lilian i Leonard Barberowie, przedstawiciele „klasy urzędniczej”. Jak można się domyślić, od tej pory nic już nie jest takie samo: w mieszkaniu gra głośna muzyka, do Barberów wpadają goście, Leonard głośno gwiżdże, a Lilian… Cóż, Lilian fascynuje Frances.
Najpierw kobieta patrzy na nią z daleka, dyskretnie. Słucha jej głosu zza ściany, podgląda ją w uchylonych drzwiach, wymienia grzeczności, gdy mijają się w korytarzu. Waters wnikliwie opisała narodziny przyjaźni, niteczka za niteczką splątywała na naszych oczach losy obu kobiet. A wszystko zaczęło się zwyczajnie, jak to w życiu: nieco sztywna początkowo rozmowa w parku, piknik na ławce, jedno, drugie zwierzenie, ukradkiem… Ot, jak to bywa między nami kobietami. Jeden uśmiech, zetknięcie się rąk, a później kilka nieopatrznych zdań Frances i… między nią a Lilian pojawiło się napięcie.
Bo i co mogło się stać, pomyślała, gdy zmierzały w stronę High Street. Co się mogło stać tutaj? Nie padła żadna deklaracja, tylko spojrzenie, uścisk palców. Między mężczyzną a kobietą byłoby inaczej. Bez niedomówień, jaśniej. Gdyby była mężczyzną, złapałaby Lilian za rękę, a ta zrozumiałaby, co to znaczy. Ona sama wiedziałaby, co to znaczy! Lilian pozwoliłaby zaprowadzić się w półmrok. Lub nie. Nadstawiłaby usta do pocałunku. Lub nie. Ale nie były mężczyzną i kobietą, tylko dwiema dziewczętami, stukały obcasami, a jedna z nich miała na sobie białą sukienkę, która w blasku księżyca lśniła jak lampion.
I na tym może by się skończyło, ale nie tylko Frances zainteresowała się Lilian, Lilian również intrygowała młoda kobieta. Więc znów – zbliżenie, muśnięcie, chwile spędzane razem, ucieczka. Strach przed nowym, przed zabronionym, przed tym, co uważane za niemoralne. I pokusa, by spróbować… Autorka opisała tę całą gamę uczuć w mistrzowski sposób. Rzadko kiedy potrafię tak dobrze wczuć się w bohatera, jego myśli i pragnienia, ale tu łapałam się na tym, że mam głowę pełną myśli i pragnień Frances.
Nie chcę powiedzieć za dużo, by nie zdradzić zbyt wiele wątków, więc na tym może poprzestanę. Sarah Waters dokonała trudnej rzeczy – napisała powieść jednocześnie delikatną i niezwykle sensualną, spokojną i pełną namiętności, oszczędną w słowach i rozbuchaną w stylu. W doskonały sposób odmalowała portret drobnomieszczańskiego społeczeństwa Londynu, które z jednej strony wciąż opłakiwało poległych bohaterów jednej wojny, a z drugiej czuło w powietrzu nadejście kolejnej. W tej atmosferze nerwowego oczekiwania na najgorsze rozluźniają się konwenanse i rośnie chęć by żyć, doświadczać, czuć wszystkimi porami ciała, kochać! A kogo kochać? Czy kobieta może kochać kobietę: namiętnie, żałośnie, boleśnie, czysto, szaleńczo, pięknie, głupio, rozsądnie? Może. I to może na wszystkie te sposoby naraz.
5/6
Za książkę dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka:
Pingback: Recenzje od A do Z | Kultura czytania - moje recenzje książek
Od lat uwielbiam Sarah Waters ❤ A "Za ścianą" to jedna z jej najlepszych powieści. Chyba tylko "Złodziejka" ją przebija 🙂
Przebija, mówisz? Łaa, a już „Za ścianą” wydawała mi się taka mocna! Muszę poczytać więcej powieści Waters ❤
Moim zdanie „Złodziejka” to mistrzostwo świata. Od tej powieści zaczęła się moja miłość do twórczości pani Waters, która nie osłabła mimo dwóch mniej udanych pozycji 🙂
Mamy w bibliotece, więc na pewno przeczytam 😀 Tylko za jakiś czas, na razie pożyczyłam „Pod osłoną nocy” – słyszałam, że ta jest podobno nieco słabsza. Prawda to? Czytałaś?
To prawda, „Pod osłoną nocy” jest nieco słabsza. Co nie znaczy, że zła 🙂
No nic, przekonam się na własnej skórze 🙂
Ekscytuję się paskudnie, bo powieść niebawem do mnie przyfrunie, a szykuje się nie lada zaczytanie ❤ Pięknie napisałaś!
Dziękuję kochana! ❤ A bo to jest taka piękna powieść, że nie godziło się opisać inaczej 😀 O, świetnie, że do Ciebie frunie, teraz jestem ogromnie ciekawa jak Ty ją odbierzesz!
Powiedziałabym, że wręcz… Kobiety nie można kochać inaczej! 😀
Hmm, w sumie… 😀
Brzmi ciekawie, bardzo zachęcająca recenzja. Może sięgnę, może nadarzy się okazja 🙂
Jak będziesz mieć okazję to sięgnij koniecznie 😀
że też mi się jeszcze nie zdarzyło przeczytać nic Sarah Waters! Zaintrygowana 🙂
Spokojnie 😀 To było też moje pierwsze spotkanie – i od razu takie udane! ❤
Koniecznie musisz poznać! Proponuję „Złodziejkę” albo „Za ścianą” właśnie 🙂
Wezmę pod uwagę obie książki 😉 Dzięki.
Jakie to jest fajne, że wy sobie w komentarzach polecacie książki 😀 Dyskutujcie jak najwięcej, cieszę się, że ten blog jest miejscem dyskusji o literaturze ❤
„na fali” kupiłem e-booka, ale nawet nie wgrałem do kindla
widać muszę jednak przeczytać.
Świetna książka, wgrywaj na czytnik raz dwa i czytaj, gdy tylko będziesz miał trochę czasu 😀
Bardzo zachęcająca recenzja… Czuć tę subtelność w Twoim tekście (domyślam się że jesteś jeszcze pod władaniem tej książki 😉 )
Dziękuję! Oj tak, jestem, ta historia jeszcze we mnie siedzi. A poza tym nie chciałam zbyt wiele zdradzić przyszłym czytelnikom 🙂
Tak sobie myślę, że nie pasuję do twojego opisu ze wstępu 😀 Jestem antyciekawskim człowiekiem. Wszelkie plotki mnie drażnią, męczą i nudzą. Biografiom też zwykle mówię „nie”, chyba że człowiek naprawdę ważny. Chociaż biografia to trochę co innego. Ze wszystkiego na świecie najmniej interesuje mnie to, co sąsiedzi mówią do siebie za ścianą, w autobusach wciskam do uszu słuchawki i potrafię wyłączyć się (serio), gdy ktoś obok mnie, gdzieś, gdzie nie mogę mieć na uszach słuchawek, wyjawia właśnie komuś swoje najskrytsze tajemnice 😉 Dlatego nie wiem, czy ta książka wywołałaby mój entuzjazm. Ale może, może… bo to też w sumie coś innego, nie rzecz o wścibskim podsłuchiwaniu, tylko cała historia. Pomyślę 🙂
*Twojego (wybacz:))
No dobra, z tym każdym to może przesadziłam 😀 Też nie lubię słuchać rozmów w busach, czytać plotek… Ale czasem mimowolnie kogoś obserwuję na mieście i zastanawiam się jaka jest jego historia 🙂
A co do książki… Podglądanie jest tutaj jedynie punktem wyjścia. Potem następuje piękny opis zacieśniania się więzi obu kobiet, dramaty życia (ale takie niewydumane, tylko bardzo – nomen omen – życiowe). Warto 🙂 Książka zostaje w głowie.
Jestem w tym wypadku Lukopodobna. Jak się zaczyna plotka – ja znikam. Natomiast jest coś, co jednak mnie intryguje w tej powieści.Sposób oddawania emocji związanych z opisywanymi przez autorkę (i Ciebie) zdarzeniami. I z tego względu wrzuciłam tytuł na listę kiedyś-ebookową (:
Emocje są pięknie opisane. Najpierw delikatnie i subtelnie, a potem są takie sceny, które wyrywają Ci bebechy. Szczególnie serce. Brutalne jak Owca z shurikenem :> Polecam Ci tę książkę 🙂
Mam już na czytniku i cieszę się na lekturę !
Nie wiem, czy czytałaś „Niebanalną więź” tej autorki – tak mrocznej i smutnej powieści wiktoriańskiej dawno nie czytałem..
pozdrawiam serdecznie 🙂
Och, brzmi dobrze! Będę czytać więcej Sarah Waters, to było moje pierwsze zetknięcie z autorką, ale stanowczo nie ostatnie 🙂
„Niebanalna więź” – piękna powieść 🙂
Pingback: Tydzień Blogowy #8 | Wielki Buk
Pingback: Podsumowanie maja | Kultura czytania - moje recenzje książek
Pingback: „Muskając aksamit” S. Waters | Książkowe światy - moje recenzje książek