Podsumowanie czerwca

Cześć. To już koniec czerwca! Właśnie zaczynam swój letni urlop, czuję się więc mocno zrelaksowana i radosna 😀 Liczę na to, że wolne dni zaowocują też większą liczbą przeczytanych książek, chociaż i w czerwcu zdecydowanie nie było z tym źle! 🙂 Udało mi się również wrócić do regularnego blogowania, co mnie cieszy. Zapraszam Was serdecznie na wpis, w którym znajdziecie jak zawsze: przeczytane książki, nowe zdobycze na półkach, garść statystyk i polecajki blogowo-vlogowe 🙂

podsumowaniemiesic485ca

Przede wszystkim w czerwcu ukazały się aż dwa tytuły, które objęłam swoim patronatem medialnym. Pierwszy z nich to „To nie przypadek” Przemysława Semczuka, o którym pisałam tak:

Gdy już przestawimy się na slow reading, możemy w pełni docenić to, jak Semczuk poprzez detale buduje szczegółowe i niezwykle realistyczne tło epoki. Stroje, jedzenie, muzyka, wygląd ulic, wystrój knajp – wszystko przenosi czytelnika wprost w lata dziewięćdziesiąte XX wieku do przygranicznego miasta, i to tak udanie, że prawie czuje się zapach rozgrzanych przez słońce ulic i kręcący w nosie kurz, który unosi się za odjeżdżającymi szybko drogimi samochodami.

Link do pełnej recenzji: [klik]

736488-352x500

Drugą książką, której miałam przyjemność patronować była najnowsza powieść Wojciecha Nerkowskiego pod tytułem „Przecięcie”. Oto wyimek z mojej opinii:

„Przecięcie” oferuje wszystko to, co w książce na lato niezbędne: dużo akcji, piękne plenery, trójkę bohaterów, między którymi iskrzy na różne sposoby, sensacyjne i niebezpieczne pościgi, współzawodnictwo godne Brada Pitta i Angeliny Jolie w filmie „Mr. & Mrs. Smith”, blichtr, pieniądze i wielki świat bogaczy oraz szczyptę gorącego romansu. A przy tym wszystkim nie jest książką banalną, i nawet, gdy operuje zgranymi chwytami, robi to z wdziękiem i jakąś niespodziewaną świeżością.

Link do pełnej recenzji: [klik]

000854VXSDG9XWSB-C122-F4

Na samiuśkim początku miesiąca, 1 czerwca, byłam na spotkaniu z Alkiem Rogozińskim. Jak zwykle mało się dowiedzieliśmy o najnowszej książce („Raz, dwa, trzy… giniesz ty!”), za to sporo o szkolnych czasach Autora. I dużo się pośmialiśmy. To chyba moje ulubione do tej pory zdjęcie ze spotkania autorskiego:

61688202_10219809831339888_6739522931237322752_n

fot. Marta Bajor

Poza tym mimo ledwo dającego się znieść upału, wybrałam się na spotkanie z Robertem Małeckim (czegóż się nie robi dla Roberta!) w katowickiej bibliotece. Dziękuję za dowóz i towarzystwo Domi czyta ❤ Spotkanie było bardzo ciekawe i sporo nowego się jeszcze dowiedziałam zarówno o Autorze (pozdrawiam wujka chrzestnego Roberta, obecnego na sali), jak i o najnowszej „Wadzie”.

sdr

Na koniec miesiąca, dość spontanicznie, pojechałam po raz pierwszy na Big Book Festival – i wróciłam oczarowana. Brakuje mi właśnie takich spotkań autorskich: pogłębionych, drążących pisarskie bebechy, mądrych i wyczerpujących. Choć uważam, że dociekania prowadzącej, która pytała Helgę Flatland czy ona również korzystała (jak jej bohaterowie) z terapii małżeńskiej, były… hmm, zbyt dogłębne i drążące 😉 Ogółem jednak wrażenia mam jak najbardziej pozytywne: to zdecydowanie inne doświadczenie niż targi książki, bardziej slow (co może nie dotyczy częstotliwości spotkań, bo w sobotę byłam praktycznie cały dzień na festiwalu i zaliczałam spotkanie za spotkaniem), ale kontaktu z pisarzem i całej otoczki. Udało mi się wysłuchać: Anne Swärd, Sarah Moss, Jacka Dehnela, Normana Daviesa i Helgi Flatland. Najbardziej zaskakujące spotkanie? To z profesorem Davisem, bonusowe, bo właściwie przeze mnie nieplanowane: nigdy bym nie pomyślała, że będę słuchać profesora, balansując tyłkiem na piłce do ćwiczeń (zabrakło krzeseł, bo tylu było chętnych!) i zaśmiewając się z kolejnych anegdot i celnych puent. Obawiam się, że teraz sobie nie odpuszczę przyszłorocznej edycji!

przeczytane

  • „To nie przypadek” P. Semczuk (7/10),
  • „Uciekinier” E. Fountain (7/10),
  • „Londyn. Miasto queer. Historia od czasów rzymskich po dzień dzisiejszy” P. Ackroyd (8/10): Spojrzenie na Londyn od… tęczowej strony. Niezwykle barwnie (sic!) i ciekawie opisana historia wszystkich nieheteronormatywnych postaci od czasów, gdy nikt jeszcze nie słyszał o „heteronormie” i nie wiedział czym ona jest oraz co oznacza „LGBT”, nie mówiąc o dłuższej wersji tego skrótu, czyli „LGBTQIAP”. Od rzymskich lunaparów, przez nieprzerwany ciąg akceptacji i zakazów, po współczesne gejowskie kluby (choć muszę przyznać, że o teraźniejszości poczytamy tu niewiele), Ackroyd jest świetnym przewodnikiem po tęczowym Londynie.
  • „Rozterki śmierci” J. Saramago (6/10),
  • „Zupa z granatów” M. Mehran (6/10): Książka wygrzebana przeze mnie z drugiego rzędu na regale. Przeleżała tam ładnych parę lat i cieszę się, że w końcu po nią sięgnęłam, choć ostatecznie historia ta nie zachwyciła mnie tak, jak się spodziewałam. Nie zmienia to jednak faktu, że opowieść o trzech siostrach, które przybywają do małego irlandzkiego miasteczka po ucieczce z ogarniętego rewolucją Iranu i zakładają tam piekarnię, jest lekka, choć raczej słodko-gorzka, niż przesłodzona. Sprawdzi się nieźle na długie, letnie dni.
  • „Wada” R. Małecki (8/10),
  • „Przecięcie” W. Nerkowski (8/10),
  • „Pianie kogutów, płacz psów” W. Tochman (7/10),
  • „Żmijowisko” W. Chmielarz (7/10): Czerwcowa lektura DKK. Tym razem postawiłam na coś w założeniu lżejszego, niż nasze zwyczajowe lektury, w których niebezpiecznie zaczął dominować temat II wojny światowej, lecz także i tu roi się od skrywanych głęboko uraz, tajemnic sprzed lat, zdrad i źle pojmowanej (zaborczej) miłości. Bardzo lubię styl pisania Chmielarza, równocześnie bardzo mroczny, ale też na tyle prosty i klarowny, że jego książki czyta się z prawdziwą przyjemnością. Nie inaczej było i tym razem: i nawet nie przeszkadzało mi wolniejsze niż zwykle tempo akcji, na które narzekała część czytelników. Dobrze, że Chmielarz niebawem wydaje kolejną powieść, bo wszystkie wydane tytuły mam już za sobą!
  • „Metro 2035” D. Glukhovsky (7/10): W końcu przeczytałam ostatni tom o moskiewskim metrze. Sama nie wiem, czemu zajęło mi to aż tyle czasu (tom pierwszy skończyłam w 2015!). Może to ta duszna, beznadziejna atmosfera, która wylewa się z kart wszystkich książek Głuchowskiego? Jakiś czas temu usłyszałam opinię, że rosyjskie książki są zawsze takie ciężkie, że brak tam szczęśliwych rozwiązań, że są bardzo ponure. A choć była to opinia o powieściach Dostojewskiego czy Tołstoja, to można ją odnieść także do Głuchowskiego. Jednak muszę powiedzieć, że „Metro 2035” to najdojrzalsza książka z tego cyklu, i też najbardziej mi się podobała.
  • „Ale z naszymi umarłymi” J. Dehnel (7/10),
  • „Malarka gwiazd” A. Noguera (7/10): Rzutem na taśmę, bo skończyłam ją dziś, wskakuje książka hiszpańskiej pisarki. Sama nie wiem, czemu czytałam ją tak długo (zaczęłam w połowie maja). Coś wciąż mnie od niej odciągało, a to kolejne odcinki RuPaul’s Drag Race, a to inne książki… Ale nie zrozumcie mnie źle: to ciekawa książka, której fabuła toczy się w dwóch planach czasowych, podczas II wojny światowej oraz współcześnie. Dla tych, którzy nie boją się niespiesznej akcji i którzy kochają sztukę, będzie to strzał w dziesiątkę. Ja dość długo się w nią wgryzałam, ale warto było być cierpliwą, to dobra książka.

teraz czytam

  • „Jurrasic Park” M. Crichton (129/427 stron),
  • „Współczesna rodzina” H. Flatland (57/352 strony),
  • „Moje przyjaciółki z Ravensbrück” M. Knedler (33/432 strony).

Przeczytanych/zrecenzowanych: 12/7

Polskich/zagranicznych: 6/6

Beletrystycznych/popularnonaukowych: 10/2

Średnia ocen (na podstawie gwiazdek na serwisie Lubimy Czytać): 7,1

Najlepsza/najgorsza: ex aequo „Londyn. Miasto queer” i „Wada”/”Rozterki śmierci”

nowości

Recenzenckie

Od wydawnictwa Filia Mroczna Strona:

736643-352x500

Od wydawnictwa Skarpa Warszawska i Autora:

728497-352x500

Od Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego:

726036-352x500

Od Wydawnictwa Literackiego:

737961-352x500

Od Wydawnictwa Poznańskiego:

726642-352x500

Od wydawnictwa Vesper:

737804-352x500

Kupione/zdobyczne

660485-352x500670338-352x500735672-352x500716976-352x500729883-352x500731072-352x500

W tym miesiącu przybyło do mnie 12 książek.

Ciąg dalszy nastąpi_małe logo

W ramach wyzwania przeczytałam dwie książki.

Polecam

Na blogach:

Na vlogach:

  • u Jerzego z kanału Kto czyta, żyje podwójnie:

Zapraszam na mój IG:

I to wszystko w podsumowaniu czerwca 😀  Życzę wszystkim uczniom i studentom udanych wakacji, a całej reszcie – długich urlopów. Kto z Was już wypoczywa, a kto musi jeszcze trochę poczekać? Do usłyszenia!

5 myśli w temacie “Podsumowanie czerwca

  1. Ale miałaś świetny miesiąc! ❤ A ja we wtorek będę opowiadać o "Przecięciu" właśnie – mega wciągający patronat! Gratulacje! ❤ I byłas na Big Booku! Miesiąc pełen wrażeń.
    Ściskam!

  2. W czerwcu zdecydowanie nie było źle, ale najlepszy urlop to urlop z książką, a lipiec przynosi nam całkiem niezłe premiery. Jeśli chodzi o miniony miesiąc – świetnie, że udało Ci się spotkać z Anne Sward. „Vera” to faktycznie świetna książka, która łączy wiele wątków. Napisana z ogromnym rozmachem, trzyma w napięciu i czyta się ją z największą przyjemnością.

  3. O, to ja na Big Book właśnie bardzo negatywnie oceniłam spotkanie z Davisem. Miałam wrażenie, że gwiazdą jest tam prowadzący, a nie profesor. Przeszkadzała mi forma spotkania, te anegdotki co chwila, które opowiadał prowadzący oczekując właściwie od Davisa przytaknięcia, że „tak, ma pan rację”. Na pozostałych spotkaniach wymienionych przez Ciebie akurat nie byłam, ale duże wrażeznie zrobił na mnie Agus Morales.

    • No proszę 🙂 Dzięki za ten inny punkt widzenia, to zawsze cenne. Ja właściwie nie miałam oczekiwań co do tego akurat spotkania, zostałam namówiona na zostanie na nim przez mojego przyjaciela – może dlatego zaskoczenie było pozytywne, bo spodziewałam się, że, nie znając książek Daviesa, będę się nudzić. Tak że mi taka anegdotyczna forma akurat odpowiadała, ale rozumiem, że nie każdemu może się podobać.

Dodaj komentarz