„On wrócił” T. Vermes

Autor: Timur Vermes

Tytuł: On wrócił

Wydawnictwo: W.A.B.

Liczba stron: 400

Rok pierwszego wydania: 2012

Tłumaczenie: Eliza Borg

Źródło: E-book

Wyzwanie: Czytam opasłe tomiska (400 stron)


Każdy z nas ma jakieś lęki. Są takie mniejsze, na przykład strach przed pająkami, lęk przed ciemnością, są i większe, poważniejsze – strach przed utratą bliskich, groźba wojny. A jakie uczucia wzbudza w Was myśl, że Adolf Hitler wcale nie umarł? Mało tego, ma się dobrze, wydaje się, że z jakiegoś niepojętego powodu właściwie się nie postarzał i ciągle, jak w latach 40. XX wieku, chce wynieść naród niemiecki na podium, na którym zajmie zaszczytne miejsce wśród najpotężniejszych narodów świata? Co czujecie? Zdziwienie, strach, niesmak? Zastanówcie się, bo „On wrócił”.

226985-352x500

Jest 2011 rok, Berlin. Hitler budzi się na jakiejś opuszczonej, porośniętej przez chwasty parceli. Boli go głowa i jest rozkojarzony, nie pamięta co ostatnio się z nim działo. Świat wygląda trochę inaczej, niż go zapamiętał, a jego mundur domaga się czyszczenia. Oj, to nie była przyjemna pobudka. Gdzie jest Bormann?! Dlaczego młodzi chłopcy, grający nieopodal w piłkę, nie poznają swojego Führera?! Co się, u diabła, dzieje?!

Powoli i niepewnie poruszając się wśród obco wyglądających ulic (gdzie zniszczenia wojenne?), Hitler natyka się na kiosk, a tam dociera do niego dziwna prawda – gdzieś umknęło mu (bagatela!) około 60 lat. Świat jest dziwny. Automobili jest bardzo dużo, gazety są już zupełnie idiotyczne (co ma niby sobą reprezentować czasopismo Media Markt?) i nikt, absolutnie nikt, nie poznaje swojego Wodza. Skonfundowany Hitler, bez dokumentów, bez oddziałów SS, bez Kancelarii Rzeszy – decyduje się chwilowo zamieszkać w… kiosku, do którego przywiódł go przypadek. Pracujący tam mężczyzna jest bardzo pomocny, a dziwnie wyglądającego faceta z wąsikiem bierze za aktora grającego Hitlera.

Stąd już niedaleka droga do splotu dziwnych, słodko-gorzkich wypadków. Za sprawą kioskarza Führer poznaje ludzi ze stacji telewizyjnej i dostaje angaż do ich programu. Wszyscy są przekonani, że Adolf Hitler to kreacja! Wszyscy śmieją się z tego jak mężczyzna świetnie udaje Wodza! Ale to może być niebezpieczne, bowiem Hitler za pomocą nowego (dla niego) medium zaczyna sączyć jad swych niebezpiecznych przekonań do ogłupiałego społeczeństwa i… kto wie, co z tego wyniknie?

Dobra, najpierw powiem o plusach. Okładka to mistrzostwo świata. Pomysł z „wrzuceniem” Hitlera do współczesności też jest oryginalny. Powstają z tego powodu różne zabawne sytuacje, bowiem Wódz wielu rzeczy nie rozumie (dlaczego na mieście jest pełno zwariowanych pań, które zbierają do papierowych torebek psie ekskrementy, no i czemu w sklepach Rossmann nie można spotkać właściciela, pana Rossmanna, i spytać go gdzie są żyletki?).

Jednak książka mnie nie porwała, a nawet były takie dość długie momenty, które zwyczajnie męczyłam. Chciałabym, żeby w tej powieści więcej się działo. Akcję, jako taką, można by chyba opisać w 4-5 rozdziałach. Naprawdę duża część recenzowanego tytułu to rozważania Führera na temat państwa niemieckiego. Dobra, rozumiem! Bohaterem jest Hitler, a chyba łagodnym określeniem będzie to, że był to specyficzny człowiek. No ale co to w końcu jest – powieść czy ulotka propagandowa III Rzeszy? Mogę zrozumieć, że autor chciał pokazać chore poglądy Hitlera, ale wydaje mi się, że każdy kojarzy ze szkoły czym „wsławił się” ten człowiek i jaki był jego sposób myślenia. Naprawdę zbędne wydawały mi się tak długie monologi wewnętrzne na temat miernoty Żydów, Turków i Cyganów czy rozważania ekonomiczne mające na celu poprawę życia Niemców. Zdaje się, że humor Vermesa do mnie nie trafił. Szkoda… bo liczyłam na lekturę, która da mi powody do gorzkiego śmiechu.

3/6

17 myśli w temacie “„On wrócił” T. Vermes

  1. Pingback: Recenzje od A do Z | Kultura czytania

  2. Mam podobne odczucia jak Ty, ciekawy pomysł, ale czegoś zabrakło.
    Wizja powrotu Hitlera jest przerażająca i ja po książce spodziewałam się odrobinę więcej strachu, ze to mogłoby się stać, a dostałam więcej śmiechu. No właściwie to na plus. Ale nie było to tez jakieś mocno śmieszne, wiec jak dla mnie, za bardzo nijakie.
    Nie podobało mi się, ze Hitler tak szybko zaklimatyzowal się w nowym świecie. A tak naprawdę to nie on zaadoptował się do nowych warunków, on zaadoptował warunki do własnych potrzeb.

    • Bardzo słusznie piszesz. Ani nie było to bardzo śmieszne, ani bardzo straszne, przez co wyszło… nijakie. Szkoda wielka, bo w którąkolwiek stronę by to mocno poszło, byłoby świetne 😦

  3. Hm… W ogóle mam takie mieszane podejście do tego tytułu. Wiem, że w Niemczech bardzo książka się podobała, ale oni mają jednak inne spojrzenie na to wszystko. Do mnie takie ujęcie tematu w ogóle nie przemawia, pomimo, że umiem spoglądać z dystansu na tę postać. No nie ciągnie mnie jakoś 😀

    • Wydaje mi się, że to rzeczywiście nie w Twoim guście. Ja się spodziewałam jakichś straszności, że będę miała ciarki po tej wizji, że Hitler, że teraz, co to się będzie działo?! A tam się właśnie niewiele działo i w dodatku zakończenie też było takie, że zostawiało nas w środku akcji i myśl sobie, człowieku, co ten Hitler dalej nawywija 😛

  4. Początek mi się podobał, absurdalność niektórych sytuacji bawiła, ale im dalej w las tym książka robiła się nudniejsza. Przydługie rozważania Hitlera były naprawdę nudne. Szkoda, bo pomysł na książkę był na prawdę ciekawy.

  5. Pingback: Warto zajrzeć 32 – Londyn, Hitler, księżniczka | Tramwaj nr 4 książki i...

  6. Zaczęłam czytać, ale mnie nie wciągnęła, więc na razie porzuciłam.
    Nawet nie przeszkadzała mi absurdalność tej książki, ale narracja wydała mi się nieco sztuczna.

    Może jeszcze kiedyś do niej wrócę.

    • Mnie też za bardzo nie wciągnęła, ale ja jestem uparciuchem i bardzo nie lubię zostawiać niedoczytanych książek (nie daje mi spokoju wrażenie, że może koniec wszystko poukłada i mnie wbije w fotel), więc jakoś dokończyłam. Ale… zdecydowanie miałam za duże oczekiwania względem niej.

  7. Gdyby to była od początku do końca jakaś zabawna historia to pewnie bym się skusiła 🙂 Ale skoro pełno w niej nudnawych przemyśleń wodza, to raczej sobie odpuszczę…

  8. Pingback: Podsumowanie grudnia | Kultura czytania

  9. Ciekawe, czy do mnie dowcip autora przemówi. Na razie podoba mi się to, na co i ty zwróciłaś uwagę – okładka (cudnie minimalistyczna!) i pomysł „wskrzeszenia” Hitlera (dosyć kontrowersyjny). Wrócę, kiedy wysłucham audiobooka, podzielę się wrażeniami 🙂

Dodaj komentarz