Pół roku już za nami, uwierzycie? Ja mam wrażenie, że dopiero co był sylwester, a tu zawitały letnie, czerwcowe dni. Uwielbiam lato, kocham długie dni i słońce: od razu mam wtedy więcej energii i po prostu chce mi się żyć 😀 W dodatku od 1 lipca zaczęłam swój wyczekiwany urlop letni ❤ Po strasznym pandemicznym lecie 2020, lato 2021 przynosi pewną ulgę. Ja i większość bliskich mi osób jest już w pełni wyszczepiona, kina, teatry czy knajpy są znowu otwarte, więc czuję już powiew normalności. Trzymam kciuki, by jesienią nie było czwartej fali! Wróćmy jednak do książek: zapraszam do lektury notki, a w niej jak zwykle znajdziecie przeczytane książki, nowe zdobycze na półkach, garść statystyk i polecajki blogowo-vlogowe 🙂 Ciekawi?
Odmrożenie kultury przyniosło w zeszłym miesiącu parę wyjść. Po raz pierwszy od półtora roku wybrałam się do kina: obejrzałam film „Jeszcze jest czas” Viggo Mortensena, który ładnie się wpisał w tematykę Pride Month (Miesiąca Dumy społeczności LGBTQ+).
Po długiej przerwie wzięłam udział w imprezie książkowej, czyli Festiwalu Książki w Opolu. Niestety mogłam zawitać dopiero w niedzielę, czyli w ostatni dzień, więc nie spotkałam żadnego znajomego autora, nie widziałam też prawie nikogo z branży blogersko-książkowej. Sytuację uratowała Ann RK: Aniu, dzięki za chwilę rozmowy i polecenie świetnej knajpy! ❤
- „Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek. Śmierć” J. Gardell (8/10): Przeczytanie całej trylogii zajęło mi trzy lata. I to wcale nie dlatego, że książki mi się nie podobały, tylko dlatego, że było to dla mnie trudne emocjonalnie. „Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek” opowiada o epidemii AIDS w latach ’80. XX wieku. Szwecja, kraj, który kojarzy nam się z tolerancją i wyzwoleniem, jeszcze 40 lat temu nie był tam, gdzie jest teraz. Geje byli napiętnowani, zwłaszcza, gdy zaczęli zapadać masowo na nową chorobę, na którą nie było lekarstwa. W ostatniej części trylogii każdy z mieszkańców dawnego kolektywu Ptaszek nosi już jej piętno. Z wieloma bohaterami przyjdzie nam się pożegnać…
- „Wicked. Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu” G. Maguire (8/10),
- „Zmora” R. Małecki (7/10),
- „Matki i córki” A. Grabowska (8/10): Prababka, babka, matka i córka zmagają się z przeszłością. Maria podążyła za mężem zesłańcem na Sybir. Sabina była więźniarką obozu koncentracyjnego Ravensbrück, przebywała na bloku, gdzie dokonywano eksperymentów medycznych na kobietach. Magdalena straciła ukochanego i samotnie wychowywała córkę w PRL-u. Lila żyje z piętnem dziecka niekochanego i uwikłanego w tajemnice. To kobiety są ważne w tej rodzinie, mężczyźni są nieobecni: zginęli, odeszli, nigdy nie uczestniczyli w życiu matek i dzieci. Kobiety są silne, ale też naznaczone wieloma traumami. Chcą trzymać pewne rzeczy w tajemnicy i są co do tego zgodne, aż w końcu najmłodsze pokolenie zaczyna pytać, drążyć, sprawdzać. Co z tego wyniknie i czy zawsze warto znać prawdę? Naprawdę świetna powieść Ałbeny Grabowskiej. Nie czytałam żadnej jej powieści od cyklu Stulecie Winnych i z radością stwierdziłam, że pisarka się niesamowicie rozwinęła. Będę śledzić jej nowsze dokonania.
- „Floryda” L. Groff (7/10): Zbiór opowiadań, które łączy jedno: miejsce akcji. Floryda jest tu inna, niż nam się zwykle wydaje: zagadkowa, groźna, zawłaszczona przez naturę. Dla wielu Floryda to miejsce pełne słońca, kryształowo czystej, błękitnej wody i białych piasków. Być może to prawda, ale Lauren Groff w swoich opowiadaniach nie tam nas zabiera. Wraz z autorką odkrywamy mroczne zakątki świata i ludzkiej duszy, w których czai się strach, prawdziwy lub wyimaginowany.
- „Spóźnione wyznania” J. Boyne (7/10): Kolejna w tym miesiącu lektura spod znaku tęczowej flagi. Jest rok 1919, Europa jeszcze długo nie otrząśnie się po koszmarze I wojny światowej. Dwudziestojednoletni Tristan Sadler wsiada do pociągu do Norwich, by dostarczyć paczkę listów siostrze niejakiego Willa Bancrofta, żołnierza, u boku którego walczył we Francji. Poza korespondencją przyjaciela, straconego na froncie za niesubordynację, wiezie ze sobą także mroczny sekret, który nie daje spokoju jego sumieniu. Czy Tristan wyzna w końcu prawdę na temat relacji, jaka łączyła go z Willem? Poruszająca i fascynująca lektura.
- „Mój tata panda” J. Gould-Bourn (7/10): Po strasznym wypadku samochodowym, w którym ginie jego matka, jedenastoletni Will w wyniku szoku i żałoby przestaje mówić. Jego ojciec Danny musi się nie tylko zmierzyć z własnym cierpieniem, ale jeszcze pomóc synowi. W dodatku Danny zalega z opłatami i… traci pracę na budowie. Czy może być gorzej? Owszem, o czym przekona się, gdy włoży stary wyliniały strój pandy. Równocześnie paradoksalnie powoduje to też, że jego życie staje się lepsze. Bezpretensjonalna i podnosząca na duchu powieść o ojcu i synu, którzy na nowo budują ze sobą więź w najbardziej nieprawdopodobnych okolicznościach i wspólnie przechodzą żałobę po stracie najbliższej im obu osoby.
- „Dziewczynka z wycinanki. Opowieść o wojnie, przetrwaniu i rodzinie” B. van Es (7/10),
- „Kukły” M. Siembieda (7/10).
- „Wspaniali jesteśmy tylko przez chwilę” O. Vuong (166/288 stron),
- „Księgarz z Kabulu” Å. Seierstad (100/320 stron),
- „Czarne słońce” J. Żulczyk (pozostało 12 godzin i 55 minut).
Przeczytanych/zrecenzowanych: 9/4
Polskich/zagranicznych: 3/6
Beletrystycznych/popularnonaukowych: 8/1
Średnia ocen (na podstawie gwiazdek na serwisie Lubimy Czytać): 7,3
Najlepsza/najgorsza: „Matki i córki”/„Spóźnione wyznania”
Myślałam, że czerwiec zdominuje „Lucyfer”, ale niespodziewanie na Netflix wskoczył w końcu 13 sezon „RuPaul’s Drag Race”, czego nie mogłam przegapić! Jestem zadowolona z nowej królowej, choć najbardziej ze wszystkich kibicowałam Gottmik. Cóż to za talent i osobowość!
„Lucyfer” mimo wszystko nie poszedł w odstawkę i na ten moment został mi jedynie finałowy odcinek. Cóż, naprawdę wiele się dzieje i nie można narzekać na nudę. Będzie sporo wzruszeń i morze łez: to coś nowego, bo na początku format był zdecydowanie bardziej rozrywkowy. Już nie mogę się doczekać co się zdarzy w sezonie szóstym (ponoć ostatnim).
Pierwsza od dawna wizyta w kinie! Obejrzałam „Jeszcze mamy czas”, debiut reżyserski Viggo Mortensena, który grał również główną rolę. John wiedzie szczęśliwe życie w Los Angeles, gdzie mieszka razem ze swoją rodziną. Kalifornia to przyjazny i otwarty dla wszystkich świat, zupełnie inny niż dom rodzinny Johna, w którym wciąż mieszka jego ojciec – farmer przywiązany do ziemi i konserwatywnych wartości. Kiedy Willis zaczyna podupadać na zdrowiu, przenosi się do Los Angeles, by zamieszkać z Johnem i jego rodziną. Czy ojciec i syn, których od lat dzieli wszystko, będą potrafili porozumieć się i zaakceptować dzielące ich różnice? Film mocny i momentami uwierający. Dużo tam dusznych momentów, ale to wartościowy obraz, wart, by go zobaczyć (7/10).
„Wymazać siebie” to kolejna trudna historia, w dodatku oparta o prawdziwe wydarzenia. Historia Jareda (Lucas Hedges), syna baptystycznego pastora w małym amerykańskim miasteczku. Jared w wieku 19 lat dokonuje przed rodzicami (Nicole Kidman, Russell Crowe) coming outu. Rodzice stawiają chłopakowi ultimatum – albo podda się terapii konwersyjnej, albo zostanie wykluczony z kościoła, straci rodzinę i przyjaciół. Świetne role znanych aktorów i bardzo mocny i emocjonalnie ciężki temat. Nie jest to przyjemne kino, ale ponownie warto zobaczyć, żeby zrozumieć z czym wciąż zmagają się osoby nieheteronormatywne (7/10).
Kolejnym obejrzanym w czerwcu filmem jest „To nie jest kraj dla starych ludzi”: i czy na tym etapie jesteście jeszcze zdziwieni, że to kolejny przygnębiający obraz? Pewnie nie. Llewelyn Moss znajduje niedaleko granicy z Meksykiem paczkę heroiny, dwa miliony dolarów i wielu zabitych. Zabierając ze sobą gotówkę, nie wie, że jego śladem podąża psychopatyczny morderca. Film na podstawie prozy Cormaca McCarthy’ego. Momentami ma dłużyzny, jest dziwaczny, ale ciekawy. Muszę go porównać z literackim pierwowzorem, jestem ciekawa co bardziej przypadnie mi do gustu (7/10).
Akcja „Ostatniego Paradiso” toczy się w latach ’50. XX wieku we Włoszech. Marzenie rolnika o poprawie warunków życia pracowników kończy się, gdy ten zakochuje się w córce właściciela ziemskiego. Nie jestem pewna, czy film oferuje to, co zapowiadał, po opisie można się bowiem spodziewać po trosze romansu, a po trosze obrazu walki o sprawiedliwość, tymczasem to mamy jedynie w pierwszej połowie filmu. Druga to niesnaski, walki między rodzinami i krwawe porachunki. Włoski gorący klimat i świetnie ukazane dramaty ludzkie to niewątpliwie jego atuty (7/10).
„Dylemat społeczny” to ostatni obejrzany przeze mnie w tym miesiącu film. Na poły dokument, na poły obraz filmowy, opowiada o zagrożeniach jakie niesie ze sobą nasza zależność od mediów społecznościowych, które coraz częściej są dla nas główną metodą kontaktu ze światem. Eksperci z Doliny Krzemowej ujawniają prawdę, która znajduje się po drugiej stronie ekranu, i wyjaśniają, w jaki sposób media społecznościowe zmieniają oblicze naszej cywilizacji. Zdecydowanie przeraża i daje do myślenia (7/10).
Obejrzałam również jeden spektakl online. Był to „Koniec z Eddym” w reżyserii Anny Smolar, wystawiany na deskach warszawskiego teatru Studio. Muszę przyznać, że spektakl był… dziwny. Gdybym nie znała całej historii już wcześniej, nie wiem czy bym się w tym połapała.
Spektakl Anny Smolar zainspirowany powieścią „Koniec z Eddym” Édouarda Louisa przygląda się doświadczeniu systemowego ucisku i stawia pytanie o lojalność wobec korzeni i klasy społecznej.
Czy miałeś prawo opuścić swoją rodzinę?
Czy miałeś prawo uciec z miejsca, w którym się wychowałeś?
Czy miałeś prawo porzucić siebie?
Czy miałeś prawo wymazać swoje imię i nazwisko?
Czy miałeś prawo napisać, że byliście biedni?
Czy miałeś prawo czuć pożądanie do chłopców?
Czy miałeś prawo zmienić swój status społeczny?
W czerwcu w głośnikach lub na słuchawkach grały najczęściej:
Recenzenckie
Od wydawnictwa Dolnośląskiego (dzięki ŚBK):
Od wydawnictwa Buchmann (dzięki dużemu Ka):
Od wydawnictwa Zysk i S-ka:
Kupione/zdobyczne
W czerwcu przybyło do mnie 10 książek.
W ramach wyzwania przeczytałam jedną książkę.
Wielkobukowe bingo (podstawowe):
- „Matki i córki” A. Grabowska – saga rodzinna.
Wielkobukowe bingo (wyzwanie okładkowe):
–
Trójka e-pik Sardegny:
- „Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek. Śmierć” J. Gardell – Książka z przyimkiem w tytule.
- u Jerzego z kanału Kto czyta, żyje podwójnie:
- u Zuzy z bloga Książki Sardegny – „Emigranci. Podróż za horyzont” Sabina Waszut,
- u Tomka z bloga Nowalijki – Małgorzata Rogala „Kwestia winy”,
- u Qbusia z bloga Qbuś pożera książki – Walcząc o czas, czyli „Upadek Hyperiona” Dana Simmonsa,
- u Diany z bloga Bardziej lubię książki – Dobre wieści czyli dlaczego świat nie jest taki zły,
- u Ani z bloga Myśli i słowa wiatrem niesione – Caroline Bernard „Frida Kahlo i kolory życia”.
Zapraszam na mój IG:
I to wszystko w podsumowaniu miesiąca. Do usłyszenia!