Autor: Gregory Maguire
Tytuł: Wicked. Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 572
Rok pierwszego wydania: 1995
Tłumaczenie: Monika Wyrwas-Wiśniewska
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Wszyscy znamy tę historię, prawda? Mała Dorotka mieszka w Kansas, u swojego wujostwa. Jest sierotką, a za jedynego przyjaciela służy jej pies Toto. Pewnego dnia nad farmę nadciąga okropne tornado i porywa cały dom. Wichura jest tak mocna, a zwariowany lot w oku trąby powietrznej tak długi, że wykończona dziewczynka zasypia. A gdy się budzi… Jest w dziwnej, nieznanej krainie. Potem pojawiają się Strach na Wróble, Blaszany Drwal i Tchórzliwy Lew, są jakieś magiczne buciki i zła wiedźma… A co, jeśli to mocno skrzywiona oraz jednostronna perspektywa? Czy zła czarownica naprawdę jest zła? Gregory Maguire postanowił opowiedzieć jak to wszystko wyglądało z drugiej strony. I tak powstała powieść „Wicked. Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu”.
Skąd się wzięła Czarownica i co było jej celem? Czy zawsze była zła? O, bynajmniej. Jestem zdania, że to legendy i mroczne czary próbowały uczynić ją złą, spętać jej umysł i ją omamić, wyolbrzymiając jej naturalne lęki i przywary. Od początku ciążyło nad nią jakieś fatum, jakby złe oko spojrzało na jej matkę, gdy była w ciąży i powiedziało: Niech twe dziecko będzie przeklęte! No bo tak: mała przyszła na świat zielona, kompletnie i dosłownie zieloniutka, i nie wiedzieć czemu zaraz wściekła. Przez pierwszych parę lat była jak dzikie zwierzątko: kąsała i starała się trzymać od innych z daleka. Aż wreszcie stara niania postanowiła, że dziewczynkę trzeba wychować. No i dla Elfaby, Fabali, Elfi zaczęła się nauka. Szybko okazało się, że jest bystra, niezależna, ostra w osądach, szczera aż do bólu. Niepozorna z wyglądu, ubrana dziwacznie, z nosem haczykowatym, a włosami przyklapniętymi do głowy, magnetyzowała osobowością. Elfaba przybywa do Gillikin, by w tamtejszej szkole odkryć do czego ma talent. Tam poznaje pewną siebie i przebojową Galindę. Różnią się jak ogień i woda, ale coś je do siebie przyciąga. Czy to przypadek czy przeznaczenie?
‒ Ludzie, którzy twierdzą, że są źli, zwykle nie są gorsi od reszty ‒ westchnął Boq. ‒ To ludzi, którzy twierdzą, że są dobrzy lub w jakimś sensie lepsi od innych, należy się wystrzegać.
Kraina Oz nie jest taka, jak mogłoby się wydawać. Tu Zwierzęta mówią i walczą o swoje prawa obywatelskie, Manczkinowie starają się wejść do klasy średniej, a Blaszany Drwal pada ofiarą przemocy w rodzinie. W takim świecie mała zielona Elfaba podejmie niejedną walkę o lepszy świat. Tak, lepszy, bo jak już mówiłam, ta osławiona Zła Czarownica wcale nie jest taka zła. Wraz z doktorem Dillamondem (Kozłem, nie mylić z kozłem!) walczy o równe prawa i wyzwolenie Zwierząt, sprzeciwia się autorytarnemu sposobowi bycia dyrektorki placówki, madame Dokropnej ‒ i ma otwarty umysł. Taka postawa powinna narobić jej głównie wrogów, ale Elfi ma w sobie jakiś czar, któremu ulegają Galinda i Boq, Fijero oraz Crope i Tibbett. I tak by się może to wszystko skończyło, ale pewne osoby mają swoje plany co do Galindy, Elfaby i jej młodszej siostry Nessie. Co przyniesie im los?
Ja zawsze czułam się jak pionek ‒ powiedziała Czarownica. ‒ Kolor mojej skóry był moim przekleństwem, przez rodziców-misjonarzy stałam się poważna i trzeźwa, szkoła zmusiła mnie do wystąpienia przeciwko zbrodniom politycznym dokonywanym na Zwierzętach, moje życie miłosne rozpadło się z hukiem, mój kochanek zginął i jeśli mam w życiu jakieś zadanie do wykonania, to jeszcze go nie odnalazłam… wyjąwszy może hodowlę zwierząt, jeśli można to tak nazwać.
‒ Ja nie jestem pionkiem ‒ oświadczyła Glinda. ‒ Przypisuję sobie całą zasługę za własną głupotę. Dobry boże, kochana, całe życie to zaklęcie. Dobrze o tym wiesz. Ale zawsze masz jakiś wybór.
„Wicked. Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu” to przebogata i wspaniała historia magicznej Krainy Oz, w której wtargnięcie Dorotki to ledwie ostatni rozdział. Wcześniej czytelnik może się przekonać jak narodziła się Elfaba, przez co przeszła oraz jak trudne było jej życie. Walczyła, buntowała się, miała własne zdanie, lubiła, kochała i nienawidziła, miała moc: lecz czy była ona przekleństwem czy darem? Czy jej życie było jej, czy też sterował nim ktoś daleki i potężny, zawsze widoczny jedynie na skraju pola widzenia? I czy w ogóle warto być dobrą?
Zobacz także:
Godne podziwu jest to, jak z dość przecież prostej bajki dla dzieci, którą napisał Lyman Frank Baum, Gregory Maguire zrobił długą, epicką opowieść o życiu Złej Czarownicy z Zachodu. Mam wrażenie, że każdy maleńki aspekt tej opowieści Maguire wziął i rozwinął w skomplikowaną, fascynującą historię. Życie Galindy, Fijero, życie Elfaby wreszcie, ich spotkanie, ich przyjaźń, dorastanie, trudne wybory, rozstanie… Z każdym rozdziałem szerzej otwierałam oczy z podziwu. Kraina Oz stanęła mi przed oczami jak żywa: piękna, ale straszna, różnorodna, lecz pełna podłych istot, przecięta Drogą z żółtej kostki, lecz dopiero teraz można było zauważyć, że bruk gdzieniegdzie został wyrwany, a w innych miejscach zabarwił się krwią… „Czarnoksiężnik z Krainy Oz” był bajką dla dzieci, „Wicked” to wielowątkowa powieść dla dorosłych.
To, jak została wykreowana Elfi, jak jej charakter był wykuwany z upływem czasu przez wydarzenia, w których brała udział, jest czymś wspaniałym, to uczta dla duszy miłośnika dobrych historii. Czy była zła? Nie, nie sądzę. Zgubiła ją pycha, wytrącił z równowagi strach, który zżerał jej duszę. Pewne osoby wiedziały jak podkręcić jej lęki i wyolbrzymić wady. Moim zdaniem była zbyt potężna, by mogła żyć długo i szczęśliwie. Fabala musiała zniknąć. A jak umarła? Jeśli myślicie, że to wiecie, bo przeczytaliście „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”, to uwierzcie mi: znacie tylko jedną stronę medalu. Czas poznać historię Elfaby zwanej Złą Czarownicą z Zachodu.
Jesteś moją duszą, która przyszła mnie pożreć, czuję to. Nie zgadzam się, słyszysz? Ja nie mam duszy. Wraz z duszą przychodzi życie wieczne, a życie dość mi już sprawiło bólu.
5+/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka:

Tytuł w formie e-booka możesz kupić w serwisie LitRes:
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Czytałam dawno temu, jeszcze wydanie Initium. Dobrze, że Zysk i S-ka wznowili wydanie tej serii, bo byłam bardzo ciekawa kontynuacji. 🙂
Teraz ja też jestem ciekawa 😀 Mam nadzieję, że i pozostałe części się u nas ukażą.
Nie znam ani pierwotnej bajki, ani tej historii, więc ciężko mi się odnieść. Z tego co piszesz jednak, myślę, że to ciekawa propozycja nie tylko dla fanów pierwotnej historii, ale tych, którzy lubią ciekawa, fantastyczne historie i bohaterów…
To prawda 🙂 Warto poznać obie książki. Bajka to taka klasyka literatury dziecięcej (myślę, że jeśli lubiłaś „Alicję w Krainie Czarów” to jest to coś w podobnym klimacie), a powieść dla dorosłych pięknie tę historię dopełnia.
Pingback: Podsumowanie czerwca | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Czytelnicze podsumowanie roku 2021 | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku