Autor: Paweł Zych, Witold Vargas (rysownik)
Tytuł: Bestiariusz słowiański: rzecz o skrzatach, wodnikach i rusałkach
Wydawnictwo: BOSZ
Liczba stron: 208
Rok pierwszego wydania: 2012
Źródło: Kupiona
Strachy, upiory, duchy, wampiry i wilkołaki! Ach, nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam się straszyć! Ciekawią mnie bardzo ludowe wierzenia naszych przodków, fascynuje ich życie, w końcu to nasza kolebka, nasze korzenie. Nie zapominajmy, że zanim nasze ziemie stały się chrześcijańskie, królowało tu pogaństwo. Dawne przesądy odeszły w większości w zapomnienie, ale… nie do końca. Czy rodzice nie straszyli Was bebokiem, który porywa niegrzeczne dzieci? Czyż nie przeżywaliśmy niedawno rozkwitu historii o wampirach i wilkołakach? Czyż na Śląsku nie opowiada się nadal o Skarbniku, który pilnuje podziemnych złóż? A może jest w tym ziarenko prawdy…
Album „Bestiariusz słowiański” to prawdziwa gratka dla zainteresowanych wierzeniami naszych przodków. Paweł Zych pozbierał dostępne informacje o mitycznych stworach i poukładał je w alfabetyczny spis. Po przestudiowaniu rodzimych baśni, podań i legend udało mu się wyszczególnić postaci bardziej znane (anioły, diabły, błędne ogniki, czarownice, licho, syreny, strzygi), jak i te mniej popularne, o których pamięć już prawie zaginęła (ognisty koń, latawiec, kłobuk, gnieciuch, ćmok, biali ludzie).
Wpisy są raczej krótkie, nie przekraczają połowy strony – szkoda, ale zapewne jest to spowodowane niewielką ilością zachowanych legend. Nie zmienia to jednak faktu, że są niezwykle klimatyczne i łatwo podczas lektury poczuć dreszcz zgrozy na plecach. Jako przykład zacytuję Wam wpis o cichej:
Cicha była demonem morowego powietrza, który na swoje ofiary szczególnie upodobał sobie dzieci. Przemierzała świat pod postacią małej dziewczynki o kruczoczarnych włosach, śniadej cerze i wielkich, urocznych oczach. Tam, gdzie przeszła cicha, usychały rośliny, milkły ptaki i owady, a w powietrzu długo jeszcze czuć było zatęchły, trupi odór. Atakowała znienacka, zjawiała się we wsi lub dworze ubrana w białą sukienkę, z wiankiem maków na głowie i stalową rózgą w dłoniach. Niezauważenie zbliżała się do bawiących się dzieci i te, których dotknęła, natychmiast padały nieżywe na ziemię. Następnie cicha znikała równie bezszelestnie, jak się pojawiła, by szukać ofiar w następnym przysiółku.
Jednak tak naprawdę siłą tej książki są niesamowite ilustracje autorstwa Witolda Vargasa. Ma on świetną kreskę i to właśnie jego wkład w „Bestiariusz słowiański” sprawił, że nie mogłam się oderwać od lektury. Zwracałam oczy to na jeden, to na drugi rysunek czując się jak dziecko, któremu po zmroku opowiadają historie o duchach. Zdecydowanie dałam się porwać klimatowi tego albumu i Was zachęcam do tego samego.
Tu nie ma co dużo pisać, tu należy oglądać! Dlatego na koniec mam dla Was kilka ilustracji:
6-/6
Pingback: Recenzje od A do Z | Kultura czytania - moje recenzje książek
Naprawdę cudne są te ilustracje! 🙂
Prawda? Nie mogłam oderwać od nich wzroku 😀 Niektóre są straszne, a niektóre urocze 😀
UWIELBIAM tę serię Bosza! Jest cudowna! ❤ ❤ ❤ "Bestiariusz…" dostaliśmy z Kubą na Dzień Dziecka od moich rodziców chyba dwa lata temu i cały czas do niego zaglądamy ❤ Muszę zapolować na smoki z tej serii, bo mam też Duchy Polskich Zamków ❤ ❤ ❤
Ja mam jeszcze Księgę karpackich rozbójników – wcale nie z powodu mojej fascynacji Janosikiem, gdzież tam 😀 😀 😀 Też wygląda cudnie! I z chęcią uzbieram całą serię ❤
Gdybyś miała ochotę, to w zbiorach baśni Kazimierza Wł. Wójcickiego znajdziesz te wszystkie upiorności w działaniu – i to w wielu słowiańskich wcieleniach :). Wójcicki etnograficznie podszedł do rzeczy i przepytywał jeszcze w dziewiętnastym stuleciu starszych ludzi na okoliczność spotkania z takimi straszydłami, także historie z jego kolekcji są naprawdę bardzo zacne (i niekiedy mrożące krew w żyłach) :).
Oooo! Czy miałabym ochotę? Ogromną! Dziękuję 😀 Matulu, obym to gdzieś znalazła, brzmi tak przepysznie ❤ Zresztą i w Bestiariuszu na koniec jest spis książek, z których czerpał autor – mam zamiar za niektórymi poszperać 😀
Mam gdzieś zakopane ksero tej książki 😀
Nie wiem na ile na ksero widać te boskie rysunki, ale jeśli jest to ksero dobrej jakości – koniecznie pooglądaj 😀
Fantastyczne książka! Może informacji w niej nie za wiele, ale dla samej oprawy graficznej po prostu chciałabym ją mieć. A skoro i bibliografia zacna, to tym bardziej!
P.S. Nareszcie tu trafiłam, wybacz, że tak późno, dodaję do blogrolla 😀
Wybaczam 😀
A książka faktycznie cudeńko, warto kupić, przeczytać i mieć na półce, by co jakiś czas pooglądać te cudne rysunki 🙂 Zresztą cała seria Legendarz jest bardzo zacna.
Jeśli ktoś się waha czy kupić ten album, to powiem, że warto nawet dla samych ilustracji, bo są po prostu piękne 🙂
Dokładnie tak 🙂 Wiesz, że to z powodu Twojej notki kupiłam Bestiariusz? 😀
Uwielbiam demony i duszki słowiańskie. Często korzystam z tego zbioru w Przestrzeniach grozy 🙂
Aha! To już wiem skąd czerpiesz te wszystkie strrraszne informacje 😀
Pingback: Podsumowanie maja | Kultura czytania - moje recenzje książek