20 książek, które mogłabym czytać bez końca

Jakiś miesiąc temu Panna Kac umieściła wpis, w którym wymieniła 20 książek, które mogłaby czytać w kółko, po wielokroć. Wezwała do zabawy znajomych blogerów, między innymi będąc ciekawą mojej listy. I tu zaczęłam się zastanawiać, drapiąc po głowie. Im jestem starsza, tym rzadziej wracam do już przeczytanych lektur. Czemu? Bo tyle książek jeszcze na mnie czeka! W tej chwili mam zgromadzonych około 80 tytułów w papierze, ponad 100 w e-bookach i ponad 40 wypożyczonych z biblioteki (jestem bibliotekarką i mogę wypożyczać więcej buków, to jeden z plusów tej pracy :D). Dlatego mam wyrzuty sumienia sięgając ponownie po znaną już sobie historię. Jednak zdarzają się wyjątki i bywają książki, które czytałam nie raz, nie dwa, a pięć czy dziesięć razy! Czy uzbiera się aż 20 tytułów? Sama nie wiem…

1, 2, 3. Cykl Władcy Pierścieni J.R.R. Tolkiena

wladca-pierscieni-trylogia

Tolkien stworzył tak niesamowity, magiczny świat pełen przedziwnych krain, różnorodnych ludów i swoistej mitologii, że złożyło się to na cudowną historię do wielokrotnego czytania i każdorazowego zachwytu. Nie ustaliłam tu na razie żadnego szalonego rekordu, ale czytałam całość bodaj trzy razy i niebawem mam zamiar uczynić to po raz czwarty, w związku z zakupem tego pięknego wydania zbiorczego, które widnieje na zdjęciu.

4. „Morfina” Szczepana Twardocha

352x500 (19)

Czytałam dopiero dwukrotnie, jednakże za pierwszym, jak i za drugim razem towarzyszyła mi ogromna przyjemność płynąca z lektury, wnioskuję więc, że o tragicznych losach Kostka Willemanna będę mogła czytać jeszcze po wielokroć – szczególnie w momencie, gdy wszystkie książki będą mi się wydawały letnie. Ta przywraca mi wiarę w parzącą funkcję literatury. Wiecie: ta powieść coś porusza w człowieku.

5. „Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa

352x500 (21)

Tej powieści nie mogło tu zabraknąć. Długie lata była moją ulubioną i był taki etap w moim życiu, kiedy czytałam ją co roku lub częściej. Zdaje się, że mam za sobą jakieś osiem powtórek i za każdym razem uderza mnie mistrzowskie (nomen omen) połączenie humoru i ponurej rzeczywistości Związku Radzieckiego. Tak, zdecydowanie mogę ją czytać i czytać, i czytać, i czytać…

6. „Melancholia. O tych, co nigdy nie odnajdą straty” Marka Bieńczyka

melancholia-b-iext6634070

Jest to jedna z tych książek, za które wdzięczna jestem studiom polonistycznym. Nie pamiętam już, kto ją nam zarekomendował i czemu, czy czytałam ją w kserówkach, czy wypożyczyłam z biblioteki, jedno jest za to pewne – ta książka stała się dla mnie bardzo ważna. Pozwala zrozumieć lub chociaż oswoić zalegającą w duszy melancholię. Polecam każdemu, kto ma w sobie tę „czarną żółć”. Długo tej książki szukałam, by mieć na własność i do niej wracać, wreszcie od kilku lat ją mam. Czytana na razie dwukrotnie, ma potencjał na ponowne lektury.

7, 8, 9, 10, 11, 12, 13. Cykl o Harrym Potterze J.K. Rowling

hp

Pamiętam, że najpierw się wzbraniałam przed czytaniem Pottera, bowiem od dawna mam wdrukowaną ostrożność co do książkowych bestsellerów. Jednak w końcu, mając w perspektywie kilkugodzinny powrót samochodem z kolonii i nic do czytania, przyjęłam od koleżanki „Harry’ego Pottera i Kamień Filozoficzny”. Przepadłam… Nie czytałam całej serii wielokrotnie, ale są takie tomy, w których zatapiałam się częściej niż w innych. Od jakichś dwóch lat mam komplet na półkach i plan przeczytania całości raz jeszcze – tym razem tom po tomie.

14, 15. „Muminki” Tove Jansson – całość w dwóch księgach

muminki1muminki2Miałam tu nie dodawać książek z dzieciństwa, bo byłoby to zbyt proste, ale „Muminki” to taka książka, którą można czytać i jako dziecko, i będąc dorosłym, a do tego wciąż odkrywać w nich coś nowego. Tove Jannson była niesamowitą obserwatorką ludzi i ich zachowań. Nie zliczę, ile razy czytałam poszczególne książeczki…

16, 17, 18. Trylogia Henryka Sienkiewicza

trylogia

Nie żartuję – ja bardzo, bardzo lubię Trylogię. Może jeszcze najmniej trzeci tom, bowiem niemożebnie nudził mnie Michał Wołodyjowski. Ale tak ogólnie – te postaci, te bitwy, te szalone miłości! Jakże barwny jest świat opisywany przez Sienkiewicza! I cóż, że nieprawdziwy, że ku pokrzepieniu serc? Dla mnie cudowna lektura… Całość czytana bodaj trzy razy.

19. Mitologia według Jana Parandowskiego

mitologia parandowski

O, a o tej książce bym prawie zapomniała, a czytałam ją najmarniej z piętnaście razy. Jedna z ukochanych lektur, gdy miałam gdzieś tak między 10 a 12 lat. Czytałam to jak najlepsze baśnie – zresztą mity tym właściwie są. To baśnie, które tłumaczą ludziom świat.

20. „Wiersze” Marcin Świetlicki

marcin-swietlicki-wiersze-b-iext3016260

A na koniec wiersze Świetlickiego. Poznane szczegółowiej gdzieś tak w trakcie studiów, niezmiennie bliskie i ważne. Czytane, słuchane w wykonaniu Świetlików, uwielbiane. Mogę tak po wielokroć.

No i już! Jednak się udało! A czy Wy macie 20 takich książek, które moglibyście czytać bez końca? Może niektóre z tytułów z mojej listy znalazłyby się również na Waszej? Jeśli nie chcecie pisać całej notki, to dajcie mi chociaż znać w komentarzach co zdarzyło Wam się czytać więcej niż raz i ciągle nie macie dość… 😀

40 myśli w temacie “20 książek, które mogłabym czytać bez końca

  1. Harry, Trylogia, Mistrz i Małgorzata to już jest 11. Do tego „Narnia” (7 tomów), „Maria i Magdalena” Magdaleny Samozwaniec, „Błękitny zamek” L.M. Montgomery, „Duma i uprzedzenie” J. Austen, „Wszystko czerwone” i „Wszyscy jesteśmy podejrzani” Chmielewskiej, „Jestem nudziarą” Szwai, „Panienka z okienka” Deotymy – o kurczę, już mi 25 wyszło… A jeszcze kilka by się znalazło…

      • No właśnie ja do większości też nie wracam, ale jest trochę takich, które co 2-3 lata po prostu muszę sobie odświeżyć.
        I zauważ, że poza Harrym i „Jestem nudziarą” (a i te nie są najnowsze), to wszystkie maja już swoje lata. Może w pewnym wieku człowiek podświadomie wraca do tego co zachwyciło go w młodości? I przy okazji sam się, przynajmniej duchowo, odmładza?

  2. W moim przypadku to powinna być lista „20 książek, które mogłabym czytać bez końca, gdybym tylko miała na to czas” 😛 „Sto lat samotności”, seria o Harrym Potterze i Wiedźminie, „Ania z Zielonego Wzgórza” i kolejne tomy, Sherlock Holmes. Dużo dłuższa jest lista książek do której zamierzam wrócić, a jest na niej mój ukochany „Mistrz i Małgorzata”, „Dostatek’, „Myszy i ludzie”, Pieśń Lodu i Ognia, „Diuna”, „Dom duchów” i „Miasto ślepców” i kilka innych 🙂

    • A tak, „gdybym miała czas”… Bardzo słuszny dodatek 😀 „Sto lat samotności” muszę kiedyś przeczytać jeszcze raz, bo czytałam to w liceum i obawiam się, że połowy nie zrozumiałam. Tak samo zresztą różne książki Dostojewskiego, jak „Biesy”, „Idiota” czy „Bracia Karamazow”.

  3. U mnie to na pewno „Hobbit”, piąta część Harrego i „Noelka” Musierowicz. Podobał mi się też „Ritus”, „Runy” i „Buszujący w zbożu” i z tego co pamiętam dwa razy przynajmniej przekąsiłam te książki. Zaskoczyłaś mnie mega Trylogią (!!!) bo ja po trzech stronach rezygnowałam.. MOŻE kiedyś się przemogę .

    • Nie ma się co zmuszać, skoro nie Twoje klimaty 🙂 Ja kocham Kmicica i Zagłobę ❤ A "Hobbita" też lubię, ale chyba jednak wolę "Władcę Pierścieni". A w ogóle nie wiem, czy jeszcze bardziej nie podziwiam "Silmarillionu", ale też nie jestem pewna, czy mogłabym to czytać po wielokroć.

  4. O rany, nie wiem, czy mam takie książki… O.o Nawet moja uwielbiana Philippa Gregory czytana była tylko raz – i już. Kiedyś czytywałam po kilka razy dramaty Szekspira, mam zczytaną od deski do deski „Anię z Zielonego Wzgórza” (cała serię), ale dziś… raczej nie powtarzam lektur.

    • Rozumiem Cię, bo ja też to rzadko robię. Za dzieciaka kilkanaście razy czytałam „Małą księżniczkę”, „Dzieci z Bullerbyn”, „Wakacje z duchami” czy „Kapelusz za 100 tysięcy” – teraz mi już zwykle szkoda czasu na powtórki.

  5. W sumie niewiele mi się pokrywa, chyba tylko do HP lubię wracać w chwilach kiedy mam zastój czytelniczy, choć inne pozycje znam, w większości kojarzę to raczej bym do nich nie wróciła 🙂

  6. U mnie pokrywa się Trylogia. Dorzuciłabym jeszcze „Sto lat samotności”, „Nieznośna lekkość bytu”, ” Lato leśnych ludzi”, „Panny z Wilka”, „Ania z Zielonego Wzgórza”, „Wielki diament” Chmielewskiej, „Nad Niemnem” – część czytałam wielokrotnie po prostu dla przyjemności ich czytania, pozostałe dlatego że przy każdym kolejnym czytaniu odnajduje w nich coś innego, czego wcześniej nie zauważyłam.

  7. Właśnie jestem w trakcie odświeżania sobie „Władcy Pierścieni”, co stało się dla mnie inspiracją do stworzenia podobnego zestawienia u mnie 🙂 Ponadto z Twojego zestawienia pokrywa się nam „Harry Potter” i „Mitologia” 🙂 Zachęcam do przyglądnięcia się mojej liście, która jeszcze dziś pojawi się na blogu 🙂

    • To prawda – i cieszę się, że tak pięknie wydają dziecięcą klasykę 🙂

      A co do książek, które można czytać w kółko… Widzę, że mamy sporo wspólnych typów 😀

Dodaj komentarz