Autor: Szymon Krug
Tytuł: Król Wron
Wydawnictwo: Mad Moth Publishing
Liczba stron: 378
Rok pierwszego wydania: 2015
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Wyzwanie: Klucznik (Egzemplarz recenzencki)
Lubię baśnie odkąd pamiętam. Już jako dziecko zasłuchiwałam się, a potem zaczytywałam, w opowieściach Andersena czy braci Grimm. Pamiętam, że uwielbiałam smutne opowieści o dziewczynce z zapałkami czy mroczne dzieje Królowej Śniegu. Lubiłam je o wiele bardziej niż baśnie ze szczęśliwym zakończeniem, jak na przykład „Brzydkie kaczątko”. Muszę też wspomnieć o moim absolutnie ulubionym zbiorze baśni pt. „Woda żywa” – były to baśnie polskich autorów. Kto jeszcze zna „Szklaną górę” czy „Baśń o śpiących rycerzach”? Magia…
No i cóż, uwielbienie dla baśni nie przeszło mi do dziś. Nadal lubię te mroczne, bajkowe historie, na przykład autorstwa Neila Gaimana („Koralina”), gdy więc dostałam propozycję zrecenzowania „Króla Wron” reklamowanego jako połączenie urban fantasy i baśni, nie wahałam się ani chwili.
Wszystko zaczyna się, gdy Adam wraca w środku nocy do swojego domu po suto zakrapianej imprezie. Ponieważ w głowie mu wiruje, postanawia zrezygnować z wzięcia taksówki i zamiast tego przejść się przez park, mając nadzieję, że odrobina świeżego powietrza przewietrzy mu głowę. Idzie więc lekko chwiejnym krokiem, jest ciemno, drzewa szumią, a na ogrodzeniu otaczającym park siedzi wrona. Wrona, która się uśmiecha… I Adam myśli, że to tylko alkoholowy wid, w stylu białych myszek, ale prawda jest o wiele bardziej skomplikowana. Ptaszysko jest wysłannikiem Króla Wron. I za chwilę przerażony mężczyzna staje z nim twarzą w twarz… Gdyby Adam wiedział, jakie konsekwencje będzie miał jego spacer, stanowczo wolałby już porzygać się w taksówce.
Bo Król Wron zabrał mu duszę i mężczyzna jest teraz Pusty. A w takie puste ciało mogą wejść różne byty, wypełniając go niczym woda dzban. Łatwo się domyślić, że posiadanie w sobie wielu istot może doprowadzić do szaleństwa. Co jest prawdą, a co majakiem? Co mają znaczyć dziwne, niepokojące sny? Jak uwolnić się od przerażającego, śmierdzącego rozkładem karła o imieniu Wiąz? W jaki sposób uniknąć śmierci? Przerażony Adam za radą przyjaciela wybiera się na oddział psychiatryczny, gdzie lekarze mają stwierdzić, czy z jego zdrowiem psychicznym wszystko w porządku. Co jednak, gdy okaże się, że i tu mężczyznę dopadnie przeznaczenie? Co, jeśli jedna z pacjentek jest małą dziewczynką (mimo że na oddziale nie trzyma się dzieci) i w dodatku… Nikt poza nim jej nie widzi?
Jest w nas coś takiego, co chce wierzyć w świat wróżek, trolli, króliczych dziur i mostów na drugą stronę. To jest w nas wpisane, tak samo jak to, że chcemy być kochani.
„Król Wron” to rzeczywiście ciekawa mieszanka urban fantasy i baśni – ale tych baśni w najbardziej koszmarnym, przerażającym wydaniu. Jest mrocznie, a intryga wciąga – zastanawiałam się, co czeka Adama i gdzie dotrze razem ze swoimi doprawdy dziwnymi towarzyszami. No i jak poradzi sobie z karłem Wiązem i z Królem Wron? Nie na wszystkie pytania dostałam odpowiedź. Urzeczona niesamowitym klimatem, gdzieś za połową książki poczułam się przytłoczona ogromem dziwnych miejsc i tajemniczych mieszkańców tychże. Szczęśliwie ostatnie 50 stron jest znów dynamiczne i totalnie trzymające w napięciu. Szkoda, że nie udało się go utrzymać cały czas…
Na wielki plus zasługują psychodeliczne, świetnie pasujące do klimatu rysunki autorstwa Iwa Widulińskiego.
Gorzej natomiast wygląda sprawa korekty. Nie znalazłam nigdzie informacji, że książka jest przed ostateczną korektą, więc zakładam, że to dzieło skończone i sprawdzone. Niestety niektóre zdania wymagałyby wygładzenia czy przestawienia szyku, zauważyłam też kilka błędów stylistycznych. Nie było tak źle, by obrzydziło mi to lekturę, jednak czasem wybijało mnie to z rytmu.
Na końcu okazuje się, że „Król Wron” to pierwsza część większego cyklu. Czy chciałabym przeczytać kontynuację? Mimo drobnych mankamentów, jak najbardziej, ponieważ zainteresowała mnie historia opowiedziana przez Szymona Kruga. Jeśli lubicie mroczne baśnie, „Król Wron” powinien Wam przypaść do gustu.
4-/6
Za książkę dziękuję wydawnictwu Mad Moth Publishing:
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy - moje recenzje książek
Och, głupi Adam, bał się rzygać w taksówce to teraz ma 😀 Hehe, ubawiłaś mnie 🙂
Przyznam, że fabułę nakreśliłaś tak fajnie, że naprawdę mnie zaciekawiłaś, mimo, że Twoja ogólna ocena jest średnia.
Hehe, no bo tak to było, rzyganie w taksówce to zdecydowanie bezpieczniejsza opcja 😀 A książka jest całkiem fajna, ale ot, po prostu dobra, bez jakiegoś szału. Fajny koncept, tylko tak za połową jakby pomysłów zabrakło, za to na końcu znów akcja przyspieszyła 🙂 Tak czy owak, nie żałuję, że przeczytałam, więc źle nie było.
Widzę, że to książka dla mnie! Uwielbiam takie klimaty! gdyby nie Ty, nie miałabym pojęcia o jej istnieniu, więc dziękuję 🙂
A Gaimana polecam – w tych klimatach – „Księgę cmentarną”, na mój gust lepsza od „Koraliny” 🙂
„Księga cmentarna” jest cudna! Pamiętam jak się nią zaczytywałam 🙂
Cieszę się, że dzięki mnie wpadłaś na trop książki dla siebie 🙂 A „Księgę cmentarną” na pewno poczytam. W ogóle już od dawna obiecuję sobie, że poczytam więcej Gaimana, tylko tyle książek domaga się mej uwagi… 😉
„baśni w najbardziej koszmarnym, przerażającym wydaniu” – to zdanie mnie kupiło 🙂
Cieszę się 😀 Będziesz czytać Kruga?
Swojego egzemplarza nie mam, ale jeśli tylko pojawi się w bibliotece, to wypożyczę 🙂
Nie wiem jak to z biblioteką będzie, bo to małe wydawnictwo i biblioteki mogą go nie dostrzec…
Zobaczymy. Jeśli nie, to rzucę pani z biblioteki sugestię odnośnie zakupu „Króla wron” 🙂
O, a to bardzo ładnie 😀
Pingback: Podsumowanie października | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: #Pogaduchy u Aguchy TAG | Książkowe światy - moje recenzje książek