„Biblia queeru” red. J. Guinness

Tytuł: Biblia queeru

Wydawnictwo: Znak Koncept

Liczba stron: 336

Rok pierwszego wydania: 2021

Tłumaczenie: Zofia Szachnowska-Olesiejuk

Źródło: Egzemplarz recenzencki


„Biblia queeru” w naszym kraju może brzmieć jak prowokacja, ale myślę, że nie o nią chodziło redagującemu tom Jackowi Guinnessowi. Potocznie biblia oznacza bowiem dużych rozmiarów księgę, w której można znaleźć ważne i godne naśladowania wzory zachowań. W tej publikacji można poznać 24 inspirujące nieheteronormatywne osoby opisane przez ich fanów. Ci drudzy są często równocześnie idolami innych, bo o swoich mentorkach, mentorach czy osobach mentorskich piszą chociażby Elthon John czy Graham Norton. Gotowi na poznanie wszystkich kolorów tęczy?

Czytaj dalej

„Polacy pod tęczową flagą” A. Konieczyńska

Autor: Anna Konieczyńska

Tytuł: Polacy pod tęczową flagą

Wydawnictwo: Znak

Liczba stron: 350

Rok pierwszego wydania: 2021

Źródło: Egzemplarz recenzencki


Jestem sojuszniczką osób LGBTQ+. Staram się je wspierać jak mogę: chodzę na marsze równości, zawsze głośno mówię, co myślę, gdy ktoś wygłasza krzywdzące zdania czy stereotypy na temat takich ludzi, chodzę na protesty, gdzie walczy się o ich prawa, podpisuję równościowe petycje, noszę tęczowe akcesoria czy wreszcie staram się kształcić moje otoczenie w tym temacie. Nie piszę tego, żeby się przechwalać, tylko żeby podpowiedzieć wam rozwiązania, bo może chcielibyście jakoś wesprzeć tęczową społeczność, a nie wiecie jak? Proszę bardzo. Nigdy dość nauki w dobrym sojusznictwie, więc chętnie sięgam po publikacje na temat osób LGBTQ+. Tym razem wpadła mi w ręce książka Anny Konieczyńskiej „Polacy pod tęczową flagą”.

Czytaj dalej

„Ości” I. Karpowicz

Autor: Ignacy Karpowicz

Tytuł: ości

Wydawnictwo: Literackie

Liczba stron: 468

Rok pierwszego wydania: 2013

Źródło: Wypożyczona z biblioteki

Wyzwanie: Czytam opasłe tomiska (468 stron)


Karpowicza poznałam jako felietonistę w Bluszczu – jego ciekawe, zgryźliwie zabawne historie otwierały każdy numer czasopisma. A że, jak już pisałam, Bluszcz darzyłam miłością wielką, a w dodatku nie tak łatwo mnie rozśmieszyć, a nad jego felietonami wybuchałam niekontrolowanym śmiechem – tedy swój afekt przeniosłam, nie do końca z początku świadomie – i na Karpowicza. Pierwsze podejście – powieść „Gesty” – było trafione, choć i zaskakujące, bo dostałam historię smutną, „o samotności, milczeniu i obcości”. Później przeczytałam jeszcze debiutanckie „Nie-halo”, które trochę mnie wymęczyło chaosem zdarzeń i tak się zastanawiałam: czy tego cudnego Karpowicza to ja sobie wymyśliłam? A później sięgnęłam po „Ości” i miłość wróciła jak grom z jasnego nieba. Czytaj dalej