Autor: Elżbieta Cherezińska
Tytuł: Legion
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 800
Rok pierwszego wydania: 2013
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Elżbieta Cherezińska, królowa polskiej powieści historycznej… Trudną z nią miałam drogę, nie była to miłość od pierwszego zdania, ale gdy już zaskoczyło, to na dobre. Nie miałam do tej pory na blogu recenzji żadnej z książek tej autorki, choć 3 razy pojawiła się w moim podsumowaniu roku, zdobywając pierwsze miejsce w kategorii przeczytanych przeze mnie powieści historycznych (kolejno: „Harda” w 2016, „Płomienna korona” w 2018 oraz „Wojenna korona” w 2020). Teraz się to zmieni, ale niezbyt fortunnie, bowiem „Legion” był jedną z tych książek Elżbiety Cherezińskiej, która podobała mi się mniej. A jednak wciąż warto ją przeczytać i spróbuję Was do tego przekonać poniżej.
Jeśli chodzi o działania zbrojne Polaków w trakcie II wojny światowej, to wiele mówi się o Armii Krajowej i jej bohaterstwie. Ile jednak wiemy na temat Brygady Świętokrzyskiej? A to właśnie ten oddział do końca był niezależny: nie podporządkował się rozkazowi scalenia z AK, walczył z Sowietami i Niemcami, karał przestępców, likwidował zdrajców, chronił ludność i przygotowywał kadry dla niepodległego kraju. Nie mieli wsparcia, działali sami. Broń zdobywali, wyrywając ją wrogom. Kiedy wielu upadło na duchu i rozpoczęło pertraktacje z Sowietami, oni postanowili nie poddać się nikomu i przedrzeć do armii polskiej na Zachodzie. Zanim jednak Brygada Świętokrzyska odniesie swoje największe sukcesy w Polsce walczyć będą różne siły, związki i frakcje. Jest tajemniczy Związek Jaszczurczy, istnieje Armia Ludowa, są Narodowe Siły Zbrojne… I niby każdy ma podobny cel, a jednak diabeł tkwi w szczegółach. O patriotyzmie bez patosu, o prawdziwych bohaterach bez bohaterszczyzny. Jak czyta się powieść historyczną „Legion”?
Powiem tak: choć nie jest łatwo, to warto. Zacznę od tego, że o ile nie jesteście znawcami tematu, powieść może Was nieco przytłoczyć. Jest naprawdę gruba i ma wiele wątków i sporo równorzędnych postaci. Wiele z nich jest autentycznych, jak Żbik (Władysław Kołaciński), Jaxa (Władysław Marcinkowski), Bohun (Antoni Szacki/Dąbrowski), część jest wymyślona, by połatać historię prawdziwą z tą powieściową. Ta mnogość wątków przytłacza zwłaszcza z początku, gdy jeszcze nie wie się do końca kto jest kim ‒ a autorka co prawda stara nam się ułatwić sprawę, bo gdy wprowadza ważną postać, umieszcza krótki biogram, ale już oczywiście nie zdradza nam od razu, jaką rolę ma dany bohater i jak skończy. Byłoby to szkodliwe dla powieściowej materii.
Te, jak je nazwałam, biogramy, były pomocne, ale jednocześnie mnie rozpraszały, znajdowały się bowiem w środku tekstu (o ile lepiej byłoby umieścić je w przypisach!). No i tu dochodzimy do kolejnej sprawy: tekst jest mocno poszatkowany, składa się ze scen, trochę jakby Cherezińska pisała scenariusz serialu lub filmu, a nie powieść. To wrażenie potęguje duża przewaga dialogów nad narracją. Do tego wszystkiego można się przyzwyczaić, więc im więcej kartek było za mną, tym czytało mi się „Legion” płynniej, ale nie ukrywam, że początkowo sprawiało mi to trudność.
Całe życie powtarzam moim żołnierzom, że honor nie polega na „polec za Ojczyznę”, ale na „zabić jej wrogów”.
No tak, czemu więc uważam, że mimo wszystko warto przeczytać tę powieść? Ponieważ mam wrażenie, że to niespecjalnie znana część historii II wojny światowej, a zdecydowanie powinna istnieć w naszej świadomości. Elżbieta Cherezińska jak nikt inny przybliża nam w przystępny, żywy sposób dzieje polskiego narodu: uważam, że nie ma takiej drugiej pisarki. Choć osobiście dla mnie te wątki były skomplikowane i trudne do ogarnięcia ze względu na mnogość ugrupowań, oddziałów, frakcji i frakcji we frakcjach jestem zdania, że jeśli ktoś mógł mi to w miarę bezboleśnie nakreślić, to tylko ona. Królowa polskiej powieści historycznej.
Zobacz także:
A jeśli ja Was nie przekonałam, zacytuję jeszcze samą autorkę:
Wciąż, do natręctwa, powtarzam: cieszmy się naszą historią. Poznawajmy ją z ciekawości i radością. Pomniki zamieniają bohaterów w kamień, a historię czynią twardą i nieprzystępną. Opowieści mogą otwierać przeszłość i oddawać ludziom/historii życie. Bierzmy je takim, jakim było. W nas też jest las.
4/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję katowickiej księgarni Tak Czytam:

Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Podsumowanie maja | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Sydonia. Słowo się rzekło” E. Cherezińska | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku