Autor: Magdalena Wala
Tytuł: Klątwa ruin
Wydawnictwo: Książnica
Liczba stron: 298
Rok pierwszego wydania: 2020
Źródło: Egzemplarz recenzencki
W 1920 roku na naszych ziemiach sporo się działo: toczyła się wojna polsko-bolszewicka, a Pierwszym Marszałkiem Polski został Józef Piłsudski. W polityce wrzało, walczono o wolność, a przecież poza tym wszystkim ludzie chcieli jeszcze tego, co zwykle: chleba, spokoju, miłości… Byli tacy, dla których wolność była najważniejsza i próbowali ją zdobyć choćby za cenę własnego życia, a byli i ci, którzy nad wszystko przedkładali wygodę, bogactwa i zbytki. Cóż, czasy się zmieniają, za to ludzie niekoniecznie… Na takim tle swą historię rozpina Magdalena Wala w powieści „Klątwa ruin”.

Aniela Wilczkówna wywodzi się z chłopskiej rodziny, ale dzięki protekcji zdobywa wykształcenie i zostaje zatrudniona w ziemiańskim dworze jako panna do towarzystwa. Poznaje tam krewnego właścicielki – porucznika Rafała Mielżyńskiego. Ten wydaje się nią być zainteresowany, ale rozważna panna trzyma go na dystans: przypuszcza, że dla Mielżyńskiego to kolejna nic nie znacząca błahostka, i nie chce się sparzyć. Zdaje sobie zresztą sprawę z dzielących ich różnic społecznych i dobrze wie, że nie ma szans na życie z porucznikiem. Nie zmienia to jednak faktu, że młoda kobieta podziwia jego charakter, odwagę i czar. Jest pod wrażeniem tego, że porucznik Mielżyński odważnie bierze udział w kolejnych bitwach wojny polsko-bolszewickiej, niczego zdając się nie bać oraz nie cofając się przed wojskami wroga. Aniela również jest patriotką, dla której ojczyzna jest bardzo ważna: jako kobieta na swój sposób pomaga żołnierzom, opatrując ich rany czy robiąc dla nich ciepłe skarpety.
Aniela Wilczkówna jest traktowana z lekceważeniem przez rodzinę, która się nią opiekuje, a właścicielka domu wysługuje się nią, młoda kobieta jednak nigdy się nie skarży. Gdy ma wolną chwilę, co zdarza się rzadko, spaceruje po okolicy i tak, podczas niefortunnego i całkiem groźnego wypadku, zbliża się do Rafała Mielżyńskiego. Ten, gdy już jej pomoże, prowadzi ją do ruin pobliskiego zamku i opowiada dziewczynie jego historię. Związana z nimi legenda mówi o pięknej Rudowłosej i wyrządzonej jej krzywdzie. Czy ta tajemnicza historia ma coś wspólnego z niejasną przeszłością Anieli?
Dom tworzą ludzie. Można przeboleć utratę majątku i związanych z nim ważnych pamiątek, jednak dopóki żyją ci, których kochamy, zawsze można zbudować całkiem nowy dom.
„Klątwa ruin”, choć toczy się w 1920 roku, jest raczej powieścią obyczajową z wątkiem romansowym, niż książką historyczną, czego warto mieć świadomość. Bohaterowie są, rzecz jasna, osadzeni w konkretnym miejscu i czasie, a ich losy uzależnione są w dużej mierze od wojennej zawieruchy, ale to relacja Anieli i Rafała wysuwa się tu na pierwszy plan. Do bitew się nawet nie zbliżymy, posłuchamy o nich jedynie, a i to bez mogących przerazić panie szczegółów, dzięki opowieści porucznika Mielżyńskiego. Nie jest to bynajmniej żaden zarzut, a jedynie zwrócenie uwagi na gatunek powieści, na jednych serwisach i stronach książkowych zaklasyfikowanej jako „literatura współczesna”, na innych jako „obyczajowa”, a gdzie indziej jeszcze jako „romans”.
Aniela Wilczkówna, główna bohaterka „Klątwy ruin”, to dobrze zarysowana postać, której jednak zabrakło w moim odczuciu trochę nerwu. Będąca na garnuszku pani domu, jest cicha i się nie wychyla, ma też o sobie raczej przeciętne mniemanie, gdy jest ku temu okazja, podkreśla zawsze, że z urody jest raczej blada i nijaka (z powodu swych jasnych włosów i oczu). To typ szarej myszki, która zanadto się nie wychyla, robi swoje i niezbyt liczy na poprawę własnego losu. Aż nagle wpada przystojny… nie, nie książę, porucznik. Wpada na koniu, choć nie wiadomo, czy białym.
Jest więc to historia z gatunku „przystojny i wpływowy mężczyzna zainteresował się przeciętną kobietą”, osadzona jednak w historycznym kontekście. Ten jest zresztą największym atutem „Klątwy ruin” i tym, co odróżnia powieść od innych tytułów obyczajowych z ostatnich lat. Mimo że uczciwie przyznaję, że nie jestem fanką tego gatunku, powieść Magdaleny Wali przeczytałam szybko i z przyjemnością. Ładna, poprawna polszczyzna i potoczysta akcja na pewno wzmogły dobre wrażenie. Od czasu do czasu lubię wyjść poza swoje czytelnicze nawyki, a „Klątwa ruin” koniec końców okazała się udanym skokiem w bok.
4-/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat oraz stowarzyszeniu Śląscy Blogerzy Książkowi:

Tytuł w formie e-booka możesz kupić w serwisie LitRes:
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Podsumowanie września | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: „Skradzione życie” M. Wala | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku