Autor: Colson Whitehead
Tytuł: Miedziaki
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 288
Rok pierwszego wydania: 2019
Tłumaczenie: Robert Sudół
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Colson Whitehead po raz kolejny sięgnął po temat rasizmu i prześladowania osób ciemnoskórych. W „Kolei podziemnej” opisał czasy niewolniczej pracy i działań abolicjonistów, w „Miedziakach” zaś przenosi czytelnika na amerykańskie Południe lat 60. XX wieku. Właśnie nasila się walka z segregacją rasową, na winylach można usłyszeć przemówienia Martina Luthera Kinga, a w społeczeństwie wrze. Zmiany postępują, choć powoli, a ciemnoskórzy Amerykanie podnoszą głowy i zaczynają walczyć o swoje prawa. Zdobywca Pulitzera ponownie bierze na cel najcięższe grzechy Ameryki.
Młody Elwood Curtis ma duże szanse dostać się na uczelnię dla kolorowych i zostać w przyszłości inżynierem. W tych czasach, będąc czarnoskórym, łatwo jednak stracić i tak nieliczne przywileje, i nie trzeba nawet być winnym, by zostać ukaranym. Tak właśnie dzieje się w przypadku Elwooda, który pechowo dla siebie znajduje się w niewłaściwym czasie w niewłaściwym miejscu. Bolesna to lekcja życia dla chłopaka, ale także dla czytelnika, który zdążył już polubić błyskotliwego Curtisa i zacząć mu kibicować w jego drodze do spełnienia marzeń. Drodze brutalnie i gwałtownie przerwanej, gdy policjanci zatrzymują samochód, którym Elwood zabrał się na stopa. Auto okazało się kradzione, kierowca trafia więc do więzienia, a Curtis, jako nieletni – do ośrodka wychowawczego zwanego Miedziakiem.
Oficjalnie Miedziak ma za zadanie kształtowanie charakterów i postaw młodocianych przestępców, w praktyce jednak miejsce to jest piekłem, w którym młodzi chłopcy, zarówno biali, jak i czarni, są bici, poniżani, molestowani, pozbawiani godności, a często katowani. Potem znikają bez śladu… Jeśli biali chłopcy, zwykle sieroty lub pochodzący z rodzin patologicznych, mają tu ciężko, to ciemnoskórzy wychowankowie przechodzą przez koszmar. Elwood początkowo ma nadzieję, że dzięki dobremu sprawowaniu szybko opuści mury Miedziaka i zacznie edukację, jednak opuszczenie poprawczaka nie jest takie proste…
Elwood skłaniał się ku jakiemuś kodeksowi postępowania – doktor King nadał temu kodeksowi kształt, wymowę i sens. Są wielkie siły, które wciąż pragną ciemiężyć Murzyna, takie jak Jim Crow, są też małe siły, takie jak inni ludzie, i w obliczu tego wszystkiego, tych wielkich i tych małych, należy stanąć dumnie z poczuciem tego, kim się jest. (…) Są ludzie, którzy cię oszukają i z uśmiechem dostarczą pustkę, a inni odrą cię z godności. Należy pamiętać, kim się jest.
Nic nie drażniło opiekunów Miedziaka bardziej, niż dumny Murzyn. Należało go złamać, zgnieść, pozbawić godności i człowieczeństwa. Colson Whitehead dobitnie pokazuje, że takie ośrodki wychowawcze, które rzeczywiście istniały w Ameryce, nie miały na celu resocjalizacji, tylko znęcanie się nad chłopcami – nieważne, winnymi, krnąbrnymi czy też takimi, którzy trafili tu z powodu zwykłego pecha, gdy chcieli po prostu wyrwać się z biedy oraz szarzyzny, w jakiej żyli. Tam był jeden podział: na złych i na gorszych. Autor wzorował swą powieść na prawdziwej historii placówki działającej przez ponad sto lat na Florydzie. Chciałabym wierzyć, że wiele podkolorował, bowiem czytanie o cierpieniach, jakich doświadczali chłopcy ze świadomością, że takie rzeczy działy się naprawdę, jest dwa, trzy razy gorsze niż również trudne zapoznawanie się z losami Elwooda i innych wychowanków, przyjmując, że to po prostu fikcja literacka.
Whitehead, którego tłumaczem został tym razem rewelacyjny Robert Sudół, mówi mocnym głosem, bezkompromisowo opisując okrucieństwa, jakich dopuścił się białoskóry człowiek przeciwko temu czarnoskóremu. A może wystarczyłoby powiedzieć: człowiek przeciwko człowiekowi? Niemniej muszę przyznać, że „Miedziaki” mają pewne dłużyzny, są momentami przegadane – co było też wadą „Kolei podziemnej”. Odnoszę wrażenie, że pisarz hamuje narratora, gasi jego gniew i próbuje trzymać emocje na wodzy. Niepotrzebnie, wydaje mi się bowiem, że właśnie ta uzasadniona przecież wściekłość dodałaby siły książce. Tymczasem opowieść o rasizmie, prześladowaniu i przemocy wypada trochę blado.
(…) Odmówiono im nawet przyjemności bycia zwykłymi chłopcami. Okaleczeni i kulawi, zanim wyścig się rozpoczął, nigdy nie mieli poznać, jak to jest być normalnym człowiekiem.
4+/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję wydawnictwu Albatros:
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Fabuła „Miedziaków” brzmi naprawdę świetnie i mega interesująco. Coś czuję, że potrafiłabym się wciągnąć bez liku. Z pewnością zapiszę sobie gdzieś ten tytuł. 🙂
Cieszę się, bo warto poznać tę powieść 🙂
Pingback: Podsumowanie lutego | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku