Autor: Remigiusz Mróz
Tytuł: Iluzjonista (Gerard Edling #2) / Behawiorysta (#1)
Wydawnictwo: Filia Mroczna Strona
Liczba stron: 528
Rok pierwszego wydania: 2019
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Recenzencie, uważaj, co piszesz, bo twoje nieostrożnie wypowiedziane życzenie może się spełnić… Zapewne nie tylko ja wnosiłam, że brak dokładnego wyjaśnienia sprawy z przeszłości, która pogrzebała karierę ex prokuratora Gerarda Edlinga jest drażniące, bowiem zostawia istotną lukę w fabule „Behawiorysty”. Remigiusz Mróz wziął to sobie najwyraźniej do serca i 3 lata później wypuścił kolejną powieść z tym bohaterem w roli głównej, „Iluzjonistę”. Tym razem otrzymujemy nie tylko kolejne śledztwo w sprawie makabrycznych zbrodni, ale też mamy okazję zajrzeć w przeszłość, do początków kariery Edlinga…
W 1988 roku Gerard Edling prowadził śledztwo na tyle delikatne i niewygodne dla pewnych osób, że dziś próżno szukać jego szczegółów w jakichkolwiek aktach – są tylko wzmianki, które raczej zaciemniają obraz, niż cokolwiek wyjaśniają. Niemniej zwyrodnialec zwany Iluzjonistą (jako że mężczyzna zdawał się znać jakieś tajemnicze sztuczki) został złapany i skazany za swe czyny, a opolanie mogli odetchnąć z ulgą. Tylko dlaczego, mimo sukcesu młodego prokuratora, musiał on po wszystkim pożegnać się z dobrze zaczynającą się karierą? Co takiego wydarzyło się w 1988 roku, że Edling do tej pory nie potrafi o tym zapomnieć? Gdy ponad trzydzieści lat później na jednym z opolskich kąpielisk odnalezione zostaje ciało z podpisem Iluzjonisty, koszmar powraca. Prokuratura jest pewna, że mają do czynienia z naśladowcą, którego sposób działania łudząco przypomina sprawę sprzed lat. Znów pojawiają się ciała „ozdobione” koszmarnym pytajnikiem…
Każdy dobry iluzjonista zdawał sobie sprawę, że publiczność uwielbia brać udział w przedstawieniu. Nie wszyscy bezpośrednio, wystarczyło, by jeden widz został wywołany na scenę, a każdy inny czuł, jakby się na niej znalazł. Element uczestnictwa publiki był warunkiem koniecznym dobrego przedstawienia – i ten człowiek z pewnością o tym wiedział.
Iluzjonista, tak jak wcześniej Kompozytor z „Behawiorysty”, zaprasza do koszmarnej rozgrywki publiczność. Korzystając z Internetu i mediów społecznościowych, pokazuje na żywo relacje, w których czyjeś życie zależy od rozwiązania na czas zagadki. Ludzie nie są w stanie odwrócić wzroku od makabrycznych wydarzeń: jedni są przerażeni, inni podżegają mordercę do zabicia ofiary. Iluzjonista pokazuje w skrajnej, najgorszej formie to, z czym stykamy się w sieci na co dzień, czasem już nie zastanawiając się nad tym dłużej, bo stało się naszą codziennością: nad językiem nienawiści, hejtem i pozorną bezkarnością kogoś, kto siedzi po drugiej stronie ekranu. Zdecydowanie zbyt często zapominamy, że gdzieś tam, pod nickiem i zdjęciem z filtrem z Instagrama kryje się człowiek. Iluzjonista dobrze wie, jak podkręcić złe emocje… I zdaje się, że jedynym, który może go powstrzymać, jest Gerard Edling: zresztą nie ma wyjścia, bo tajemniczy morderca zaprasza go do gry.
W „Iluzjoniście” dostajemy dwa wątki: współczesny i sprzed trzydziestu lat. Jak łatwo się domyślić, obie historie są od siebie zależne, a wręcz ta współczesna jest uwarunkowana tym, co działo się w 1988 roku w Opolu. W ten zgrabny sposób Remigiusz Mróz oparł opowieść na niezwykle istotnym obecnie problemie, jakim jest bezkarność w Internecie i pokazał, jakie niebezpieczeństwo czyha na nas wszystkich, gdy pójdziemy krok dalej w bezmyślnym folgowaniu naszym złym instynktom. Równocześnie, co cieszy, otrzymujemy intrygujący wątek osadzony w końcówce PRL-u, gdy wciąż jeszcze wiele do powiedzenia miała Służba Bezpieczeństwa, a pewne sprawy były niezwykle sprawnie zamiatane pod dywan. W wątku z przeszłości mamy okazję obserwować początek kariery Edlinga, jej przedwczesny koniec, a także to, co spowodowało, że obecnie mężczyzna zachowuje się tak, a nie inaczej. Behawiorysta zyskał więc solidne umocowanie charakterologiczne, co wyszło mu na dobre.
W powieści dostajemy również kolejną silną postać kobiecą, Małgorzatę Rosę, zwaną Gochą. Niepokorna, antysystemowa bohaterka u boku sztywnego, układnego Gerarda Edlinga? To się nie powinno kleić, a jednak prawdziwym okazuje się w tym przypadku przysłowie, że przeciwieństwa się przyciągają, a czytelnik na tym korzysta. Szybko okazuje się, Gocha nie tylko umie mącić, ale także bez problemu dodaje dwa do dwóch i nie cofnie się przed niczym, by dojść do prawdy…
Wbrew początkowym obawom, „Iluzjonistę” czytało mi się nad wyraz dobrze. Myślę, że powrócenie do historii Edlinga to był dobry ruch, a wątek z jego młodości załatał powieściowe dziury z „Behawiorysty” i wiele wyjaśnił. I tylko nie wiem, czy mam się niepokoić faktem, że rozwiązałam po krótkim namyśle zagadkę z posłowia, czy cieszyć, że jestem taka bystra? A co Wy byście odpowiedzieli?
Samolot linii Air Hibernia rozbił się na przejściu granicznym między Polską a Białorusią, katastrofę przeżyło tylko jedenaście osób. Po której stronie granicy ich zakopiesz?
5/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję wydawnictwu Filia Mroczna Strona:
Pingback: „Behawiorysta” R. Mróz | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Podsumowanie lutego | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku
Pingback: Czytelnicze podsumowanie roku 2020 | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku