Cześć. Dziś ostatni dzień sierpnia. Czuć już powoli nadchodzącą jesień – też macie takie wrażenie? Niby jeszcze bywa upalnie, niby dni są całkiem długie, ale już nie tak długie jak w lipcu czy czerwcu, a noce przynoszą przyjemne ochłodzenie. Szkoda mi mijającego lata, ale lubię też początek jesieni: niżej świecące słońce, kasztany, wieczory spędzane pod kocem z kubkiem herbaty czy kakao w ręku… Jednak póki co wracam jeszcze myślami do sierpnia. Jaki był? Zapraszam Was serdecznie na wpis, w którym znajdziecie jak zawsze: przeczytane książki, nowe zdobycze na półkach, garść statystyk i polecajki blogowo-vlogowe 🙂
W sierpniu nie byłam na żadnym spotkaniu autorskim, ale za to odwiedziłam pewne nowe miejsce związane z książkami. To Black Woolf, księgarnio-kawiarnia. Mieszcząca się w Katowicach na ul. 3 Maja 25, zapewnia coś dla duszy, i coś dla ciała. Tu napijecie się pysznej kawy i zjecie deser, a także kupicie książkę. Książki są w języku polskim i angielskim. W dodatku wnętrze jest piękne: sami zobaczcie! ❤
- „Ofiara losu” C. Läckberg (7/10): Czwarty tom cyklu z serii o Fjällbace. Jak to zwykle u tej autorki bywa, warstwa obyczajowa jest ważna tak samo, jak sprawa kryminalna. Lekkie dreszczowce to moim zdaniem coś w sam raz na lato: jesienią i zimą preferuję mroczne, krwawe kryminały, jak np. te autorstwa Chrisa Cartera. „Ofiara losu” mnie nie zawiodła: historia mocno mnie wciągnęła i bardzo szybko przewróciłam ostatnią stronę powieści.
- „Raz, dwa, trzy… giniesz ty!” A. Rogoziński (6/10),
- „Śpiąca Alicja” J. Hooper (7/10): Powieść-niespodzianka. Najpierw nie umiałam się w nią wciągnąć, potem zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie. To jedna z tych książek, w których, jak ja to mówię, „dzieje się do środka”. „Śpiąca Alicja” opowiada o młodszej siostrze Henry’ego, sławnego pisarza, autora „Bostończyków”, „Portretu damy” i „Domu na placu Waszyngtona” oraz Williama, wybitnego amerykańskiego psychologa i moralisty. Choć o wiele mniej znana od swoich braci, była postacią nietuzinkową. Cieszę się, że dzięki Judith Hooper miałam okazję czegoś się o niej dowiedzieć. Mimo że jest to powieść, nie biografia, autorka dość wiernie odwzorowała jej życie.
- „Trup w sanatorium” M. Matyszczak (7/10),
- „Ćma” J. Bielawski (6/10),
- „Księgobójca” M. Wolny (5/10): Reklamowana jako kryminał, powieść ta jest raczej powieścią obyczajową z wątkiem kryminalnym. Przez to, że opis wydawnictwa mnie zmylił, poczułam się lekko zawiedziona w trakcie lektury. Na początku pada co prawda trup, jednak przez 3/4 książki uwaga narratora skupia się raczej na stosunkach między grupą przyjaciół i sylwetce podglądającego ich życie ekscentrycznego księgarza. Momentami lektura mi się dłużyła, i choć nie postrzegam przeczytania tej książki jako kompletnej straty czasu, to jednak niczym mnie ona nie zaskoczyła.
- „Sklepik z marzeniami” S. King (6/10): Z powieściami Kinga są dwa główne problemy: wolno się rozkręcają i/lub zakończenie jest słabe. W przypadku czytanej przeze mnie w sierpniu książki stało się to pierwsze. Przez połowę niemałej objętości otrzymujemy wnikliwy portret mieszkańców Castle Rock, a akcja rozkręca się dopiero w drugiej połowie. Mimo wszystko lubię styl Króla i książkę przeczytałam z przyjemnością (ale tym razem bez zachwytów).
- „Budząc lwy” A. Gundar-Goshen (218/352 strony),
- „Inne Światy” aut. zbiorowy (386/608 stron),
- „Jalo” E. Khoury (44/360 stron).
Przeczytanych/zrecenzowanych: 7/3
Polskich/zagranicznych: 4/3
Beletrystycznych/popularnonaukowych: 7/0
Średnia ocen (na podstawie gwiazdek na serwisie Lubimy Czytać): 6,2
Najlepsza/najgorsza: „Trup w sanatorium”/„Księgobójca”
Recenzenckie
Od księgarni Tak Czytam w Katowicach:
Kupione/zdobyczne
Jak widać, nadal jest skromnie. Przypuszczam, że w kolejnych miesiącach będzie się u mnie pojawiać zdecydowanie więcej książek. Póki co w sierpniu przybyły do mnie 4 sztuki.
W ramach wyzwania przeczytałam jedną książkę.
Polecam
Na blogach:
- u Tomka z bloga Nowalijki – Shobha Rao „One płoną jaśniej”,
- u Luki Rhei z bloga Przestrzenie Tekstu – Podpalacz | Wojciech Chmielarz,
- u Diany z bloga Bardziej lubię książki – Pożegnanie z Afryką,
- u Ani z bloga Myśli i słowa wiatrem niesione – Shaun Bythell „Pamiętnik księgarza”,
- u Dagmary z bloga Rozkminy Hadyny – Miłość na trzy kontynenty. „Amerikanah” Chimamandy Ngozi Adichie,
- u Blanki z bloga Kulturazja – Machina nienawiści: „Podróżny” Ulricha Alexandra Boschwitza,
- u Olgi z bloga Wielki Buk – „Tatuażysta z Auschwitz” Heather Morris.
Na vlogach:
- u Jerzego z kanału Kto czyta, żyje podwójnie:
Zapraszam na mój IG:
I to wszystko w podsumowaniu sierpnia 😀 Czy czujecie już zbliżającą się jesień, czy początek września to dla Was wciąż lato? Życzę Wam zaczytanego września 🙂 Do usłyszenia!
Kurczowo trzymam się lata, bo nienawidzę jesieni 😭😭 ta złota jest piękna, ale później… Piekło i szatani.
To prawda, listopad to najgorszy możliwy miesiąc. Zawsze mnie ta jesienna pogoda dobija 😦 Ale mam nadzieję, że tym razem nacieszymy się w miarę długo złotą, polską jesienią 🙂
Ja też! Bo potem aż do kwietnia szaro, zimno i ponuro… 🙄
Ja ogólnie mam tak, że gdy się skończy złota, polska jesień to zaczynam odliczać do jesieni, więc Cię rozumiem. Co nie zmienia faktu, że akurat tę herbatkę pitą, gdy leży się pod kocem, naprawdę lubię 😀
Ja zaczynam odliczanie do wiosny jeszcze we wrześniu 😂😂 jedynym pocieszeniem jest ilość potencjalnie fajnych premier książkowych ❤️
To prawda! Choć będąc szczerą, już i tak się nie wyrabiam z czytaniem, nawet bez tych wszystkich wspaniałych premier 😛
A daj spokój dziewczyno! Ja mam taki stos zaległości, że aż wstyd 😒😒 a tymczasem na wrzesień wybrałam jedynie szesnaście nowości…
Gratuluję wyniku. Życzę zaczytanego miesiąca.
Dziękuję i nawzajem 🙂
Miałaś bardzo klimatyczny sierpień! Czekam niecierpliwie na recenzję „Ćmy” – to jest świetne, popowe weird fiction i jestem ciekawa, czy przekonało Cię do siebie. 🙂 A co do „Sklepiku z marzeniami”, to obejrzyj koniecznie ekranizację z Maxem von Sydovem! Co za czad! No i twórcy wyeliminowali niepotrzebne kingowe dłużyzny. 😉
Ekranizacja „Sklepiku” brzmi pysznie! Zapamiętam 😀
Co do „Ćmy”, od strony weird nie mam jej wiele do zarzucenia, a słusznie pamiętasz, że nie bardzo lubię się z tym gatunkiem, ale obyczajowo mnie trochę wymęczyła 😉 Więcej na dniach.