Autor: Andrius Tapinas
Tytuł: Wilcza godzina
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 480
Rok pierwszego wydania: 2013
Tłumaczenie: Laurynas Candravičius
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Steampunk jest dość specyficzną odnogą fantastyki. Wychodząc od cyberpunku, czyli gatunku opisującego negatywne konsekwencje zbytniego zawierzenia zaawansowanym technologiom, steampunk nawiązuje do słowa „steam” (para) i opowiada o alternatywnym świecie, w którym ludzkość zatrzymała się na etapie maszyn sterowanych parą. Jeśli chodzi o czas akcji, zwykle sytuuje się on na poziomie epoki wiktoriańskiej, czyli na przełomie XIX i XX wieku. Przy całym „cofnięciu się w przeszłość” w powieściach steampunk pojawiają się często wynalazki, które nie zostały odkryte w prawdziwym świecie. Tak też jest w litewskim przedstawicielu tego nurtu, „Wilczej godzinie”: akcja powieści toczy się w Wilnie na początku XX wieku, jednak jest to miasto, w którym żyją automatony, mające cząstkową świadomość roboty, posłuszne jednak swoim właścicielom.
Dzięki przełomowym wynalazkom alchemików, Wilno wyrwało się spod rządów Imperium Rosyjskiego i stało się wolnym miastem. Teraz po niebie latają potężne sterowce, po ulicach jeżdżą karety parowe, porządku pilnują golemy, a mechanicy konstruują automatony. Wolne miasta Aliansu podpisały pakt o nieagresji, mają też pewne przywileje. Wilno staje się miejscem, w którym króluje postęp, nauka i mistyka. Jednak polityka to nigdy nie jest czysta gra: tu każdy chce wyrwać dla siebie jakiś ochłap. Rządy danych krajów spiskują potajemnie, szpiedzy szukają haka na niewygodne jednostki, tajne organizacje mają swoje, czasem całkiem sprzeczne z władzami państw cele, a pospolite wileńskie bandziory chętnie zetną kilka głów. W Wilnie nie jest bezpiecznie… Są takie dzielnice, których lepiej nie odwiedzać samemu po zmroku, bo można stracić nie tylko sakiewkę, ale i życie.
W tym wszystkim czytelnik obserwuje losy kilkorga bohaterów: Jana Basanowicza, kierownika katedry alchemii Uniwersytetu Wileńskiego, Nikodema Franciszka Twardowskiego, uczonego, jego córki Miły, Antoniego Srebro, legata wileńskiego czy króla miejscowych zbrodniarzy, Macieja Lewego. Postaci jest dużo więcej, a ponad trzystronicowy spis umieszczony na początku książki może lekko niepokoić, ale szybko można się zorientować, że większość postaci buduje bogate tło i tylko od czasu do czasu przewija się w fabule. To bogactwo bohaterów, z których każdy, nawet mniej ważny, jest należycie odmalowany, nadaje historii głębi i pozwala dostrzec różnorodność miasta. Wilno Tapinasa jest rozległe, a poszczególne dzielnice różnią się od siebie: jest centralne Paromieście, są dzielnice peryferyjne jak Śnipiszki czy Niechrzty, są też Biedy, miejsce niebezpieczne, którego nazwa, jak zresztą nazwy wszystkich dzielnic w książce, są znaczące.
Andrius Tapinas z rozmachem rozpisał „Wilczą godzinę”: z pieczołowitością odmalował obraz steampunkowego Wilna, a jego dbałość o szczegóły takie jak różne warstwy społeczne, odmienność narodowości żyjących w mieście, przedstawiciele poszczególnych zawodów (alchemicy, mechanicy, legion wileński, radni miasta, wskrzesiciele) powoduje, że powieściowa rzeczywistość staje czytelnikowi przed oczami jak żywa. Gdy przejdzie się przez początek, gdzie mnogość postaci i wątków może lekko zawrócić w głowie, gdy złapie się już tę główną fabularną nitkę, „Wilczą godzinę” czyta się wyśmienicie.
Trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest to powieść z galopującą akcją. To pierwszy tom cyklu i widać, że autor skupił się tu na dokładnym zarysowaniu sytuacji w Wilnie początków XX wieku. Wydarzenia przyspieszają tak naprawdę dopiero około 2/3 powieści, trzeba więc okazać cierpliwość, a autor wynagrodzi to czytelnikowi barwnym obrazem społeczeństwa i opisem wielorakich zależności pomiędzy poszczególnymi postaciami i frakcjami.
Nie jest to lektura dla każdego, jednak fanów fantastyki z pewnością usatysfakcjonuje. To druga powieść z gatunku steampunk, którą miałam okazję czytać, ale wiem, że z pewnością to nie koniec mojej przygody z historiami epoki pary.
5-/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję wydawnictwu SQN:
Dużo dobrego słyszałam o tej powieści i chętnie dam jej szansę, mimo że rzadko czytam steampunkowe historie. Mam tylko nadzieję, że jakoś ogarnę tak dużą liczbę postaci.
Na pewno tak, to tak tylko wygląda na początku 😉 Zresztą spis postaci pomaga 🙂
Nie miałam jeszcze okazji czytać niczego w podobnym stylu i pewnie dlatego nie mam przekonania czy by taka powieść do mnie trafiła. Z jednej strony strasznie lubię tak barwnie odmalowane miejsca i żywych bohaterów, ale z drugiej fabularnie nie czuję się w pełni przekonana. Zaciekawiłaś mnie jednak tą książką i na pewno się nad nią zastanowię. W sumie lubię przecież zaglądać w nieznane mi wcześniej literackie przestrzenie.
A czytujesz inne gatunki fantastyki? 🙂 Właściwie jeśli czujesz się dobrze w innych jej odmianach to i tu nie powinno być problemu, bo różnicą jest głównie to, że nie ma elektryczności i wszystko działa na parę.
Pingback: Podsumowanie sierpnia | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku