„Moja walka tom 5” K. O. Knausgård

Autor: Karl Ove Knausgård

Tytuł: Moja walka (#5) / Moja walka (#1)Moja walka (#2)Moja walka (#3)Moja walka (#4)

Wydawnictwo: Literackie

Liczba stron: 805

Rok pierwszego wydania: 2010

Tłumaczenie: Iwona Zimnicka

Źródło: Egzemplarz recenzencki

Wyzwanie: Wielkobukowe wyzwanie (Północny wiatr)


To już piąte moje spotkanie z Karlem Ove Knausgardem w „Mojej walce”, czuję się więc, jakbym wracała do starego znajomego. Co znamienne, nie sądzę, bym chciała się z nim przyjaźnić w rzeczywistości, jednak ta książkowa znajomość, a może trzeba by powiedzieć: obserwacja, na którą autor się godzi i którą sam nasuwa czytelnikowi przed oczy, jest dla mnie w jakiś sposób ważna, ta wiwisekcja życia, pełna spraw wielkich i małych, wzniosłych i płytkich, pięknych i obrzydliwych, istotnych i kompletnie nieważnych: oto życie. W tomie piątym opowieść powoli zatacza koło, gdy Karl Ove dowiaduje się o śmierci ojca i przyjeżdża do domu jego matki, a swojej babki, by wziąć udział w pogrzebie.

522572-352x500Jednak głównym tematem tej księgi jest konstytuowanie się bohatera jako pisarza. Knausgård zaczyna uczyć się w szkole pisania, chce bowiem udoskonalić warsztat i sprawdzić, jak jego teksty odbierają obce osoby. Wraz z małą, kilkuosobową grupą ze współczesnymi skandynawskimi pisarzami w roli nauczycieli bierze udział w zajęciach, w trakcie których pisze i czyta jeszcze więcej niż zwykle. Karl Ove uważa się za obiecującego początkującego pisarza (w tym czasie tworzy głównie krótkie opowiadania), druzgocące jest więc dla niego odkrycie, że uważany jest za najsłabszego twórcę w grupie. Wkrótce musi przyznać wszystkim rację: jest przeciętnym pisarzem, brak mu pomysłów, jest odtwórczy, nie twórczy, brak mu pewnej iskry. Aspirujący literat czuje się upokorzony, jednak nie ustaje w próbach napisania czegoś wartościowego i śle kolejne teksty do wydawnictw, otrzymując kolejne odmowne listy (jeden z nich jest autorstwa Larsa Saabye Christensena). Jego znajomi debiutują, Karl Ove wciąż nie potrafi znaleźć nikogo, kto uwierzyłby w jego teksty. Czytelnik „Mojej walki” ze zdziwieniem przyjmuje kolejne porażki Knausgårda: widząc jego twórczość teraz, gdy pisarz znalazł już swój głos, ma niebywałą okazję śledzić na kartach książki wyboistą drogą autora do wydania jego pierwszego dzieła.

Równolegle toczy się zwyczajne, codzienne życie: Karl Ove przeżywa zawody i miłosne uniesienia, poznaje kolejny raz smak porażki, gdy jego wielka miłość wybiera kogoś innego, po pewnym czasie znów się zakochuje (bohater zdaje mi się mocno kochliwy, może to zresztą pewien znak młodości); tym razem to pierwszy poważny związek zakończony małżeństwem. Jednak mężczyzna zdaje się toksyczny, nie umie zachowywać się w porządku wobec Tonje, ma też poważny problem z alkoholem. Nie potrafi po prostu się napić i dobrze się bawić: nie, on musi się zalać w trupa i niszczyć wszystko wkoło: Karl Ove po alkoholu jest irytujący, nieznośny, płaczliwy, agresywny, niezrównoważony, gwałtowny. Karl Ove po alkoholu niszczy.

To jego awers i rewers: z jednej strony inteligentny, cichy, poukładany pisarz i czytelnik, dobry przyjaciel i wiecznie zamyślony marzyciel, z drugiej awanturnik, alkoholik, niszczący wszystko na swej drodze. Jakoś nie sposób mi go polubić, ale za to umiem mu współczuć i potrafię odnaleźć w nim coś, co rozumiem, coś tożsamego, jakieś skrawki myśli, które mogłyby być moimi myślami, odczucia, które mogę z nim współdzielić, ból, który mogę z nim współodczuwać. Na przykład, gdy pisze o przyjaźni:

Ale przede wszystkim rozmawialiśmy. Obaj dużo czytaliśmy, różnych autorów, i gadaliśmy głównie o tym, czy też raczej od tego wychodziliśmy, bo również nasze własne doświadczenia wplatały się w rozmowy, które niekiedy nie miały końca, potrafiliśmy przegadać noc i kontynuować tego samego dnia po południu, bez żadnego przymusu czy sztuczności, obaj byliśmy żądni wiedzy, u obu głód uczenia się dosłownie pulsował w ciele, obaj czerpaliśmy radość z posuwania się do przodu, bo właśnie to się działo, popychaliśmy się nawzajem, jedno prowadziło do drugiego, i nagle słyszałem, jak zaczynam mówić o czymś, o czym nigdy wcześniej nie pomyślałem, skąd się to brało?

W piątej księdze „Mojej walki” Knausgård zaczyna się trochę powtarzać: do nowych faktów narastających dookoła jego życia dokłada stare, już opisane, i z już (z)użytych wątków tka nowy wzór. Nie wiem, czy Karl Ove nie wpadł w końcu w pułapkę, próbując na tysiącach stron opowiedzieć nam, czytelnikom, o swoim, jak by na to nie spojrzeć, dość jeszcze krótkim istnieniu i przecież wcale nie tak niezwykłym losie, może ta opowieść zaczyna powoli zjadać swój ogon? Może już więcej tu dobrze skonstruowanego opowiadania o swoim życiu, a mniej samego życia? A może tak było od początku? Może taki był plan, byśmy przejrzeli jego grę, dostrzegli poprzez fabułę rusztowanie pisarskiego warsztatu? W końcu to w dużej mierze historia o pisaniu, o stawaniu się pisarzem, o tym, kim jest pisarz i o tym, jak powstaje książka. Mimo małych zastrzeżeń muszę przyznać, że jeśli to przede wszystkim literacki eksperyment autora, który sam chciał sprawdzić, co z niego wyniknie, to jest to eksperyment udany. Karl Ove Knausgård wie jak pisać, by czytelnik z trudem odrywał się od lektury, a jego obnażanie się aż do kości wzbudza zarówno podziw, jak i niesmak. Jest w tym jednak coś narkotycznego, wciągającego, szalenie dobrego i szczerego – i to jest największy atut norweskiego pisarza. Z niecierpliwością czekam na szósty i ostatni tom jego walki.

5-/6

Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję Wydawnictwu Literackiemu:

literackie

11 myśli w temacie “„Moja walka tom 5” K. O. Knausgård

  1. Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy - moje recenzje książek

  2. Pingback: „Moja walka tom 1” K. O. Knausgård | Książkowe światy - moje recenzje książek

  3. Pingback: „Moja walka tom 2” K. O. Knausgård | Książkowe światy - moje recenzje książek

  4. Pingback: „Moja walka tom 3” K.O. Knausgård | Książkowe światy - moje recenzje książek

  5. Pingback: „Moja walka tom 4” K. O. Knausgård | Książkowe światy - moje recenzje książek

  6. Pingback: Podsumowanie stycznia | Książkowe światy - moje recenzje książek

    • Nie, nie powinnaś 🙂 Zbyt dużo jest ciekawych książek, by czytać je wszystkie (niestety!). Ja też mam całe mnóstwo tytułów, za które bardzo chciałabym się wziąć, a jednak jakoś czasu nie starcza.

  7. Śledzę Twoje recenzje kolejnych tomów — nie załapałam się dotychczas na ten fenomen — ale dopiero teraz naszło mnie pytanie: czy mogłabym na przykład przeczytać ten, nie znając poprzednich czterech? Bo temat nierealizującego się pisarza mnie jakoś kusi — ale nie wiem, czy nie potrzebuję do tego jednak tła? Jak to wygląda?

    A poza tym chciałam powiedzieć, że to jest bardzo dobry tekst :-).

    • Tak, możesz spokojnie czytać wybiórcze tomy albo w przypadkowej kolejności, myślę, że się nie pogubisz, bo autor też nie zachowuje chronologii, wraca do różnych wątków, w pierwszym tomie pisze o momencie, gdy był około 40-tki (jak się nie mylę), w drugim nagle cofa się do dzieciństwa, więc… 😉
      I serdecznie dziękuję za miłe słowa 🙂

Dodaj komentarz