Autor: Alicja Rokicka
Tytuł: Wegan Nerd. Moja roślinna kuchnia
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 320
Rok pierwszego wydania: 2016
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Zacznijmy od początku: nie jestem wielką fanką gotowania. Skąd więc wybór do recenzji książki kucharskiej i dlaczego jest to tytuł dla wegan? No cóż, nie lubię spędzać w kuchni zbyt wiele czasu, ale lubię zjeść coś dobrego. Czasem więc przezwyciężam swoje lenistwo i jeśli potrawa nie wymaga ślęczenia w kuchni przez pół dnia to coś sobie pichcę. A czemu wybrałam wegańskie przepisy? Od 14 roku życia nie jem większości mięs (jedyne, co jem to ryby), więc moja kuchnia jest głównie roślinna. Nie jestem co prawda weganką, ale lubię wegańskie potrawy, bo można tam znaleźć wiele inspiracji i ciekawych smaków. Stąd też zainteresowała mnie książka popularnej blogerki ukrywającej się pod pseudonimem Wegan Nerd: „Wegan Nerd. Moja roślinna kuchnia”.
Książka Alicji Rokickiej podzielona jest na dwie główne części: pierwsza, najważniejsza, to oczywiście przepisy, które znów dzielą się na pomysły na śniadania, zupy, sałatki, dania główne, potrawy, które można zjeść z przyjaciółmi, wegańskie dania na święta, wypieki, desery oraz napoje; część druga to krótkie teksty o wegańskim stylu życia. Wegan Nerd tłumaczy między innymi, co powinno znaleźć się w spiżarni „roślinożercy”, opowiada, jak zaczęła się jej przygoda z wegańską dietą, wymienia roślinne źródła wapnia czy tłumaczy, dlaczego weganizm jest ważny. Jako że bardzo wiele osób decyduje się na odstawienie mięsa i produktów odzwierzęcych z powodów etycznych, nie chcąc krzywdzić zwierząt to myślę, że i te „ideologiczne” rozdziały są jak najbardziej istotne, szczególnie dla początkujących wegetarian/wegan.
Jednak clue książki kucharskiej są oczywiście przepisy. Podoba mi się podział na posiłki główne, desery, napoje oraz, nazwijmy to, okoliczności specjalne, to jest potrawy święta i spotkanie z przyjaciółmi (gdzie zakładamy na przykład większą porcję, chcemy też przyrządzić coś szybkiego a równocześnie smacznego). Jeśli chodzi o śniadania to Rokicka proponuje na przykład jaglankę, drożdżówki czy omlet, uczy też, jak zrobić mleko z migdałów i kokosu czy sojonez (majonez z mleka sojowego). Obiady są różnorodne, to zarówno różnorakie zupy jak i obfitość drugich dań, wśród których wymienię tylko francuski gulasz warzywny z pulpecikami czy… steki z kapusty z pomarańczą. Te drugie wypróbowałam i muszę stwierdzić, że danie jest pyszne, a równocześnie proste i szybkie.
Nie dziwi również spora ilość sałatek, ale nie miałam okazji ich jeszcze testować (podobnie jak deserów: miałam ochotę na ciastka z ciecierzycy z masłem orzechowym, niestety nie znalazłam póki co ciecierzycy w puszce), zrobiłam za to jeszcze „twarożek” ze zblendowanych ziaren słonecznika. Pycha!
Ja co prawda jadam nabiał, ale taka pasta to dobra alternatywa, gdy zwykły serek się znudzi. W ogóle uwielbiam wszelkie robione smarowidła, chociażby te z przecieranej fasoli w puszce.
Podoba mi się, że wśród przepisów w książce „Wegan Nerd. Moja roślinna kuchnia” nawet początkujący znajdą coś dla siebie, ale i mistrzowie kuchni nie powinni być zawiedzeni, bo poziom przepisów jest różny. Szkoda tylko, że autorka nie oznaczyła, które przepisy są łatwe, a które trudniejsze. Plusem jest również to, że nie znajdziemy tu zbyt wielu „wydumanych” składników, prawie wszystko można dostać w każdym lepiej zaopatrzonym sklepie spożywczym czy warzywniaku. Piękna jest szata graficzna: nie tylko apetyczne zdjęcia, przy oglądaniu których natychmiast burczy nam w brzuchu, ale i okładka, grafiki w środku książki czy wreszcie absolutnie cudowna wyklejka! Wszystko jest tu dopracowane.

Zdjęcie pochodzi ze strony http://nk.com.pl/wegan-nerd-moja-roslinna-kuchnia/
Podsumowując: jestem zadowolona z wyboru książki Wegan Nerd i na pewno będę z niej korzystać, gdy najdzie mnie ochota na coś pysznego: czy to śniadanie, obiad czy coś słodkiego. Tę książkę warto mieć na półce nawet, gdy nie jest się „roślinożercą”, to po prostu świetna pozycja dla tych, którzy chcą urozmaicić swoją codzienną kuchnię.
5-/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję księgarni internetowej Platon24:
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy - moje recenzje książek
Ile bym dała, by dostać „Wegan nerd” do recenzji 😀 To piękna publikacja! Ja wielokrotnie próbowałam przejść na tę totalnie roślinną stronę mocy 😉 Ale zwykle i tak kończyło się na roślinno-nabiałowej, bo trudno mi zrezygnować z wielu rzeczy, a i trochę nie stać na te wymyślne zamienniki. Dlatego ta książka (jak i cały blog autorki!) to świetny motywator! I te bezy są super! 😀
Ja przyznam, że na bloga nie zaglądałam, jakoś jednak wolę przepisy w formie papierowej 🙂 Chyba że mam w domu np. paprykę i szukam przepisu na dania z papryki, wtedy internet sprawdza się lepiej 😉
Pięknie jest ta książka wydana, to prawda! Tym bardziej miło jest mieć ją na półce 🙂
Mniam. Od jakiegoś czasu planuję wypróbowanie kilku przepisów. Szczególnie, że wege życie potrzebuje urozmaiceń. 😀
Marta, żyjesz! 😀 Nie wiedziałam, że też jesteś na wege diecie 🙂 W takim razie tym bardziej polecam Ci książkę, fajne przepisy 😉
Pingback: Podsumowanie lutego | Książkowe światy - moje recenzje książek