Autor: Magdalena Knedler
Tytuł: Nic oprócz milczenia (Komisarz Anna Lindholm #2) / Nic oprócz strachu (#1) / Nic oprócz śmierci (#3)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 666
Rok pierwszego wydania: 2016
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Wyzwanie: Przeczytam polski kryminał
Po jakże udanym pierwszym wrażeniu, jakie wywarła na mnie komisarz Anna Lindholm, Polka mieszkająca w Szwecji, kraju Wallandera, z którą miałam okazję się poznać we wrześniu tego roku w książce „Nic oprócz strachu” z wielką radością (ale też z niemałymi oczekiwaniami) końcem października zabrałam się do lektury kolejnej części cyklu pod tytułem „Nic oprócz milczenia”. W tomie poprzednim czytelnik rozstał się z Anną Lindholm w przełomowym momencie jej życia, gdy wszystko legło w gruzach, a tajemnice przeszłości, choć nie powinny, wypełzły z mroku i sprawiły, że przyszłość zdawała się tak bohaterce, jak i czytelnikowi cokolwiek niepewna. Jak zatem pani komisarz poradziła sobie z ową nieprzyjazną rzeczywistością?
Cóż, Anna uciekła: uciekła od rodziny, od przyjaciela Lajona, od ukochanego, z którym łączyły ją po tym wszystkim, co się zdarzyło, dość skomplikowane relacje, od swojej serdecznej gosposi Lempi, by odpocząć i wszystko przemyśleć w kusząco oddalonej zarówno od Szwecji, jak i od Polski – Wenecji. Włoskie malownicze miasteczko pełne wąskich, krętych uliczek wydaje się Annie najwłaściwszym miejscem, by uciec od wspomnień. Jednak odpoczynek nie będzie jej dany, bowiem pierwszego dnia karnawału policjantka natyka się na ciało tajemniczego gondoliera. Mężczyzna ma na sobie strój i maskę, jednak oba te elementy zdają się do siebie nie pasować. Czy to znak od mordercy, który chciał w ten sposób coś przekazać?
W komisarz Lindholm odzywa się śledczy, więc zanim na miejsce zbrodni przybędzie wenecka policja, sama zaczyna badać zwłoki, szukając zostawionych przez zbrodniarza tropów. Gdy więc na miejscu pojawia się commissario Antonio Valli, ma już pewną teorię… Szorstki policjant, ku zdziwieniu przełożonych i własnemu, pozwala obcej policjantce wmieszać się do śledztwa. Może jako straniera, obca, patrząca na sprawy z boku osoba okaże się skuteczniejsza od lokalnej policji? Szczególnie, że okazuje się, że sprawa nie jest prosta, a zbrodni jest więcej. Jakby tego było mało, uwikłani w nią są członkowie potężnych i zamożnych włoskich rodzin, z zasady „nietykalni”. Co przyniesie śledztwo pod połączonymi, włosko-szwedzkimi siłami i jak rozwinie się znajomość Anny i Antonia?
Kim była Anna? Dopiero tutaj właśnie uznała, że nie wie. Kiedy wyrwała się z kontekstu, odseparowała od przestrzeni, która ją definiowała, i od ludzi, z którymi łączyły ją bliskie relacje. Tutaj była nikim.
Cóż, początkowo byłam trochę zawiedziona faktem, że Magdalena Knedler postanowiła przenieść miejsce akcji z mrocznej Szwecji o typowo kryminalnej proweniencji do wypełnionej gondolami Wenecji. Szybko się jednak okazało, że i romantyczna po wierzchu Wenecja, gdy zedrzeć z niej wierzchnią, znaną turystom warstwę, również ma swoje ciemne tajemnice, czemu sprzyjają mało znane, wąskie zaułki czy przelewająca się przez progi acqua alta, wysoka woda. Śledztwo, w które wikła się Lindholm, jest jeszcze ciekawsze i lepiej skonstruowane niż to z tomu pierwszego. Nawet nie próbowałam zgadywać, kto jest mordercą, bo jestem bardzo kiepska w odkrywaniu powieściowych złoczyńców. Dałam się więc prowadzić autorce za rękę i z przyjemnością muszę stwierdzić, że kilka razy mnie zaskoczyła.
Ponurą atmosferę pełną niedomówień rozjaśnia tu i ówdzie obecność Lajona, niezastąpionego (choć czasem niepożądanego) przyjaciela z Polski. Brakowało mi za to Lempi, która została w Szwecji, gdzie pod nieobecność Anny zajmowała się jej domem, ale wynagrodziła mi to nowa, intrygująca postać: a jakże, commissaria Vallego. Ta jakże odmienna od innych męskich bohaterów cyklu postać, dodała historii powiewu świeżości. W całości kupuję wątek Anna-Antonio – jak się domyślacie, na stosunkach typowo zawodowych się tu nie skończy, ale… Magdalena Knedler zgrabnie uniknęła przesłodzenia, ale też zbytniego udramatyzowania tego wątku. Proporcje są dobre, a relacja obojga policjantów wypada w związku z tym wiarygodnie. Pisarka ma zresztą talent do kreowania wyrazistych, acz nie przerysowanych postaci: Anna, Lempi, Vidar, Lajon, Lidka, Antonio… Dzięki obyczajowemu tłu czytelnik, poza zaangażowaniem w kryminalną zagadkę, niepostrzeżenie wiąże się emocjonalnie z bohaterami.
Ach, jeszcze jedno! Magda pytała mnie, który tom bardziej przypadł mi do gustu. Przyznam, że pierwszy wysoko zawiesił poprzeczkę, ale drugi jest jeszcze lepszy (szczególnie pod względem kryminalnym, bo obyczajowo jest bardzo dobrze – i równo – od samego początku). Muszę przyznać, że z niecierpliwością czekam na kontynuację losów Anny Lindholm.
5+/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona:
Pingback: „Nic oprócz strachu” M. Knedler | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy - moje recenzje książek
Czytałam tylko pierwszą część i nie przekonała mnie. Nie wiem dlaczego. Może ten tor z arszenikiem…raczej mnie to śmieszyło.
O, naprawdę? A ja się dałam porwać historii, no ale to już wiadomo – ilu czytelników, tyle opinii 🙂 Skoro Ci się nie podobało to nie zmuszam, ale jestem zdania, że wątek kryminalny jest tu lepszy niż w pierwszym tomie.
To może się skuszę. Ale najpierw chyba spróbuję książek Małgorzaty Rogali 🙂
Ja zawsze daję autorowi dwie szanse (chyba że za pierwszą było naprawdę, naprawdę źle), ale każdy ma swoje metody 😉
Rogala też jest świetna, polecam z czystym sumieniem.
Pingback: Podsumowanie listopada | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: „Nic oprócz śmierci” M. Knedler [PATRONAT] | Książkowe światy - moje recenzje książek