Autor: Jakub Małecki
Tytuł: Ślady
Wydawnictwo: SQN
Rok pierwszego wydania: 2016
Liczba stron: 304
Źródło: Egzemplarz recenzencki
Jakub Małecki stawia przed recenzentami trudne zdanie, a przynajmniej ja je jako takie odbieram. Wcale niełatwo było zrecenzować „Dygot”, a teraz czuję podobny opór przy okazji recenzji najnowszej jego książki, „Śladów”, przy której problem pojawia się już, gdy mamy je przyporządkować gatunkowo. Czy jest to zbiór opowiadań czy jednak swoista powieść, którą luźno łączą bohaterowie i miejsca? Małecki nie lubi, gdy jego książki da się łatwo szufladkować i to widać – jego historie można by na upartego nazwać ambitną literaturą obyczajową z elementami realizmu magicznego, lecz to wciąż będzie za mało. „Ślady” to książka, którą lekko się czyta, lecz trudno skrystalizować wrażenia, jakie się ma po lekturze.
Historia zaczyna się, gdy ginie młody Tadeusz. Umiera na wojnie, od kuli, jednak nie umiera całkowicie, a jego cząstka będzie od tej pory trwać w życiach innych. Od Kwilna do Warszawy, z Warszawy do Byczyny, przez Poznań i przez Szczyrk: kolejni powiązani ze sobą ludzie rozjeżdżają się po Polsce, ale ich jądro zdaje się tkwić w jednym punkcie, w kuli, która leci, by w końcu rozorać policzek Tadeusza dawno, dawno temu.
Każdy z krótkich rozdziałów poświęcony jest innej postaci: znajduje się tu na przykład historia Chwaściora, wiejskiego dziwaka, który chadzał nago, spał w oborze i pięknie grywał na flecie czy Ludwika, którego życie skończyło się, gdy jego żona zginęła pod gruzami. Gdy tak się czyta kolejne historie, jakie serwuje czytelnikowi Małecki, dochodzi się do wniosku, że jakieś takie te żyćka małe, wszystkie nieudane, każde z jakimś defektem. Widać wyraźnie, że czegoś tam nie ma, trudno uchwycić czego, bo gdyby wypowiedzieć to na głos, wyszedłby nam banał. No bo co: szczęścia, sensu życia? A potem myśli się, że to nie są istnienia małe i byle jakie, to są istnienia przeciętne, takie, jakie mamy my sami i większość ludzi. Jakub Małecki potrafi zaczarować codzienność w takie słowa, że to, co zwykłe staje się fabularnym majstersztykiem.
Myśli o tym, jakie to okrutne, że u starych ludzi śmierć powoli zastępuje życie. Najpierw te wszystkie pogrzeby, na które chodzisz, coraz bardziej odrętwiały. Później te wszystkie choroby, które w tobie zamieszkują. Wszystkie organy, które powoli przestają funkcjonować: nerki, oczy, żołądek, płuca. Serce. Kiedy przychodzi koniec, jesteś już prawie całkiem martwy.
Opowiadania składające się na zbiór „Ślady” oscylują wokół tematyki życia i śmierci. Jaki ślad po sobie zostawimy? Czy pamięć starej wariatki to dostateczny ślad? Czy są nimi wspomnienia blaknące z każdym dniem? Czy ważne są te ślady, które koła gwałtownie hamujących samochodów zostawiają na asfalcie?
Wszystko jest ważne i nic nie jest ważne – chce się odpowiedzieć w stylu narratorów z książek Szczepana Twardocha. Z perspektywy jednostki przedstawione zdarzenia to pewien koniec, a z perspektywy wszechświata… Wiadomo. Jakub Małecki bada życie człowieka pod lupą i mistrzowsko przedstawia nam jego mikrokosmos, boleśnie nam przy tym uświadamiając, że nasze życie też jest takie: zwyczajne, choć dla nas oczywiście najważniejsze. Jego narrator patrzy z zewnątrz, oczyma istoty wyższej: może Śmierci, a może jeszcze kogoś innego? Tej książce zaszkodziłyby sztywne ramy, więc nie będę jej w nich zamykać. Niech „Ślady” rozchodzą się swobodnie jak kręgi na wodzie. Polecam Wam lekturę: to jedna z tych książek, której wielkości nie oddadzą opisy – to trzeba sprawdzić samemu.
6/6
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję wydawnictwu SQN:
Pingback: Recenzje od A do Z | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: #Jesienny Book TAG | Książkowe światy - moje recenzje książek
Widzę, że „Ślady” robią nie mniejszą furorę od „Dygotu”. Cieszy mnie, że Małecki zyskuje czytelników. Czekam z niecierpliwością na jego kolejną powieść:)
Ja też czekam 🙂 Ponoć już się pisze!
Ja dopiero zamówiłam i nie mogę się doczekać lektury. : -)
Zatem udanej lektury 🙂
Świetne są „Ślady”, wiedziałam, że Ci się spodobają. Czytając Twoją recenzję przeżywam lekturę jeszcze raz 🙂
Też tak czułam, już jak czytałam opis 🙂 Cieszę się, że się nie zawiodłam ❤
Pingback: Podsumowanie października | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: Najpiękniejsze okładki 2016 roku | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: „Rdza” J. Małecki | Książkowe światy - moje recenzje książek
Pingback: „Święto ognia” J. Małecki | Książkowe światy ‒ piszę o książkach od 2013 roku