Cześć kochani! Chwilę mnie nie było na blogu. Wybaczcie to milczenie 🙂 Jeśli chodzi o recenzje, czytam teraz cykl Szpiedzy Aleksandra Makowskiego, zbiorcza recenzja trzech tomów pojawi się w okolicy 1 czerwca. Natomiast głównym powodem mojego milczenia jest to, że w dniach 20-22 maja byłam w Warszawie na WTK. Dziś zapraszam Was na relację z tych trzech cudownych dni – nie byłam w stanie napisać notki od razu, bo musiałam trochę ochłonąć, a poza tym… wiedziałam, że tą relacją zamknę temat targów, a bardzo chciałam jeszcze trochę nimi pożyć 🙂 Było cudownie ❤
Do Warszawy przyjechałam w piątek przed 13, ale od razu zakładałam, że tego dnia nie wybiorę się na stadion, a poświęcę ten czas na spacer po mieście i spotkania z ludźmi, a właściwie z jednym człowiekiem: przecudownym Jerzym, którego możecie kojarzyć z jego kanału o nazwie Kto czyta, żyje podwójnie 🙂 Gdybyście go nie znali, to podrzucam Wam link – tu możecie obejrzeć jego relację z WTK:
To strasznie fajne, znaleźć taką bratnią duszę, z którą nigdy, ale to NIGDY nie kończą się tematy do rozmowy 🙂 Nie będę się specjalnie rozpisywać na ten temat, zostawiam Was za to z pamiątkową fotką:
Sobota i niedziela były już za to zdecydowanie targowe i bardzo intensywne. Miałam całą rozpiskę i listę książek, na których chcę zdobyć podpisy autorów. Może nie było tego aż tak dużo, ale i tak nie umiałam się spakować w pięćdziesięciolitrowy plecak i musiałam zrezygnować z dwóch książek, żeby w ogóle jakoś się zabrać 😀 W rezultacie do Warszawy pojechałam z jedenastoma książkami.
Pierwszą osobą, do której wybrałam się w sobotę, był Aleksander Makowski, autor serii Szpiedzy, którą właśnie czytam. Udało mi się wydusić kilka słów (zawsze tak się stresuję spotkaniami z pisarzami i nie wiem, co powiedzieć…) i zdobyć autograf.

Za zdjęcia dziękuję Jerzemu z Kto czyta, żyje podwójnie
Następnie pobiegłam do jedynego zagranicznego pisarza na mojej liście, Tahara Ben Jellouna, którego powieść „Dziecko piasku” absolutnie mnie zachwyciła. Było całkiem zabawnie odświeżyć mój angielski i wytłumaczyć autorowi, że mam dwa egzemplarze tej samej książki, ponieważ jeden jest dla mnie, a drugi dla mojego przyjaciela 😀 Próbowałam nawet przeliterować po angielsku imię J-E-R-Z-Y, ale zakończyło się to fiaskiem i musiałam zapisać je na karteczce 😀 W każdym razie autografy zostały zdobyte!
Przy okazji spotkałam Ościa z Wspieraj kulturę i Blankę ze Stalowej Magnolii 🙂 Spotkania ze znajomymi to naprawdę jedna z najmilszych rzeczy na targach książki!
Potem ustawiłam się w kolejce do Jakuba Małeckiego, którego „Dygot” zrobił na mnie swego czasu ogromne wrażenie. Nie udało mi się podpisać książki w Krakowie, więc wiedziałam, że tym razem nie mogę już odpuścić. Udało się! Przy okazji dowiedziałam się też, że kolejna powieść autora już powstaje, i że jak wszystko dobrze pójdzie, to można się jej spodziewać już jesienią, oczywiście w wydawnictwie SQN.

Za zdjęcie dziękuję Miłce z Mozaiki Literackiej
O 15:00 wpadłam do Joanny Opiat-Bojarskiej, tego stanowczo nie mogłam odpuścić! Co prawda zmęczenie dało mi się już we znaki i mam wrażenie, że byłam średnio ogarnięta, ale cieszę się, że miałam szansę porozmawiać z Joasią i zdobyć chyba najdłuższą dedykację od pisarza jaką posiadam!

Za zdjęcia dziękuję Agacie

Czekam na dalsze losy Aleksandry Wilk!
Resztką sił dowlokłam się do stoiska Prószyńskiego, gdzie stanęłam wraz z Jerzym w długiej kolejce do Katarzyny Puzyńskiej. Wahałam się, czy iść do Kasi, ponieważ nie miałam żadnej książki do podpisu, chciałam jednak przy okazji choć wpaść i się przywitać oraz zrobić pamiątkową fotkę 🙂 Kasia była świetnie przygotowana na każdą okazję, i podpisała mi się na broszurce zapowiadającej „Łaskuna”, czyli szósty tom serii o Lipowie. Obiecuję, że nadrobię czytanie kolejnych części!

Za zdjęcia dziękuję Jerzemu
W ten sposób skończyła się przemiła, choć zabiegana i męcząca targowa sobota. W niedzielę niby miało być już spokojniej i liczyłam na to, że może nogi nie będą mnie tak boleć, ale w planach był Mróz… Remigiusz Mróz. To zapowiadało najdłuższe dla mnie stanie w kolejce na całych targach. Ale czego się nie robi dla ukochanego autora? 😉
Najpierw jednak udałam się do Zygmunta Miłoszewskiego. Spodziewając się tłumów, ustawiłam się na początku kolejki, i było to posunięcie ze wszech miar mądre, bowiem za mną wił się jeszcze naprawdę dłuuugi ogonek… Miłoszewski jest przemiły i cieszę się, że udało mi się z nim spotkać.

Za zdjęcia dziękuję Tomkowi
A potem zrobiło się wesoło, ponieważ o 13:00 zaczynały się spotkania z: Pauliną Mikułą, Remigiuszem Mrozem i Grzegorzem Kalinowskim, a na wszystkich chciałam być i zdobyć od autorów podpisy. Co tu zrobić, roztroić się? Na szczęście udało się jakoś opanować sytuację: mojego Tomka poprosiłam, by pobiegł do Kalinowskiego, a sama popędziłam z Jerzym najpierw do Mikuły, żeby ustawić się na początku kolejki, a potem do Mroza, gdzie nastawiłam się na długie stanie.

Autograf, który mam dzięki Tomkowi
Nie wiem dlaczego, ale najbardziej trzęsły mi się nogi, gdy szłam porozmawiać z Pauliną Mikułą. Zupełnie niepotrzebnie, bowiem Paulina jest przemiła i z uwagą słucha, co się do niej mówi. No ale cóż, jednym trzęsły się nogi, a innym ręce (pozdrawiam fotografa) 😀

Za zdjęcia dziękuję Jerzemu

Klaruję Paulinie coś w temacie stereotypów, że po polo nie ma życia 😀
No i cóż, potem stanęliśmy w ogromnej kolejce do Remigiusza Mroza. Mróz był też w sobotę, ale założyłam, że sensowniej będzie podejść do niego w niedzielę, gdy z pewnością będzie mniej ludzi. No i było mniej, choć wciąż czekaliśmy ponad godzinę. Ale co to było za miłe oczekiwanie! W sobotę przeszłam się wzdłuż kolejki, bo z tyloma osobami umówiłam się „pod Mrozem”, że pewna byłam, że spotkam tam trochę znajomych twarzy – i nie pomyliłam się! Natomiast w niedzielę stałam w kolejce w przemiłym towarzystwie Jerzego, Tomka, Pawła i innych 🙂 Paweł nawet nagrał z tego vlog… Po szczegóły odsyłam tutaj:
(ja i Jerzy pojawiamy się na chwilę ok. 1:57)

#BestFriends #NaJednymKrześle 😀
Mieliśmy oczywiście swoje plany co do Mroza… Bo spotkania z Remigiuszem Mrozem w moim wykonaniu nigdy nie mogą być normalne 😀 Stąd poza tym, że siadając, walnęłam Mroza kolanem (za co go przeprosiłam i usłyszałam w odpowiedzi: Spoko, ja wiedziałem, że kiedyś mi się od ciebie dostanie!), zrobiłam jeszcze wraz z Jerzym pewną sesję zdjęciową 😀 Oto efekt:

#WewnętrznyZordon i #WewnętrznaChyłka pozdrawiają!
Nie zabrakło też wspólnego selfika:
No i jest autograf:

Na zawsze Generalissimus
Na tym skończyło się zdobywanie autografów. Udało mi się uzyskać wszystkie podpisy, na które liczyłam!
I tu powinno nastąpić coś, czego chyba wszyscy oczekiwali (bo dostałam ileś pytań na ten temat), a co nie nastąpiło, ku zdziwieniu i bulwersowi nie tylko innych, ale i mnie samej (autofoszek)! Mianowicie miałam iść na książkowe zakupy, ale tego nie zrobiłam. Zmęczenie wzięło górę. Jak już usiadłam na trybunach, to stwierdziłam, że nie wstaję, dopóki nie będę musiała zebrać się na dworzec. W ten sposób przywiozłam ze sobą tylko jedną książkę więcej, niż zawiozłam do Warszawy, mianowicie „Maga” Fowlesa, którego otrzymałam jako spóźniony urodzinowy prezent od Jerzego. Bardzo, bardzo dziękuję ❤
W związku z tym moje targowe zdobycze prezentują się bardzo skromnie:
Pozbierałam tylko kilka plakietek, zakładek od blogerów i dostałam magnesy od Ościa 🙂
Ale wiecie co? Dla mnie targi książki to przede wszystkim LUDZIE 🙂 Jasne, książki są ważne, autografy to super sprawa, spotkania autorskie sprawiają mi wiele radości, ale jednak najfajniejsze jest to, że jest to jedna z dwóch okazji w roku (drugą są targi w Krakowie), gdy można się spotkać z ludźmi, z którymi zwykle nie ma szans się zobaczyć. Dziękuję wszystkim tym, którzy do mnie podeszli, porozmawiali, zrobili sobie pamiątkową fotkę (jeśli jeszcze coś macie, wyślijcie mi to, proszę, w wiadomości na fanpage’u lub na maila: karolina.sosnowska88[at]gmail.com, chętnie pooglądam!) i sprawili, że te targi były naprawdę wyjątkowe 🙂 Specjalne, ogromne podziękowania dla mojego Tomka, który jak zwykle towarzyszył mi w przeżywaniu mojego szmergla, nosił mój plecak, pomagał zdobywać autografy i generalnie był mi wsparciem ❤ Drugie, absolutnie wyjątkowe „dziękuję” należy się Jerzemu, mojemu cudownemu Przyjacielowi <3, z którym spędziłam sporo czasu przez te 3 dni (choć ciągle mam niedosyt), za co jestem bardzo wdzięczna. Już odliczam dni do października, gdy zobaczymy się na Krakowskich Targach Książki!
Na koniec zostawiam Wam garść zdjęć:

Z Diane Rose (Recenzje z pazurem) i Miłką (Mozaika Literacka)

Z Agatą (Bookend) i Jerzym (Kto czyta, żyje podwójnie) – i kartką dla Hasacza, który był z nami duchem!

Z Tomkiem

Ponownie z Jerzym 🙂 ❤

Z Anią (Świat książkowych recenzji)

Z Piotrem (Czwarta Strona), Martą (Na regale u Marty Mrowiec), Tomkiem (Nowalijki) i Eweliną (Spacer wśród słów)

Osobne zdjęcie z Misterem Targów też musiało być 🙂

I jeszcze jedna fota z Martą

Cudowne spotkanie z Blanką (Stalowa Magnolia) Cieszę się, że wreszcie była okazja, by dłużej pogadać!

Z Anią (Myśli i słowa wiatrem niesione)

Pozdrowienia dla Hasacza
Ach, powiem Wam jedno: było wspaniale i mam wrażenie, że żadna relacja nie jest w stanie wyrazić tego, ile szczęścia dał mi ten wyjazd! Mam naładowane akumulatory naprawdę na wiele dni. DZIĘKUJĘ ❤
Widziałam Cię w sobotę! Akurat pędziłam żeby ustawić się na końcu kolejki do Mroza (2.5 godziny czekania) 🙂 Obiecuję sobie, że następnym razem zwalczę nieśmiałość i podejdę 🙂
Ooo, podejdź koniecznie 🙂 Ja nie gryzę, a bardzo miło by mi było pogadać 😀
Podejdę na pewno! Akurat martwiłam się, czy zdążę do Mroza, bo kolejka była ogromna, a ja na samym jej końcu prawie. Na szczęście udało się 😉
No to super 🙂 Fakt, w sobotę ta kolejka była gigantyczna…
Oj tak, żadne słowa nie oddadzą tego co dzieje się na WTK 🙂 To trzeba poczuć na własnej skórze, mimo że mija już czwarty dzień od targów to ja nadal nie potrafię opanować uśmiechu, który cały czas widnieje na mej twarzy. Dziękuję Karolina za chwilę rozmowy. Moc buziaków i uścisków ❤ :*
I ja Tobie dziękuję :* Te cudowne wspomnienia po WTK zostaną ze mną na zawsze 🙂
oo widzę że niexle się obłowiłaś jeśli chodzi o autografy – ja to nie mam cierpliwości stać w tych kolejkach 🙂 ja o Targach napisze niebawem, ale w moim wydaniu były skromniejsze – zazdroszczę ludziom, którzy są tak otwarci i pewni siebie, że do każdego potrafią podejść, pogadać, ja niestety tak nie mm, ale i tak jestem zadowolona z Targów i moich zdobyczy 🙂 piękne zdjęcia 🙂
To najważniejsze, że jesteś zadowolona 🙂 Uwierz mi, że ja też nie jestem śmiała, podchodzenie do ludzi przysparza mi sporo stresu. Ale warto się przełamać 🙂
Ja też bardzo się cieszę, że wreszcie był czas pogadać dłużej ❤ ❤ Już czekam na Kraków! 🙂
Ja też! Mówiąc szczerze, już się nie mogę doczekać 🙂
I dziękuję za zaprowadzenie nas do super knajpki z przepysznym jedzeniem :*
Targi na bogato! 🙂 Jeszcze raz napiszę, że bardzo cieszę się, że się poznałyśmy 🙂 Widać, że i dla Ciebie było to wydarzenie przez duże „W” 🙂 Pozdrawiam!
Zdecydowanie! 🙂 To był piękny weekend, bardzo mi podładował akumulatory 🙂 Super, że do mnie podeszłaś i mogłyśmy pogadać 🙂
Zazdroszczę, zazdroszczę, zazdroszczę!! 🙂
Nooo, było super 🙂 A Ty byłaś na targach?
Widzę, że targi wyjątkowo udane! 🙂
Bookeaterreality
Tak! Było dokładnie tak super, jak sobie wymarzyłam, że będzie ❤
Samą relacją wzbudziłaś we mnie taką zazdrość, że głowa mała 🙂 Cieszę się, że udało Ci się spotkać tylu autorów i ich podpisy. Nie miałabyś nic przeciwko, żeby zniknęła Ci broszurka od Kasi Puzyńskiej? ;D ❤
Hahaha 😉 No było naprawdę super 🙂 Mam nadzieję, że Ty też zaznasz kiedyś magii targów, może do Krakowa uda Ci się wpaść? 🙂
Żałuję, że nie byłem ;(
Ooo 😦 Może uda się w październiku wpaść do Krakowa?
Koniecznie!:)
Ja też się wybieram, tego nie można przegapić 🙂
Fantastycznie! Widzę, że byłaś tak zabiegana, że miałam farta, iż Cię spotkałam tuż przed wejściem, potem już nie było szans 🙂
O, gdzieś w kolejce by pewnie dało radę mnie złapać 😉 Ale fakt, nalatałam się ponadprzeciętnie, ale warto było 😀 I jak zawsze miło było Cię zobaczyć 🙂
Fajnie było się spotkać 🙂
Też mi było miło 🙂
Się absolutnie zgadzam, nie da się opisać, trzeba przeżyć. I to zmęczenie rozumiem. Jak w niedzielę skończyłam ten maraton, to nie mogłam wypocząc, nic mi się już nie chciało i dalej odsypiam.
Ja już odespałam, teraz mnie tylko tęsknota szarpie 🙂 Tak wspaniale było, aż chciałoby się taki weekend szybko powtórzyć.
Pingback: Podsumowanie maja | Książkowe światy - moje recenzje książek