Spotkanie z Adamem Wajrakiem (Katowice. 1.12.2015)

Około pół roku temu narzekałam, że jeśli chodzi o literaturę, na Górnym Śląsku niewiele się dzieje. Co widziałam jakieś ciekawe spotkanie autorskie, to odbywało się ono a to w Krakowie, a to w Warszawie, a to nad morzem. Jednak książkowa wróżka widocznie mnie wysłuchała, bowiem gdzieś tak z początkiem jesieni coś się ruszyło. Było spotkanie z Twardochem w Rybniku, były bardzo przyzwoite I. Śląskie Targi Książki, a wczoraj… Wczoraj do Katowic zawitał Adam Wajrak.

Spotkanie kręciło się wokół jego najnowszej książki „Wilki”. Dziennikarz i przyrodnik zebrał naprawdę spore grono słuchaczy, a musicie wiedzieć, że wiek zgromadzonych mieścił się w przedziale 5-80 lat (sądząc na oko). Choć pomieszczenie katowickiej biblioteki na osiedlu Witosa było niewielkie, jakoś udało się tam wcisnąć całkiem sporej liczbie dzieci, młodzieży i dorosłych. Dość szybko zabrakło miejsc w kilku rzędach krzeseł i stołeczków dla dzieci. Dla tych drugich szybko zostały doniesione poduchy i dywaniki, dorośli musieli jednak zadowolić się miejscami stojącymi. Ja szczęśliwie przybyłam na tyle wcześnie, że złapałam miejsce mniej więcej naprzeciw Wajraka i prowadzącego spotkanie, w trzecim rzędzie krzeseł.

Dziennikarz wydawał się lekko zdziwiony frekwencją i przyznał na wstępie, że bardzo mu miło, że tylu nas tu jest. Odpowiedziały mu przyjazne okrzyki „nam też jest miło” 😀 Prowadzący, nie przedłużając, przeszedł do pytań, kręcących się wokół wilków i „Wilków”. Posłuchaliśmy więc o tym, ile w Polsce mamy tych pięknych zwierząt (koło tysiąca, a choć od kilku lat liczba wilków rośnie, dzieje się to dość powoli), jak to się stało, że Adam Wajrak zamieszkał w puszczy i skąd pomysł pisania o zwierzętach (wiecie, że dziennikarz zaczynał od artykułów o… polityce?) oraz jak wyglądały jego spotkania z wilkami, była też mowa o tym, że w Polsce zwierzęta te są pod ochroną, jednak mimo tego zdarzają się ataki kłusownicze.

adam wajrak 2

Zdziwiłam się, bo prowadzący zadał jedynie cztery pytania, a mimo tego, że Adam Wajrak odpowiadał naprawdę ciekawie i wyczerpująco, wydało mi się, że to bardzo mało, jakby nie wiedział, o co właściwie pytać. Może jednak po prostu przewidział, że będzie mnóstwo pytań od publiczności… Bowiem gdy prowadzący oddał słuchaczom głos, okazało się, że wypytywaniu nie było końca. Pytali starsi i młodsi, a przyrodnik cierpliwie odpowiadał, odpowiadał, i odpowiadał… W ogóle mam wrażenie, że Wajrak to bardzo spokojny, ciepły i sympatyczny mężczyzna.

Dowiedzieliśmy się więc jaka jest najciekawsza przygoda, jaka spotkała go w puszczy (choć sam zaznaczył, że codziennie coś go zaskakuje, a tym razem opowiedział o niespodziewanym spotkaniu z wilkami), czym się różnią polskie lasy od Polskich Lasów, jakiego zwierzęcia żyjącego w puszczy Wajrak jeszcze nie zobaczył (był to ryś), jakie odgłosy wydaje sóweczka i że wilki to bardzo ciekawskie stworzenia, a także poznaliśmy odpowiedzi na super pomysłowe pytania od dzieciaków, na przykład:

  • Czy jak szedłbym lasem z psem i spotkałbym wilka, to jest szansa, że wilk zjadłby psa, a mnie nie? (Odp.: Wilk by się na pewno tak wystraszył, że nie zrobiłby wam krzywdy i uciekł.)
  • Czy wilczyca przygarnęłaby psiego szczeniaka? (Odp.: Całkiem możliwe.)
  • Czy można oswoić wilka? (Odp.: Tak, ale nie powinno się tego robić.)
  • Czy jak w filmach są takie sceny, gdzie pojawiają się wilki i one giną, to to nie jest naprawdę? (Odp.: Nie jest. I w tych filmach nie grają wilki, tylko wilkopodobne psy, na przykład malamuty.)

Adam Wajrak opowiedział też w jaki sposób rzucił palenie. Kiedyś był nałogowym palaczem i uważał, że palenie „jest takie fajne i miłe” i mimo namów bliskich nie chciał rzucić. Denerwowało go jednak, że jego znajomy, który był w puszczy gościem, praktycznie zaraz po przyjeździe spotkał rysia, którego on nie potrafił spotkać od lat. Gdy sytuacja się powtórzyła, zadeklarował się, że rzuci natychmiast, gdy spotka to zwierzę. No i, jak to się mówi… Uważaj, czego sobie życzysz, bo jeszcze się spełni 🙂 Niedługo potem jechał z Nurią (swoją żoną) przez las samochodem i nagle zobaczył znikającą w krzakach nieznaną mu, zwierzęcą pupę. Było już po zmroku, więc niewiele widział, ale poprosił żonę, by obróciła auto, żeby złapali zwierzę w światło reflektorów. No i to był on – ryś 😀 Dziennikarz marzy, by spotkać go jeszcze za dnia, żeby mógł zrobić mu fotografię. A palenie faktycznie wtedy rzucił.

Adam Wajrak opowiadał też, że po puszczy zawsze chodzi z aparatem, choć ma ciężki, specjalistyczny sprzęt. Nigdy jednak nie wiadomo, kiedy trafi się na jakieś ciekawe zwierzę – na przykład nie powstałoby zdjęcie widniejące na okładce „Wilków”, gdyby nie to, że przyrodnik jak zwykle targał ze sobą aparat fotograficzny. Mężczyzna przyznał też, że gdy idzie w las, nie nastawia się, że spotka jakieś konkretne zwierzę: gdy spotka wilki, cieszy się z wilków, gdy widzi żubry, z radością patrzy na żubry, a kiedy trafi się sóweczka… Cóż, cieszy się i z sóweczki! To bardzo sympatyczne, bo widać, że Wajrak faktycznie kocha zwierzęta i wygląda na to, że Puszcza Białowieska to jego mały raj na ziemi.

Na koniec, przed podpisami, autor poprosił, byśmy zapozowali mu do zdjęcia. Gdy już się wyszczerzyliśmy w uśmiechach, poprosił: „A pokażcie książki!” 😀 No i wyszło tak:

adam wajrak

fot. Adam Wajrak

Gdybyście mnie szukali: jestem na środeczku pod regałem, zaraz za panem w zielonej koszuli w kratę 😀

No i teraz zostały już tylko autografy. TYLKO. Adam Wajrak śmiał się, że ostatni autobus ma o 23, więc chyba wszystkim książki zdąży podpisać 😉 Ciekawa jestem, do której tam siedział, bo jak zaczął podpisywać (i, co ważne, rysować zwierzątko w każdej podsuwanej książce), tak ja, stojąca dość daleko w kolejce, spędziłam w niej półtorej godziny (przysięgam, z zegarkiem w ręku!). Było jednak tak sympatycznie, że prawie tego nie odczułam. Gdy już doturlałam się do Wajraka z moimi pięcioma książkami, powiedziałam nieśmiało, że ja w takim razie poproszę wilka w „Wilkach”, a w reszcie zadowolę się samym autografem, na co przyrodnik odpowiedział ze stoickim spokojem: „Nie, nie, spokojnie…”, po czym wyrysował mi zwierzątko w każdej jednej książce 😀 I tak karty moich książek ozdobiły: wilk, niedźwiedź, łoś, żubr i… ponownie wilk, bo chyba już panu Adamowi zabrakło weny 😉

adam wajrak dźwiedź

Tu akurat niedźwiedź

Spotkanie było przemiłe i nawet nie wiem kiedy minęło tyle czasu. Z tego wszystkiego ledwie zdążyłam na swój autobus – no i, jak to zwykle ja, zgubiłam się prawie po drodze na przystanek. Szczęśliwie wyznając zasadę „koniec języka za przewodnika” trafiłam na miejsce w samą porę, by wsiąść do autobusu. I wiecie co? Wyszłam z domu o 15.00, a wróciłam o 21.30. Czy było warto? Totalnie!

9 myśli w temacie “Spotkanie z Adamem Wajrakiem (Katowice. 1.12.2015)

  1. O matko, aż mi się gęba cieszy, kiedy czytam tę notkę 🙂 Dzięki pozytywnej energii i Twojej, piszącej tego posta, i samego Wajraka, którą udało Ci się tu jakimś cudem „przenieść” 🙂 A na Śląsku oby więcej takich akcji! ^^

    • Dziękuję! Wajrak jest bardzo sympatyczny i ciepły, cieszę się, że to „widać” w tej notce 🙂 A na Górnym Śląsku ostatnio się dzieje – 11.12. wybieram się na spotkanie z Martą Kisiel 😀

  2. Super relacja! Musiało być naprawdę sympatycznie! Muszę podręczyć mojego prywatnego Mikołaja, żeby mnie obdarował książką (powiem, że też powinien przeczytać :))

  3. Pingback: Spotkanie autorskie z Martą Kisiel (Katowice, 11.12.2015) | Książkowe światy - moje recenzje książek

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s