Nawet nie wiem jak mam zacząć ten wpis. Jestem tak szczęśliwa z powodu tego wszystkiego, co przeżyłam w ten weekend, co usłyszałam, kogo spotkałam, że po prostu brak mi słów! No dobra, kłamałam. Słów będzie aż nadto 😀
Do Krakowa przybyłam w piątek po południu i po sympatycznym spacerze Plantami wylądowałam w swoim hostelu na Kazimierzu. Kraków ma w sobie coś takiego, że chociaż odwiedziłam go już spokojnie z 10 razy, to nadal mnie zachwyca. Kocham klimat tego miasta!
Piątek to także dzień, w którym poznałam wreszcie moją ukochaną siostrę – Przyczajonego Hasacza! ❤ ❤ ❤ To naprawdę niesamowite, że ktoś zapoznany przez internet 5 miesięcy wcześniej może się stać tak bliski. Silną grupą (ja, mój T., Hasacz, Megan, Agata i Ataman) poszliśmy poszwendać się po mieście, by wreszcie zasiąść w pubie. To nic, że kaszlałam, to nic, że było tam gorąco, to nic, że podczas picia mojego grzanego piwa podstępne goździki wpływały mi do ust! Spotkanie było bezcenne, a me uściski dla Hasacza nieskończone (mimo „Meeeh, ale ty jesteś gorąca, nie dotykaj mnie!”) 😀 Od Schwester dostałam figurkę Jona Snow!
Skoro płynnie przeszłam do soboty… To był dzień pełen wrażeń! Mimo że jakiś tytan intelektu zorganizował maraton w Krakowie dokładnie w ten sam weekend co targi książki, udało nam się dotrzeć na czas pod halę EXPO. Ja musiałam obowiązkowo być tam przed 10, bowiem o 10 miało się odbyć spotkanie autorskie ze Szczepanem Twardochem. Co mnie przywitało pod EXPO? Co prawda nie było takich kolejek jak rok temu, ale był… ścisk. Stali wszyscy. Ludzie z wejściówkami, ludzie bez biletów, pisarze i wystawcy. Ci ostatni usiłowali się przeciskać między nami, by dostać się szybko do środka i jakoś ogarnąć ostatnie rzeczy przed otwarciem bram.
W tym dzikim tłumie wypatrzyłam Martę i Wacława, Anię, Marikę i… Kasię Puzyńską! Kasiu! Cieszę się, że udało nam się chociaż wyściskać 😀 Potem przemknęły jeszcze: Magdalena Witkiewicz, Ałbena Grabowska i Liliana Fabisińska. Kilka minut przed 10.00 bramki się wreszcie otwarły i… ruszyłam z Hasaczem na spotkanie ze Szczepanem Twardochem. I wiecie co? Wiecie, jakie zaskoczenie, jaka radość? Otóż Szczepan Twardoch pamiętał mnie ze spotkania autorskiego w Rybniku, a do tego, po zerknięciu na mój identyfikator z nazwą bloga przyznał, że… kojarzy mój blog! To było bardzo, bardzo miłe, dowiedzieć się, że ukochany pisarz zna mój mały kawałek internetu (choć muszę przyznać, że również odrobinę stresujące, bo zaraz zaczęłam się zastanawiać, czy nie napisałam na temat jego i jego powieści żadnych głupot…)! Panie Szczepanie, pozdrawiam serdecznie 🙂 Sprawił mi Pan taką radość, że aż mnie zatkało. (A Wy, blogerzy piszący recenzje książek Twardocha, miejcie się na baczności – on te notki cichaczem czyta)
Gdy już wróciła mi władza w dolnych kończynach, zaczęłam zwiedzać obie hale. Plan był taki, by znaleźć Kasię Puzyńską, z którą chciałam sobie zrobić zdjęcie, ale byłam w takim amoku, że mimo dziesiątego kółka wokół stoisk, nie znalazłam miejsca, w którym stał Prószyński i S-ka. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie okazja do fotki, no i do dłuższej rozmowy!

Zdążyłam tylko cyknąć zdjęcie podczas Saloniku Literackiego (Gaja Grzegorzewska, Katarzyna Puzyńska, Ryszard Ćwirlej)
Następnie kolejny ważny punkt na mojej liście – spotkanie z Łukaszem Orbitowskim. W Warszawie się nie udało (byłam tak wyzuta z sił, że nie doczekałam), postanowiłam, że w Krakowie nie odpuszczę. Łukasz wydawał mi się ogromnie sympatycznym facetem i po spotkaniu z nim na żywo potwierdzam – jest równy gość! Ale zaczynając od początku, przyznać trzeba, że razem z innymi fanami jego twórczości skutecznie zablokowaliśmy dojście zarówno do stoiska Od Deski Do Deski, jak i do tych obok. Orbitowski przybiegł kilka minut przed czasem i ze zdziwieniem skonstatował, że jest nas tyle i że już czekamy. Czym prędzej wziął się do roboty 🙂 Okazało się, że kojarzy mnie z fejsbuka i że mogę mu mówić po imieniu. Zebrałam podpisy na „Nadchodzi” oraz „Innej duszy” (będę czytać niebawem!), a po pytaniu, czy da radę strzelić szybką focię, usłyszałam, że nie ma problemu. I jeszcze zostałam objęta… 😀 Oto przemiły i totalnie wyluzowany pisarz! A mój T. usłyszał od Łukasza: „Szacun za koszulkę” 😀 Od razu mówiłam, że pewnie sobie panowie pogadają o muzyce metalowej…
Po tym spotkaniu ponownie miałam chwilkę luzu. Gdzieś tam w międzyczasie (to chyba było między Twardochem a Orbitowskim) zawitałam na stoisko wydawnictwa Czwarta Strona, bo miałam coś do przekazania Piotrowi (człowiek od promocji i superbohater) zanim Remigiusz Mróz zawita u nich o 15…
O co chodzi zdradzę przy okazji opisania spotkania z Mrozem 😉 Tymczasem pobiegłam na pierwszy z paneli organizowanych przez Śląskich Blogerów Książkowych, a działo się! Podczas tego spotkania odbyło się przyznanie nagród blogerów Złota Zakładka, rozdanie nagród w konkursie na Literacki Blog Roku oraz integracja blogerska. Jak było? Nie mnie, jako członkini ŚBK, oceniać, ale czekam na Wasze relacje! Mam nadzieję, że się podobało 😀
Blogerzy dostali od Targów Książki i od Śląskich Blogerów Książkowych miłe upominki, a potem zaczęła się integracja, którą to część świetnie poprowadziła Szyszka, czyli 1/2 duetu Kawa z Cynamonem.
Szyszka tak świetnie i z humorem poprowadziła spotkanie, że nawet zapomniałam, że powinnam umrzeć ze stresu podczas mówienia przez mikrofon! Dzięki za pełne zrozumienia śmieszki podczas wyznania, że „stwierdziłam, że nie mogę dręczyć mojego mężczyzny ciągłym opowiadaniem godzinami o książkach, których on nie czytał…” – jeszcze trochę takich wystąpień i będę miała przemówienia publiczne w małym paluszku 😀 (Szyszka – love you)
Wymknęłam się z sali po angielsku i popędziłam na stoisko Czwartej Strony. To może oznaczać tylko jednego autora 😀 Wiecie o kim mówię, nie? Przyszłam na stoisko pół godziny przed planowanym spotkaniem, licząc naiwnie, że o tej porze nie będzie jeszcze stało do niego tak wiele osób. I TO BYŁ BŁĄD. Remigiusz Mróz już pół godziny przed swoim przybyciem zgromadził pokaźną liczbę fanów. Gdyby nie to, że za pozwoleniem Magdy Zimnej wcisnęłam się bezczelnie w kolejkę, zapewne stałabym tam co najmniej godzinę (ponoć Mróz podpisywał w sobotę 3 godziny książki; zdaje się, że ludzie z Czwartej Strony na kolejnych targach muszą mu dołożyć jeszcze trochę czasu na kontakt z fanami…).
Miałam niemożebną radochę przed tym spotkaniem, a to wszystko dlatego, że uwielbiam… Wróć, już to zdradziłam na instagramie, więc napiszę to i tu: kocham tego człowieka ❤ Wiedziałam, że czeka mnie miła rozmowa (choć jak zawsze za krótka!), dedykacje (Mróz znowu improwizował, a ja czułam na plecach pełne nienawiści spojrzenia tłumu), ale… Remigiusz Mróz nie wiedział, że czeka go coś jeszcze 😀
Właściwie przez ten cały czas, gdy szykowałam moją niespodziankę, wiedziało o sprawie jakieś 5-6 osób. To i tak sporo, ale nikt nie puścił farby 😀 Najpierw jednak się przyczaiłam (prawie jak Hasacz) i wyjęłam grzecznie książki.

Spokojnie myśli nad dedykacjami, a ja łapię uśmiech Piotrka, który stoi z telefonem w pogotowiu (miał łapać zdjęcie Remigiuszowej miny)
Byłam tak podekscytowana, że w sumie nie zapamiętałam niczego, co działo się potem! Pożegnałam się z autorem i obiecałam, że postaram się wpaść pogadać w niedzielę.
I to był ostatni punkt targów na ten dzień, bo zmęczenie wzięło górę. W planach miałam jeszcze odwiedzenie Wita Szostaka i zdobycie podpisu na jego najnowszej książce, niestety – nie udało się. Może będzie kolejna okazja.
Po zrzuceniu 10 kilogramów książek na podłogę naszego pokoju w hostelu pobiegliśmy z moim T. na szybki obiad, a potem pognaliśmy już prosto do Smakołyków, na potargowe spotkanie blogerów zorganizowane przez Janka z Tramwaju nr 4.
Kogo tam nie było! Co tam się nie działo! Jakich książek nie rozlosowywał ku uciesze zgromadzonych niezmordowany Janek! Jankowi wkulałam, zgodnie z obietnicą, a potem znaleźliśmy jakieś wolne krzesła i się zaczęło… Udało mi się zdobyć dwie super książki, które pokażę Wam na zdjęciu z targowymi zdobyczami 😀 Co lepsze, udało mi się chwilę pogadać, niektórych wyściskać (Szyszko, my love!), innych zmolestować o autograf (przepraszam za napadnięcie Ałtorki, tak na mnie działasz, Marto) i dopasować ileś twarzy do nazw blogów.
Ze spotkania wybiegłam szybciej, by pożegnać jeszcze przed odjazdem Hasacza. Był szalony bieg na dworzec, ale się udało! Potem już tylko spacerowaliśmy z T. po starym mieście i raczyliśmy się smakowitym piwem…
No a w niedzielę było już spokojniej. Mój plan ograniczał się do panelu prowadzonego przez Sztukę Smart, gdzie pani Martyna i pan Radosław opowiedzieli nam o visual contencie (czyli: jak uatrakcyjnić wizualnie nasz blog!) i pochwalili (a czasem troszkę zganili) wygląd niektórych blogów książkowych.
Spotkanie z przedstawicielami grupy Sztuka Smart było bardzo inspirujące. Dziękuję! Już wiem, że muszę co nieco pozmieniać w wyglądzie bloga… 😉
Potem pozostało już tylko snuć się po hali i robić zakupy, ale, ale! W końcu wczoraj coś komuś obiecałam, więc… wpadłam jeszcze raz pogadać z Remigiuszem Mrozem 😀 Tym razem było spokojniej, ale moje przybycie na stoisko wygenerowało kolejnych pięciu fanów z książkami pod pachą. Na szczęście Piotr czuwał nad tym, bym nie zaanektowała Remigiusza dla siebie (Piotr, jesteś wielki!). Tym razem był czas na wyrzuty („Jak mogłeś zrobić to Chyłce?! No jak?!”) i czas ma pochwały („Scena bilardowa była bardzo ładna”). I na koniec był czas na… Nic nie powiem, ale dziękuję za takie zaufanie, Remi ❤ To są takie chwile, które naprawdę wzruszają! Aż z tego wszystkiego musiałam autora uściskać 😀
Po tych emocjach snułam się już tylko jak widmo po hali. Zrobiłam małe zakupy i… miałam czekać na Jakuba Małeckiego (liczyłam na autograf na „Dygocie”), ale naprawdę, naprawdę nie miałam już siły. Muszę kiedy indziej opowiedzieć mu jak wielkie wrażenie wywarła na mnie jego powieść.
Puff! To tyle! Zaraz pokażę Wam jeszcze co przywiozłam do domu, ale zanim to nastąpi, chciałam podziękować wszystkim pisarzom i blogerom, z którymi miałam okazję choć chwilę pogadać, machnąć im, czy ich uściskać! Jest Was za dużo, by Was wymieniać, więc powiem zbiorczo: jesteście super!

Łupy nieksiążkowe 🙂 Torba targów, kolczyki i zakładka od pani Krystyny Zimnal (to te książeczki u góry), narożna zakładka i przypinki od Książki w mieście, darmowe zakładki reklamowe od Świata Książki, zawieszka na drzwi od wydawnictwa SQN, wizytówka Wiktorii z Przeczytaj Mnie, długopis od Ani z Myśli i słowa wiatrem niesione i kafelek ze Szczepanem Twardochem od Szyszki!

Stosik książek, które przywiozłam z domu w celu zdobycia autografów. Co tam bolące ramię, skoro dostałam takie dedykacje!
A teraz drugi stosik, zdobyczny. Jestem niemożliwa, w sumie, licząc „Zaginięcie” (które postanowiło zasłużyć na swoją nazwę i dwa razy zaginęło, nie docierając pod me drzwi), kupiłam jedynie dwie książki! No i może słusznie, bo mój stolik może kiedyś nie wytrzymać tylu kilogramów nieprzeczytanych jeszcze powieści…

Szostak jest kupny, Szczerek i Heller to cudne zdobycze z losowania w Smakołykach, a książka o Foggu i „Plany na przyszłość” to dary z torby z prezentami dla blogerów. Tyle dobra!
Ufff! Jeszcze nie przyszłam do siebie, a emocje wciąż we mnie buzują. Kolejne targi już 6 listopada w Katowicach. To z kim się widzę? 😀
Jestem nudna, ale… tak bardzo zazdroszczę!:))
W tym roku ani zakładki nie mam z Targów, no źle mi.
Ale cieszę się, że bawiłaś się tak fantastycznie i że panele oraz spotkanie wyszły śpiewająco;)
A mina Mroza… cóż, (psycho)fankę ma się tylko jedną;)))
Haha 😀 No chyba tak, zdaje się, że dzierżę to miano, więc muszę przyjąć tytuł z godnością na klatę 😀
Okrutnie szkoda, że Cię nie było, Aniu 😦
W tym przypadku to tytuł arcypozytywny 🙂 Może powinnam raczej powiedzieć „ambasadorka Mroza”:)
Wiem, że arcypozytywny i tak na serio to jestem z niego bardzo dumna i uważam, że to szalenie miłe 🙂
Cudownie :D” ❤ Te spotkania so bezcenne :V I ten uczuć kiedy opierdzielasz autora, a on śmieje :v
Typowy Mróz :v On lubi jak się po nim jedzie (bo i tak wie, że go uwielbiamy) 😀
Wspoooooooomnienia :v
Bezcenne i do końca życia!
Yaaaaaaas :v ❤
Wygląda na to, że było świetnie. Zazdroszczę ogromnie! 😉
Było! Najlepsze targi ever! ❤
Świetna relacja! Żałuję, że nie udało się spotkać, ale mam nadzieję, że następnym razem się uda. Pozmieniały mi się plany i Targi u mnie były bardzo przelotem niestety. 😉
No właśnie, nie spotkałam Cię 😦 Też mam nadzieję, że następnym razem się spotkamy!
Wspaniała relacja! Twój puchar dla Mroza rozwalił mnie już na Targach, widać prawdziwą fankę (psychofankę? ;P) Niestety do Katowic nie dotrę, w tym roku już nie dam rady. Moje następne targi to na pewno Warszawa, choć może wcześniej uda mi się do Białegostoku. Jestem zachwycona że mnie poznałaś! 😀
Ba, jakże bym mogła nie poznać tej burzy loków? :*
Tak, jestem wielką fanką Mroza i się tego nie wstydzę 😀 I lubię robić ludziom miłe niespodzianki!
Hehe, akurat w sobotę loków nie miałam 😉 Wiem, wiem że fanką jesteś ;D
O rany! Ile tam się działo! Jak zwykle podziwiam za energię. Ja bym pewnie padła po pierwszym spotkaniu 😉
Wiesz, mnie zawsze trzyma adrenalina, dopiero jak siadłam na tyłku, to mi oczy zaczęły lecieć 😀 To były najlepsze targi, na jakich byłam! ❤
Byłam wściekle ciekawa co kryje się w niebieskim pudełku – bardzo fajny pomysł! Targów okrutnie zazdroszczę 🙂
A Ty byłaś na targach? Nie wiem jak wyglądasz i Cię nie poznałam, a bym podeszła 😦
I dziękuję za miłe słowa 😀
Niestety nie byłam 😦 Zdjęcie pudełka widziałam na innym blogu 🙂
Ha, bo te pudełko było słynne 😀 Mam nadzieję, że za rok Ci się uda wpaść 🙂
Po prostu siedzę i zazdraszczam, ot co!
😉
Anka! ❤ My się musimy kiedyś spotkać na żywo, bo inaczej będzie smutek!
No ba! Smutek wielki nawet!
też Cię lovju. Bardzo bardzo. Rudo i mrocznooko 😉
Szyszka! Jesteś moja najcudowniejsza ❤
Znaleźć się w Twojej relacji – bezcenne ❤
I vice versa, kochana! ❤ Jesteś tak cudna, że można Cię schrupać ❤
Czytaj „Gwiazdozbiór psa”! Rewelacyjna książką.
No to ja też się przyłączam do grona zazdrośników. 😉
Będzie czytana! Dużo dobrego o niej słyszałam 🙂 A Ty nie zazdrośnikuj, tylko wpadaj na kolejne targi 😉
Całkiem możliwe, że pojawię się w Katowicach. A Kraków w przyszłym roku odwiedzę już nieodwołalnie! 🙂
O, to by było super! Wpadnij koniecznie, chciałabym Cię poznać 🙂
Coraz bardziej żałuję, że odpuściłam tegoroczne targi… 🙂 No dobra nie żałuję, bo wiem, że z pewnych względów ciężko byłoby mi się przeciskać między tymi dzikimi tłumami, ale oczywiście zazdroszczę, szczególnie spotkań z autorami i blogerami 🙂
To jest zawsze najlepsza sprawa w targach – spotkania z niesamowitymi ludźmi, tak blogerami, jak autorami 🙂
No nic, Madziu, może zatem za rok 🙂
Tak na marginesie, skoro w Twojej relacji jest tyle Mroza 😛 W zeszłym roku bez problemu podeszłam do niego po podpis na Parabellum, będąc jedną z może 4-5 osób zgromadzonych przy jego stoliku, a teraz takie tłumy! Normalnie nie wierzę! Jestem pod wielkim wrażeniem tego, czego ten człowiek dokonał w ciągu ostatniego roku! 🙂 To jest jakiś prawdziwy fenomen 🙂
O, to prawda 😀 Rozwija nam się facet, oby tak dalej 😀 Jest taki sympatyczny i skromny, że już choćby z tego powodu życzę mu wszystkiego najlepszego 🙂
Mówiłam Ci już to mnóstwo razy, ale nie zaszkodzi, jak powiem jeszcze raz. Naprawdę bardzo się cieszę, że miałaś tak udane Targi! Orbitowski, Mróz, Twardoch (już nie wymieniam tego, co każdy z tych Panów dla Ciebie zrobił, jak Cię ucieszył). Świetne, świetnie! Cieszę się razem z Tobą. ❤ Troszkę zazdroszczę, ale to takie pozytywne uczucie, przeplatane z tym Twoim ogromnym szczęściem. Ja też muszę się wybrać na Targi kiedyś ❤ :*
Wszyscy byli tacy mili i cudowni ❤ Będę to przeżywać jeszcze przez miesiąc 😀
A dziś sobie właśnie załatwiłam wolną sobotę 7.11. (bo miałam mieć dyżur), widzimy się, prawda? ❤
A więc to jest 7.11? O nieeeee, nieeeee, nieeeeeeeeeee. Mam zajęcia od 8 do 18.50 😦 😦 😦 😦
No nie 😦 A co z niedzielą? W niedzielę o 15.00 jest Twardoch 😀 Rozpiska: http://www.slaskczyta.pl/program/
Wtedy mam ekonomię 😦 😦 😦 A to wszystko dlatego, że nam, niestacjonarnym ciągle plan zmieniają – przesuwają, dodają, usuwają. 😦 Tak liczyłam na to spotkanie z Twardochem! 😦 😦
😦 Nie ma szans na jednorazowe urwanie się z zajęć?
U tych wykładowców raczej nie, ale pomyślę jeszcze co da się zrobić :*
Trzymam kciuki :*
Wow, ale SUPER! ;o ;D
Nooo, najlepsze podsumowanie w jednym słowie 😀 Ciągle latam nad chmurami jak o tym wszystkim myślę 😀
Fantastyczna, taka emocjonalna relacja, uwielbiam je czytać! ^^ No i strasznie cieszę się, że mogłam Cię uściskać – szkoda, że nie boląca głowa córy pokrzyżowała mi plany dotarcia do Smakołyków, no ale trudno 😦 Super łupy – w sensie autografy, zakładki, książki – oby kolejne targi były dla Ciebie jeszcze bardziej bogate w emocje i nabytki! ❤
Dziękuję! Też się cieszę, że się spotkałyśmy w przelocie i uściskałyśmy ❤
Mam nadzieję, że widzimy się w następny weekend w Katowicach? 🙂
AAAA TARGI! Taka jest moja reakcja na każdy post je upamiętniający, bo ja niestety nie byłam w Krakowie i nadrabiam zaległości – co tam się działo… 🙂 Pozostało mi tylko żałować
Pozdrawiam, Shelf of Books
Było świetnie 🙂 Może za rok Ci się uda wpaść.
Hej, no przecież już tu byłam! Nic nie napisałam? Zapomniałam pewnie.
Karolina, byłam na tych samych targach i też jestem zachwycona. Bardzo się cieszę, że nam wszystko wyszło 🙂
Też się cieszę! Fajnie tak się cieszyć wspólnie 🙂
Ach, już teraz dokładnie widzę (i rozumiem!), że miałaś czym ekscytować się na tych Targach! I tak chyba powinno się je spędzać – z ulubionymi autorami, ulubionymi blogerami, niemal BEZ TCHU! Naprawdę pięknie! Zazdroszczę i gratuluję ❤
Dziękuję ❤ Mój plan na sobotę był dość napięty, na szczęście najważniejsze punkty udało się zaliczyć 😀 I tyle miłych rzeczy się działo 🙂
Pingback: Druga rocznica bloga | Książkowe światy - moje recenzje książek