Moi drodzy! Czy wierzycie, że to już? Bo ja prawie przecieram oczy ze zdumienia. Wydaje mi się, że to było niedawno, gdy założyłam swój blog z recenzjami książek, bo pamiętam to jak dziś. Prawie wcale nie czytałam wtedy innych stron o takiej tematyce, nic nie wiedziałam o istnieniu egzemplarzy recenzenckich – po prostu: zawsze kochałam czytać i pomyślałam, że chcę opisywać moje lektury!
A bezpośrednim impulsem była książka jak na mnie nietypowa – lektura podróżnicza. Po przeczytaniu książki Martyny Wojciechowskiej „Etiopia. Ale Czat!” poczułam, że chcę się podzielić z kimś swoimi przemyśleniami. Cieszę się, że dzisiaj tego wpisu się nie wstydzę. Mam oczywiście wrażenie, że im więcej piszę, tym styl jest płynniejszy i precyzyjniej potrafię wyrazić swoje myśli, ale i ta pierwsza notka była całkiem ok.
Oczywiście na początku nikt moich recenzji nie czytał – a nawet jeśli, to ich nie komentował. Przyznaję, było mi przykro. Przyznaję, liczyłam na odzew, na dyskusję, polemikę, nawet na „Fajnie to opisałaś, chętnie przeczytam tę książkę”. Ale wiedziałam również, że na odzew trzeba będzie poczekać. Niebawem przekonałam się, że blogów książkowych jest całe mnóstwo i niełatwo będzie się przebić. Ale po jakimś czasie pojawiły się komentarze. Zdaje mi się, że pierwszą w miarę regularnie komentującą osobą była Marta (zajeckicajec) z bloga Książkoholizm 😀 Kochana! Wygarnęłaś jedną z najprostszych, a do tego najlepszych nazw przy tego typu tematyce!
Ja ze swoją nazwą miałam problem. Chciałam albo czegoś oryginalnego albo prostego, ale wszystkie wymyślone przeze mnie nazwy były już zajęte, a ja przecież musiałam założyć bloga natychmiast, bo musiałam zacząć pisać! No i padło na najbardziej chyba banalny schemat: imię/ksywka + słowo czyta. Cóż. Teraz myślę, że nazwa w pewien sposób może być trudna do zapamiętania, no bo to dziwaczne „tanayah”… Jest to moja ksywka z gimnazjum, którą zresztą sama sobie wymyśliłam (w szkole byłam tak niewyróżniającą się osobą, że nawet nikt nie wymyślił mi ksywki…): miało być mrocznie 😀 Potem zżyłam się z tą nazwą i zawsze jak publikowałam coś w internecie, to podpisywałam się tymi literkami. Dla rozwiania wątpliwości – czyta się to „tanaja” – z niemym „h”. No to tak zostało… tanayah czyta. A potem dla Was pisze.
Naprawdę wielkim osobistym sukcesem jest dla mnie fakt, że mam grono stałych czytelników, którzy potwierdzają zakorzeniony gdzieś w mojej świadomości fakt, że mam lekkie pióro. Tak, zawsze się troszkę chwalę, że jestem literaturoznawczynią (bo dla mnie to brzmi dumnie, a co!), ale myślę sobie, że to moja ogromna miłość do książek powoduje, że blog emanuje jakąś mocą. Przynajmniej mam nadzieję, że tak to odbieracie.
Co jest najlepsze w prowadzeniu bloga? Tak naprawdę widzę same plusy. Rozwinęłam mój warsztat pisarski. Zaczęłam uważniej, dogłębniej czytać, a wierzcie, że umysły spaczone lekcjami polskiego i słynnym „co poeta miał na myśli?”, a potem taśmowe pisanie esejów interpretacyjnych „pod klucz” nie ułatwia sprawy. Oddaję się mojej pasji, bowiem literatura to jedyna rzecz, która niezmiennie, odkąd nauczyłam się czytać, jest ważną częścią mojego życia. Miałam różne zainteresowania. Próbowałam wielu rzeczy. Wszystko odeszło w zapomnienie – jazda na rolkach, gra na gitarze. Tylko czytanie książek będzie już chyba zawsze związane ściśle z moim życiem. Ale wiecie co jednak jest najważniejsze, co daje mi największego pozytywnego kopa? No, już, powiedzcie to pod nosem, przecież się spodziewacie – Wy. Wy, czytający, komentujący i Wy, w większości – również blogujący. Poznałam całą masę ludzi mających taką samą pasję jak ja. Wreszcie mam z kim gadać o literaturze, nawet jeśli tylko wirtualnie. Jestem śmielsza, czuję, że moje opinie mają sens i wielką radochą jest dla mnie poznawanie Was na żywo. Na razie okazji było niewiele, ale te króciutkie spotkania, podczas których wymieniliśmy parę słów z Anią, Justyną, Kamilem, Sardegną – dały mi naprawdę super energię i szczęście. Fajnie, że jesteście.
Przez ten rok napisałam 56 recenzji, a do tego garść notek kręcących się wokół literatury. Zostałam zaproszona do blogowych zabaw, pokazałam jakiś stosik, pisałam podsumowania miesiąca i roku. Nawiązałam kilka jednorazowych współprac, a każda daje mi satysfakcję, radość z tego, że uważacie, że moja opinia jest ważna, że ktoś ją przeczyta, że mam wpływ na to, czy ktoś kupi daną książkę, czy nie.
Jesteście ze mną. Co mogę rzec? Po prostu bardzo Wam dziękuję. Nigdzie się nie wybieram, to moje wygodne, wygrzane gniazdko. Życzcie mi stu lat blogowania 😀
Ha, rzeczywiście mam problem z zapamiętaniem nazwy Twojego bloga i do tej pory nie byłam pewna, jak ją odczytać, ale dzięki Twojemu tekstowi wszystko już ‚skumałam’ 🙂
Początki zawsze bywają niełatwe – ja Kreatywę skasowałam po paru wpisach, bo i tak nikogo nie interesowały. Dopiero po pół roku postanowiłam spróbować znów, założyłam bloga raz jeszcze i ruszyło z kopyta.
Powodzenia w prowadzeniu bloga, oby więcej rocznic i pozytywnych wrażeń 🙂
Dziękuję ❤
Ja sama jestem zdumiona, że się od razu nie zniechęciłam, jak to zwykle u mnie bywało. Nie wiedziałam czy blog przetrwa chociaż pół roku, a tu proszę! Mam apetyt na coraz więcej 😀 Tobie też kibicuję – i Twojemu nowemu pomysłowi na bloga 🙂 Choć nie zawsze podobają mi się blogi łączące kilka tematów, bo często powstaje przez to jakiś chaos, u Ciebie jest to spójne i Twoje 🙂
❤ ❤ ❤ Samych bukowych cudowności ❤ ❤ ❤
Dziękuję Ci bardzo ❤
Moje gratulacje i najlepsze życzenia ❤
Sił na książek dźwiganie, czasu na czytanie i niekończącej się weny do pisania.
I do zobaczenia (:
Do zobaczenia 😀 I bardzo dziękuję za miłe życzenia ❤
Gratuluję roczku i życzę kolejnych udanych lat blogowania z samymi sukcesami!
Dziękuję! Oby tak było 😀
Wszystkiego blogowego z okazji pierwszej rocznicy! Obyś nadal miała w sobie entuzjazm do pisania i czytania i do działania z Śbkami w realu 🙂
Dziękuję bardzo za życzenia 🙂
Gratuluję i życzę kolejnych udanych lat w blogosferze.
Blogowanie wciąga, czyż nie?. 🙂
Totalnie 😀 Bardzo dziękuję 🙂
Jak Ci już kiedyś pisałam na fejsie, od dawna zdawało mi się, że Twój blog istniał przed moim, a tu taka niespodzianka 🙂 Oby kolejne lata Cię tu utrzymały 🙂
:* Myślę, że tak będzie i że jeszcze wiele lat blogowania przede mną! Dziękuję za ciepłe słowa 😀
Ha! Co tam sto! Życze Ci dwustu lat blogowania, samych inspirujących, chwytających za serce, pełnych „Tego czegoś” książek i niegasnącej radości z tego co robisz 😀 Najlepszego 😀
Dziękuję za całego serducha 😀
Wszystkiego, co najpiękniejsze z prowadzenia bloga Ci życzę: świetnych książek do czytania, korzystnych współprac z wydawnictwami (zawsze to jakieś odciążenie dla portfela ;)), wiernych czytelników i niegasnącej weny twórczej 🙂
Pozdrawiam cieplutko 🙂
Dziękuję bardzo Martuś ❤
Wszystkiego najlepszego! Samych świetnych książek, a jak trafią się gorsze, to cierpliwości do nich. No i weny i zapału, bo tego nigdy nie może być za dużo 😉
Dziękuję, kochana ❤ Zapału mi szczęśliwie nie brakuje, weny czasem tak, tak czy inaczej wsparcie przez życzenia na pewno się przyda 😀
Może nie jestem wierną komentatorką, ale czytelniczką na pewno, dlatego życzę Ci weny na wiele, wiele lat, byśmy mogli nieustannie cieszyć się Twoimi tekstami :*
Pięknie dziękuję :*
Ooo, ależ cudownie! Wczoraj byłam niedostępna dla świata dlatego dopiero dzisiaj zauważam Twój wpis i od razu życzę wspaniałego kolejnego MILIONA lat 😀 No i cóż mogę rzec, obyś nam pisała już tak zacnie zawsze (widzisz, jedna z pierwszych się na Tobie poznałam! :D). No i oczywiście pięknie dziękuję za docenienie nazwy, nieskromnie powiem, że mi też się podoba (no i jest adekwatna do ilości kupowanych przeze mnie buków :D). Jeszcze raz – STO LAT, STO LAT NIECH ŻYJE NAM TANAYAH ❤
Dzięki, kochany Zajączku :-*
Pisz i pisz. Dobrze się ciebie czyta, więc nie przestawaj 🙂
Dziękuję, Agnes 😀
Trafiam do Ciebie akurat w takim jubileuszowym czasie i… zazdroszczę ci strasznie tego entuzjazmu, z którym piszesz o blogowaniu, bo u mnie czasem mam wrażenie, że już ostygł!
Obyś miała go zawsze!
Dziękuję 😀 Fakt, entuzjazm może z czasem zgasnąć – mam nadzieję, że mnie to nie dopadnie!
Gratulacje! 🙂 wielu cudownych książek ❤
Dziękuję ❤
Jak dobrze, ze początkowy brak odzewu Cie nie zniechęcił 🙂
Oj, dobrze 🙂
To ja Ci życzę kolejnych 99 lat w blogosferze 🙂 i oby dalej szło tak dobrze a nawet i lepiej 🙂
naczytane.blog.pl
Dziękuję 😀
Gratuluję roczku ❤
Sama pamiętam trudne początki (miałam na początku miszmasz tematyczny). Później wybrałam książki i było głównie o nich. Nazwa powstala z inspiracji blogiem "ania maluje".
Dziękuję ❤
Goodreads twierdzi, że nie mamy wspólnych zainteresowań czytelniczych, a trochę szkoda. 😉 Bo faktycznie ciekawie piszesz (przynajmniej sądząc po po tym poście). Powodzenia. 🙂
PS. Widzę, że lubisz wyzwania, to może namówię cię na „Na co dzień i od święta” które zaczęło się w listopadzie br. i potrwa do października 2015. Co miesiąc należy przeczytać książkę nawiązującą do wybranego (przeze mnie) święta. http://rozneczytanie.blogspot.com/p/na-co-dzien-i-od-swieta-20142015.html
Dziękuję 🙂 Ja czasem odwiedzam i takie blogi, gdzie opisywana jest literatura, której nie czytam zbyt wiele – bo a nuż odkryję dla siebie coś nowego?
Sprawdzę Twoje wyzwanie i się zastanowię – bo w kilku już biorę udział,a jak jest ich dużo to ciężko się wywiązać 😉
Nazwę zawsze możesz zmienić, gdy stwierdzisz, że Cię bardziej ogranicza, niż daje wolność twórczą i przyciąga czytelników. Ważne, by nie zmieniać tego, co już masz: pasji do książek i pisania, co widać w każdej recenzji i tekście 🙂 Wszystkiego dobrego urodzinowego, samych wspaniałości książkowych i blogowych ❤
❤ Dziękuję, kochana, za te miłe słowa!
Pingback: Trzecia rocznica bloga + KONKURS | Książkowe światy - moje recenzje książek