„Pan Mercedes” S. King

Autor: Stephen King

Tytuł: Pan Mercedes (Bill Hodges #1) / Znalezione nie kradzione (#2) / Koniec warty (#3)

Wydawnictwo: Albatros

Liczba stron: 576

Rok pierwszego wydania: 2014

Tłumaczenie: Danuta Górska

Źródło: E-book

Wyzwanie: Z literą w tle, Czytam opasłe tomiska (576 stron)


King to klasa sama w sobie, jeśli chodzi o książki grozy. Nawet jeśli ktoś przypadkiem jeszcze go nie czytał to na pewno o nim słyszał. Pisze na tony i sprzedaje swoje dzieła w milionach egzemplarzy – Wikipedia podaje, że jest to liczba przekraczająca 350 milionów. Jednym słowem – sukces. Co napisze, to się sprzeda. Książki Kinga to zawsze jest hit, witany z entuzjazmem przez jego fanów.

Ja jestem umiarkowaną fanką. Owszem, cenię tego amerykańskiego pisarza i czytałam już wiele jego książek – a raczej zwykle je połykałam, nie rozgryzając na mniejsze kawałki. Są jednak takie jego dzieła, które sprawiły mi wielki zawód: a największy to „Colorado Kid”. Trochę więc się wzdragałam przed kolejną jego książką sygnowaną słowem kryminał. Ale King to przecież klasa sama w sobie, a e-book za 9,90 zł to żaden wydatek.

282245-352x500

Czy to jednak aby na pewno kryminał? Moim zdaniem zaszufladkowanie jest błędne. Prędzej zakwalifikowałabym „Pana Mercedesa” jako sensację, ale i to nie wszystko. Bo tu najważniejszy jest portret psychopaty, sprafcy. Wiemy niemal od razu, że Pan Mercedes to Brady Hartfield, młody chłopak pracujący na dwa etaty (w sklepie z elektroniką i jako lodziarz). Brady, którego życie nie raz kopało w dupę. Śmierć ojca w trakcie pracy, wypadek młodszego brata, a w konsekwencji – alkoholizm matki. Ten chłopak wprost nie mógł być normalny. W łagodnej (sic!) wersji może miałby depresję. Ale tu idziemy na całość – Brady jest zdrowo powalony. I lubi zabijać.

Czemu uważam, że to nie jest kryminał? Mamy morderstwo, mamy dochodzenie i (emerytowanego, ale zawsze) policjanta. Nie mamy natomiast najważniejszego – odwiecznej zagadki pod tytułem „kto zabił?”. Otrzymujemy za to świetny portret psychologiczny mordercy. Krok po kroku dowiadujemy się co spowodowało, że Pan Mercedes wsiadł do ukradzionej fury i wjechał w ludzi stojących pod budynkiem, w którym mają się odbywać targi pracy. Wiemy też coś innego – on to zrobi raz jeszcze. Bo chce się zabawić, a zabijanie to dla niego najlepsza zabawa.

Harfield lubi jak ludzie się boją. I lubi tę niebezpieczną grę w kotka i myszkę. Bierze więc na cel emerytowanego gliniarza Billa Hodgesa i pokazuje swoją przynętę. Nie przewiduje, że role mogą się odwrócić…

Czasem jeszcze nabieram się na blurby, a w ten uwierzyłam tym chętniej, że wiem na co stać Kinga. Blurb zapowiadał „maksymalnie trzymający w napięciu wyścig o wysoką stawkę”, tymczasem ja… nie, nie nudziłam się, Król ma zbyt dobry warsztat, przez zdania przebiegałam więc płynnie, ale… przez długi, stanowczo zbyt długi czas nie czułam dreszczyku emocji. Dopiero końcówka wbija w fotel i powoduje znajome objawy: kompulsywne przebieganie tekstu wzrokiem, wstrzymywanie oddechu i obsesyjne myślenie „nie, tylko nie to!”. Ta końcówka ratuje w moich oczach „Pana Mercedesa”, a może raczej powinnam napisać – moje oczekiwania względem „Pana Mercedesa”. Bo ja jednak liczyłam na lekki kryminał, dostałam natomiast duszny, brudny i śmierdzący rozkładem portret młodego faceta z problemami. Problemami, z którymi nie umiał sobie poradzić. Nie, nie było mi żal Brady’ego, ale mogłam prześledzić jego obmierzłe życie od początku do końca i… zrozumieć co doprowadziło go do szarego mercedesa, którym wjechał w tłum. King na koniec serwuje nam prawdziwy granat – i w starym stylu wgniata w fotel.

Mimo wszystko, dzisiaj dla Króla tylko 4/6.

27 myśli w temacie “„Pan Mercedes” S. King

  1. Pingback: Recenzje od A do Z | Kultura czytania

  2. Pingback: Wyzwania | Kultura czytania

  3. Nie czytałam jeszcze żadnego kryminału Kinga, ale po tę pozycję zapewne sięgnę w pierwszej kolejności. Lubię się zaczytywać w portretach psychologicznych morderców 🙂

  4. Zupełnie mnie nie wgniotło, ale to pewnie dlatego, że już sporo prawdziwych „wgniataczy” za mną i trudno mnie zaskoczyć 😉 Zresztą sama wiesz jak jest – wielbię Kinga horrorowego, a ten kryminalno-sensacyjny średnio do mnie przemawia. Teraz wyczekuję „Revival” w listopadzie ❤

    • No to wygląda na to, że mamy podobne odczucia – też wolę to jego „horrorowe” wydanie 🙂 Tak czy tak, na tyle lubię Kinga, że i tak z chęcią sięgam po każdą jego książkę i za stracony czas uważam tylko wspomniany tytuł „Colorado Kid” – dobrze, że to akurat cienka książeczka.

  5. W sumie coś innego ale może i dobrze, ile można horrorów w życiu napisać 😉 Myślę że portret psychologiczny mi się spodoba, moje klimaty. Najbardziej mi się podoba, że wyhaczyłam tę cudowną cenę 😉

  6. Wprost uwielbiam być wgniatana w fotel przez powieści Stephena Kinga 🙂 Ostatnio mnie tak wgniatały „Ręka mistrza” i „Pod kopułą”. Mam nadzieję, że „Pan Mercedes” też zrobi na mnie podobne wrażenie.

    • To koniecznie przekonaj się czy tak będzie i daj znać 🙂 „Pod kopułą” faktycznie było mocarne, „Ręki mistrza” jeszcze nie czytałam, ale nadrobię!

  7. Kinga cenię od dawna. Czytałam kilka jego książek (np Czarny Dom, Buick 8). Po najnowszą z chęcią bym sięgnęła, zwłaszcza że recenzje zbiera różne. Chciałabym móc wyrobić sobie o tej powieści własne zdanie.

    • Pewnie, jak dookoła jakiejś książki jest głośno to też zaraz nabieram na nią apetytu, by wyrobić sobie własne zdanie 😀 Jestem ciekawa jak Tobie by się spodobał „Pan Mercedes”.

  8. Trochę mnie w tej książce odstrasza brak zagadki, o którym piszesz. Lubię klasyczne kryminały, w których śledztwo i tropienie mordercy jest główną atrakcją. A jaka satysfakcja, gdy się go wytropi przed detektywem! 😉

  9. Pingback: Podsumowanie lipca | Kultura czytania

  10. Ja zapraszam do zapoznania się z twórczością Dawida Waszaka, zapowiada się dobry pisarz, po przeczytaniu „Narodzin zła” padłam z wrażenia 🙂

  11. Pingback: „Znalezione nie kradzione” S. King | Kultura czytania - moje recenzje książek

  12. Pingback: „Znalezione nie kradzione” S. King | Kultura czytania - moje recenzje książek

  13. Pingback: ŚBK: autorzy, którzy poruszają nasze dusze | Książkowe światy - moje recenzje książek

  14. Pingback: „Koniec warty” S. King | Książkowe światy - moje recenzje książek

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s